14-04-2023, 11:00 PM
No ładne sobie wejście zrobiła, z pełnymi polikami, nie ma co. Może lepiej, że nie zobaczyła rozbawienia, bo by się pewnie przejęła bardziej niż by chciała. Zamiast tego przyjęła swoją sytyację z względną godnością. Pokiwała głową na boki na jego ocenę wina.
- No może faktycznie - przyznała nawet na głos, taka poprawa! Kiedyś by się udławiła tym zdaniem w połowie, a to przecież nic takiego... Niby.
Czy się cieszyła widząc go? Właśnie, bardziej niż chciałaby się przyznać przed nawet samą sobą. Ale tak, w sumie nie spodziewała się i teraz jakoś tak miała dużo lepszą nadzieję na całe to zdarzenie. I na jego komplement, jakże sprytnie wpleciony, nie mogła powstrzymać uśmiechu i rumieńca na policzkach gdy aż ją na chwilę gorąco oblało. Spojrzała na niego niby to karcąco, ale żartobliwie, po czym zaśmiała się krótko.
- Przynajmniej się schowałeś. Ja miałam po drodze trzy patrole, a jak już poczułam się za pewnie, pogonił mnie pierdolony Irytek, a niech go psy jebią. - Nie to żeby jej słownictwo było zdziwieniem, co jak co, ale była raczej dość wulgarna i zupełnie się tym nie przejmowała. Jedynie potrafiła się pilnować przy nauczycielach, zazwyczaj, bo jej to na rękę było. Odetchnęła głęboko, nadal z uśmiechem, ale mniejszym, zerkając na Dexa krótko, gdy upiła już znacznie mniejszy niż do tej pory łyk wina, przyzwoity tym razem.
- Ale przynajmniej tym razem nie próbował mnie zabić...
Trzeba widzieć jakieś plusy. Na przykład to, że faktycznie mogła nie być zaproszona. A była często pomijana! Wkurzało ją to, przykro jej było, ale też rozumiała dlaczego. Po prostu takie były skutki jej decyzji, mogła zrezygnować z odznaki, a tego nie zrobiła.
- No właśnie, w każdej chwili mogłabym w końcu zacząć krzyczeć albo skuć całą imprezę kajdankami i zaprowadzić do lochów - powiedziała, niby to poważnie kiwając głową, po czym intensywniej, trochę jakby prowokując też niby to groźbę (acz już na pewno nie poważną), zawiesiła wzrok na oczach Dextera z lekkim uśmieszkiem, upijając maleńki łyk wina dla samego efektu sceny.
- No może faktycznie - przyznała nawet na głos, taka poprawa! Kiedyś by się udławiła tym zdaniem w połowie, a to przecież nic takiego... Niby.
Czy się cieszyła widząc go? Właśnie, bardziej niż chciałaby się przyznać przed nawet samą sobą. Ale tak, w sumie nie spodziewała się i teraz jakoś tak miała dużo lepszą nadzieję na całe to zdarzenie. I na jego komplement, jakże sprytnie wpleciony, nie mogła powstrzymać uśmiechu i rumieńca na policzkach gdy aż ją na chwilę gorąco oblało. Spojrzała na niego niby to karcąco, ale żartobliwie, po czym zaśmiała się krótko.
- Przynajmniej się schowałeś. Ja miałam po drodze trzy patrole, a jak już poczułam się za pewnie, pogonił mnie pierdolony Irytek, a niech go psy jebią. - Nie to żeby jej słownictwo było zdziwieniem, co jak co, ale była raczej dość wulgarna i zupełnie się tym nie przejmowała. Jedynie potrafiła się pilnować przy nauczycielach, zazwyczaj, bo jej to na rękę było. Odetchnęła głęboko, nadal z uśmiechem, ale mniejszym, zerkając na Dexa krótko, gdy upiła już znacznie mniejszy niż do tej pory łyk wina, przyzwoity tym razem.
- Ale przynajmniej tym razem nie próbował mnie zabić...
Trzeba widzieć jakieś plusy. Na przykład to, że faktycznie mogła nie być zaproszona. A była często pomijana! Wkurzało ją to, przykro jej było, ale też rozumiała dlaczego. Po prostu takie były skutki jej decyzji, mogła zrezygnować z odznaki, a tego nie zrobiła.
- No właśnie, w każdej chwili mogłabym w końcu zacząć krzyczeć albo skuć całą imprezę kajdankami i zaprowadzić do lochów - powiedziała, niby to poważnie kiwając głową, po czym intensywniej, trochę jakby prowokując też niby to groźbę (acz już na pewno nie poważną), zawiesiła wzrok na oczach Dextera z lekkim uśmieszkiem, upijając maleńki łyk wina dla samego efektu sceny.