15-04-2023, 02:05 PM
Nie chciała go zmartwić i nawet nie podejrzewała, że się przejmie tak, jak faktycznie się przejął. Jedynie narzekała, bo ona sama się przejęła bardziej niż chciała, ale jednak w zasadzie nawet nie dziwne, że obawiała się tego pierdzielca małego. Acz gdy Dexter ewidentnie okazał, że jakoś przykuła ta informacja jego uwagę i ujął jej ramię, zatrzymała na nim wzrok i... Chyba po prostu zrobiło jej się miło. Szczególnie gdy bulwersował się dalej. To może głupie, a zdecydowanie było przykre, ale raczej nigdy nikt się jej nie żałował i co najwyżej klepał po ramieniu mówiąc, że nic jej nie będzie. To ona zamartwiała się o innych, albo pilnowała, albo dbała, o siebie czasem tylko mając przestrzeć zadbać tak samo.
Uśmiechnęła się nieco, przyglądając mu się gdy tak wychylał wino do końca, i sama dokończyła swoje, tak żeby mu zawtórować. Dobrze jej było z tym ujęciem ramienia, nawet trochę przykro, że zaraz zabrał rękę, ale nic straconego na ten wieczór, tego zaczynała być coraz pewniejsza.
- Jedno z nas potrafi być wystarczająco upierdliwe, więc jakbyśmy się razem zawzięli to by Iryt stał z walizkami pod drzwiami po tygodniu - rzuciła z rozbawieniem, podstawiając nieco kubeczek Dexterowi w sugestii by i jej nalał, jak już dolewa tego wina. I zaraz mrugnęła go niego na odpowiedź wobec kajdanek, trochę bardziej kokieteryjna z każdą chwilą. Coś w nim było takiego, że się rozluźniała i jakoś tak... Wszystko było lżejsze, łatwiejsze. Może to jego aura zdecydowania i kontroli sprawiała, że po prostu nie miała poczucia, że jak zwykle sama musi wszystko ogarniać, bo na nikogo nie można wiecznie liczyć. Bez obrazy dla tych, co aktualnie się starali jej czasem pomóc, ale niestety taką miała ostatecznie logikę, że może liczyć tylko na siebie jeśli potrzeba.
- A nuż ci się przyda. Mam nadzieję, że tylko w tym kontekście, niekoniecznie podstępu żebym nie utrudniała ci życia, będę się pilnować. - wytknęła palec krótko w jego kierunku, mimo wszystko jednak wyraźnie po prostu sobie żartowała. Zresztą musiał wiedzieć, że gdyby ją gdzieś przykuł dla pozbycia się jej, potem musiałaby go zamordować.
Uśmiechnęła się nieco, przyglądając mu się gdy tak wychylał wino do końca, i sama dokończyła swoje, tak żeby mu zawtórować. Dobrze jej było z tym ujęciem ramienia, nawet trochę przykro, że zaraz zabrał rękę, ale nic straconego na ten wieczór, tego zaczynała być coraz pewniejsza.
- Jedno z nas potrafi być wystarczająco upierdliwe, więc jakbyśmy się razem zawzięli to by Iryt stał z walizkami pod drzwiami po tygodniu - rzuciła z rozbawieniem, podstawiając nieco kubeczek Dexterowi w sugestii by i jej nalał, jak już dolewa tego wina. I zaraz mrugnęła go niego na odpowiedź wobec kajdanek, trochę bardziej kokieteryjna z każdą chwilą. Coś w nim było takiego, że się rozluźniała i jakoś tak... Wszystko było lżejsze, łatwiejsze. Może to jego aura zdecydowania i kontroli sprawiała, że po prostu nie miała poczucia, że jak zwykle sama musi wszystko ogarniać, bo na nikogo nie można wiecznie liczyć. Bez obrazy dla tych, co aktualnie się starali jej czasem pomóc, ale niestety taką miała ostatecznie logikę, że może liczyć tylko na siebie jeśli potrzeba.
- A nuż ci się przyda. Mam nadzieję, że tylko w tym kontekście, niekoniecznie podstępu żebym nie utrudniała ci życia, będę się pilnować. - wytknęła palec krótko w jego kierunku, mimo wszystko jednak wyraźnie po prostu sobie żartowała. Zresztą musiał wiedzieć, że gdyby ją gdzieś przykuł dla pozbycia się jej, potem musiałaby go zamordować.