15-04-2023, 01:34 PM
Już chciał skomentować te trzy patrole, ale dodatkowa informacja o spotkaniu z Irytkiem ostudziła jego zapał. I wręcz spoważniał, wiedząc aż za dobrze o bardzo traumatycznym przeżyciu Rose z poltergeistem. Sam był tego świadkiem. Sam zapobiegł katastrofie. Chociaż z jednej strony to może powinien być Irytowi wdzięczny, bo gdyby nie jego zamach na życie Blackwood, to pewnie dalej skakaliby sobie do gardeł i wyrywali tchawice.
Konkluzja jest taka, że się zmartwił i delikatnie złapał ramię Gryfonki we wspierającym geście.
- Ale wszystko w porządku? - Nawet w sumie wyglądał na trochę rozeźlonego tym jej spotkaniem z poltergeistem. Oczywiście była to złość skierowana na tego małego latającego pajaca i trochę na sam fakt, że nie mógł nijak jej pomóc w tamtej chwili. - Całe jego szczęście, że się opanował, bo przysięgam, dyrektor zostałby zasypywany petycjami o zrobienie coś z tym gnojkiem dopóki autentycznie by czegoś nie zrobił. - Waleczny Dexter, chyba troszkę go poniosło. Ale zaraz się opanował i chyba nawet zrobiło mu się odrobinę głupio, że pozwolił na takie chwilowe ulegnięcie emocjom. Odchrząknął troszkę nerwowo, puścił ramię Rose i żeby jakoś zatuszować zmieszanie, wypił resztę kubeczka wina na raz. I niemal od razu wypełnił kolejny, tak żeby w razie czego mieć pewnego rodzaju drogę ucieczki.
Całe szczęście zaraz pojawiła się możliwość zmiany kierunku konwersacji i Beckett skorzystał natychmiast. Nawet posłał Rose dość łobuzerskie spojrzenie, unosząc jedną brew.
- Kajdanki, hm? Nie wiedziałem, że masz taki kink. Zapamiętam. - I tym razem upił łyczka wina zupełnie jakby nigdy nic, jakby wcale nic nie sugerował, jakby ani trochę do niczego konkretnego nie pił.
Tolerancja: 4 punkty (2d4 na kubek wina)
Poziom upicia: 5/20
Konkluzja jest taka, że się zmartwił i delikatnie złapał ramię Gryfonki we wspierającym geście.
- Ale wszystko w porządku? - Nawet w sumie wyglądał na trochę rozeźlonego tym jej spotkaniem z poltergeistem. Oczywiście była to złość skierowana na tego małego latającego pajaca i trochę na sam fakt, że nie mógł nijak jej pomóc w tamtej chwili. - Całe jego szczęście, że się opanował, bo przysięgam, dyrektor zostałby zasypywany petycjami o zrobienie coś z tym gnojkiem dopóki autentycznie by czegoś nie zrobił. - Waleczny Dexter, chyba troszkę go poniosło. Ale zaraz się opanował i chyba nawet zrobiło mu się odrobinę głupio, że pozwolił na takie chwilowe ulegnięcie emocjom. Odchrząknął troszkę nerwowo, puścił ramię Rose i żeby jakoś zatuszować zmieszanie, wypił resztę kubeczka wina na raz. I niemal od razu wypełnił kolejny, tak żeby w razie czego mieć pewnego rodzaju drogę ucieczki.
Całe szczęście zaraz pojawiła się możliwość zmiany kierunku konwersacji i Beckett skorzystał natychmiast. Nawet posłał Rose dość łobuzerskie spojrzenie, unosząc jedną brew.
- Kajdanki, hm? Nie wiedziałem, że masz taki kink. Zapamiętam. - I tym razem upił łyczka wina zupełnie jakby nigdy nic, jakby wcale nic nie sugerował, jakby ani trochę do niczego konkretnego nie pił.