15-04-2023, 01:43 PM
Chyba nie byłby sobą gdyby odpuścił sobie imprezę, prawda? Prawda!
Zatem jak zwykle żądny przygód William z szerokim uśmiechem już teraz ogromnego podekscytowania imprezą, przemykał ciemnymi korytarzami na miejsce libacji alkoholowej. Znaczy, naturalnie nie tylko, ale w szkole pełnej nastolatków taka nielegalna impreza to z reguł yolo po całości. On przy okazji całkiem wprawiony był w unikaniu przypałów, chociażby dlatego, że w domu cały czas musiał unikać opiekunek sierocińca. Chociaż czasem miał wrażenie, że już im się nie chciało i udawały, że go nie widzą...
Pierwsze i drugie piętro (od góry oczywiście) przeszedł bez problemu. Dopiero na kolejnym w porę usłyszał kroki patrolu i schował się w najbliższej okiennej wnęce, nieco za ciężką zasłonką, na szczęście go zasłaniającą. Wszystkie przez generalny ruch powietrza się poruszały ciut więc zanim ktoś minął jego kryjówkę, nie miał prawa w zasadzie podejrzewać, że ten delikatny ruch jest jakkolwiek inny od pozostałych. I za paręnaście minut ruszył dalej, ucieszony, że dobrze mu idzie.
Dostał ciut zawału gdy zobaczył kolejną postać na trzecim piętrze, jednak jakoś szybko w półmroku poznał sylwetkę zmierzającą absolutnie nie w stronę imprezy. Mimo to aż niemal podskoczył w miejscu, mentalnie na pewno, z radości ze spotkania ulubionej kujonki, tak śmiesznie zawsze zawstydzonej i niezręcznej. Nie przeszkadzało mu to, w sumie dobrze bawił się wprawiając ją w zakłopotanie, a chyba krzywdy jej nie robił. Więcej nawet, jego zdaniem pomagał jej mieć ciekawsze dni!
Nieco więc wydłużył krok by rozłożyć ręce nieco na boki z szerokim uśmiechem. Nie odezwał się jeszcze, póki nie dotarł do niej i obejmując ją nieco, zakręcił się z nią w tanecznych dwóch piruetach na korytarzu.
- Kogo ja widzę, to twój szczęśliwy dzień. Nie spodziewałem się ciebie tutaj o tej porze, zaskakujesz mnie.
Mówiąc to już nadal ją obejmując jedną ręką pod bok, choć nie niżej, szanuje jednak granice przyzwoitości (niektórych), już prowadził ją dalej, schodami, na drugie piętro. Na chwilę nie pilnował wcale czy ktoś nie idzie i mogło skończyć się to słabo, ale widać głupi ma farta i nikt ich nie złapał na nocnych tańcach na korytarzu.
- Tak tylko podpowiem, że dzisiejsza impreza nie w tą stronę - dodał wesoło, cicho mimo wszystko, ale trochę też żarcikiem jakby mówił jej tajemnicę.