14-04-2023, 02:51 PM
Musiał zagryźć lekko wargi, żeby powstrzymać rozbawione parsknięcie na widok lekko wydętych policzków Rose, kiedy zerknęła w jego stronę wciąż z winem w ustach. Nie był do końca pewien, czy to właśnie rozbawienie, czy może po prostu uznał, że to urocze jak Blackwood na niego reaguje, ale poczuł dziwne łaskotanie w brzuchu. Czyżby wyczuł odrobinkę nerwowości?
Sięgnął po wyżej już wspominane wino i nalał też sobie do kubeczka, żeby posmakować i móc ocenić faktyczną jakość i jego adekwatność podania. Nie napił się chamskiego łyka, jedynie odrobinę póki co, na pijaństwo - jesli w ogóle - przyjdzie jeszcze czas.
- Hej, nie jest aż takie złe. Wziąwszy pod uwagę kto i gdzie je robi. - Nie bronił tym Puchonów, a wydał faktyczny, szczery osąd. Bo spodziewałby się raczej siary wykrzywiającej ryj, a co otrzymał było nawet przyjemne w smaku. No cabernet sauvignon to to nie jest nawet z daleka, ale do najniżej jakościowo półki też by go nie przypisał.
Przyjrzał się Gryfonce troszkę bardziej badawczo, jakby szukał oznak, że cieszyła się z powodu jego obecności tutaj.
- A co, tęskniłaś? Wiesz, nie mógłbym przepuścić okazji do bycia wrzodem na twoim zgrabnym tyłku, Blackwood. - Uśmiechnął się przy tym... no nie, nie ukrywał nawet, że sugestywnie. Przez ostatnie zmiany w ich relacji i to, w jakim kierunku się rozwijała, nie musiał już precyzować co miał na myśli, bo Rose z pewnością zrozumie. O dziwo nadawali na tych samych falach. I chyba obydwojgu zaczynało się to podobać. - Jesteś prefektem, więc twoja trasa chyba nie była taka zła? Przynajmniej napotkane patrole mogłaś spławić, ja musiałem się chować w ciemnym kącie. - To tak w nawiązaniu do tego farciarza.
Spojrzał po tłumie już przybyłych uczniów z całkowitym brakiem zainteresowania i tylko dlatego, że to Gryfonka zwróciła na to uwagę.
- To chyba dość normalne na imprezach. Szczególnie jeśli oferowany jest darmowy alkohol. Co, jak co, ale Puchoni wiedzą jak się zareklamować. - Z pewnością frekwencja byłaby niższa gdyby nie kuszenie atrakcjami, bo sama lokalizacja była dogodna dla tylko dwóch domów. Przeniósł wzrok znowu na Rose. - Tym razem poinformowano nawet prefektów, to bardzo odważny ruch. Ryzykowny. - Tak, bezpośrednio nawiązał do odznaki dziewczyny, nawet jeśli jej w tej chwili nie miała przy sobie. Może była to jakby malutka złośliwość, taki pyrg, zaproszenie do niewielkiej przepychanki słownej.
I w całym tym procesie zdenerwowania Gryfonki, zupełnie nie czuł żadnych niemiłych zapachów, a jedynie jej perfumy. Swoją droga, bardzo przyjemne, doskonale współgrające z jej osobowością.
Sięgnął po wyżej już wspominane wino i nalał też sobie do kubeczka, żeby posmakować i móc ocenić faktyczną jakość i jego adekwatność podania. Nie napił się chamskiego łyka, jedynie odrobinę póki co, na pijaństwo - jesli w ogóle - przyjdzie jeszcze czas.
- Hej, nie jest aż takie złe. Wziąwszy pod uwagę kto i gdzie je robi. - Nie bronił tym Puchonów, a wydał faktyczny, szczery osąd. Bo spodziewałby się raczej siary wykrzywiającej ryj, a co otrzymał było nawet przyjemne w smaku. No cabernet sauvignon to to nie jest nawet z daleka, ale do najniżej jakościowo półki też by go nie przypisał.
Przyjrzał się Gryfonce troszkę bardziej badawczo, jakby szukał oznak, że cieszyła się z powodu jego obecności tutaj.
- A co, tęskniłaś? Wiesz, nie mógłbym przepuścić okazji do bycia wrzodem na twoim zgrabnym tyłku, Blackwood. - Uśmiechnął się przy tym... no nie, nie ukrywał nawet, że sugestywnie. Przez ostatnie zmiany w ich relacji i to, w jakim kierunku się rozwijała, nie musiał już precyzować co miał na myśli, bo Rose z pewnością zrozumie. O dziwo nadawali na tych samych falach. I chyba obydwojgu zaczynało się to podobać. - Jesteś prefektem, więc twoja trasa chyba nie była taka zła? Przynajmniej napotkane patrole mogłaś spławić, ja musiałem się chować w ciemnym kącie. - To tak w nawiązaniu do tego farciarza.
Spojrzał po tłumie już przybyłych uczniów z całkowitym brakiem zainteresowania i tylko dlatego, że to Gryfonka zwróciła na to uwagę.
- To chyba dość normalne na imprezach. Szczególnie jeśli oferowany jest darmowy alkohol. Co, jak co, ale Puchoni wiedzą jak się zareklamować. - Z pewnością frekwencja byłaby niższa gdyby nie kuszenie atrakcjami, bo sama lokalizacja była dogodna dla tylko dwóch domów. Przeniósł wzrok znowu na Rose. - Tym razem poinformowano nawet prefektów, to bardzo odważny ruch. Ryzykowny. - Tak, bezpośrednio nawiązał do odznaki dziewczyny, nawet jeśli jej w tej chwili nie miała przy sobie. Może była to jakby malutka złośliwość, taki pyrg, zaproszenie do niewielkiej przepychanki słownej.
I w całym tym procesie zdenerwowania Gryfonki, zupełnie nie czuł żadnych niemiłych zapachów, a jedynie jej perfumy. Swoją droga, bardzo przyjemne, doskonale współgrające z jej osobowością.