15-04-2023, 11:23 PM
Stojąc w sali, spoglądając na Philipa, który wyglądał tak, jakby sam do końca nie wiedział, czy powinien tutaj siedzieć, Aaron domyślał się, że to będzie jedna z tych rozmów, których zazwyczaj nie prowadził, głównie dlatego, że nie musiał. Większość jego znajomości była na jeden dzień, ewentualnie na noc; nic szczególnego. Dopiero Philip sprawił, że zainteresował się kimś na znacznie dłużej, nie nudząc się po jednej rozmowie. Ba, bywały momenty, kiedy to właśnie Moon był w pewien sposób natarczywy, zmuszając młodszego kolegę do swojego towarzystwa. Był niemal pewien, że Leightonowi to nie przeszkadzało, niezależnie od tego, co próbowało pokazać jego ciało.
Ta wiedza nie świadczyła jednak o tym, iż starszy chłopak miał zamiar ułatwiać coś koledze. Chciał usłyszeć wszystko o co pytał. Zwykłe pytania, na które miał odpowiedzieć w zwykły sposób. Bez zawirować, bez zagmatwania, bez jakichś dziwnych zagadek. Przynajmniej ze strony prefekta, ponieważ akurat z Aaronem nic nie było wiadomo.
Uśmiechnął się lekko słysząc jego słowa. Brzmiał jak typowy on. Trochę sarkastyczny, trochę zagubiony, jakby toczył wewnętrzną walkę z samym sobą.
Nie umknęło jego uwadze, że powolne zbliżanie się do ławki, na której siedział, nie było mu na rękę. Dystans malał i ostatecznie znalazł się naprzeciwko swojego rozmówcy chcąc w ten sposób rozproszyć go jeszcze bardziej.
Patrzył na niego uważnie dając mu do zrozumienia, że to, co zaczynał mówić, nadal nie było do końca składne.
Nie powstrzymał go, kiedy ten wstał odsuwając się od niego nieznacznie. Wystarczyło wyciągnąć rękę, by go do siebie przyciągnąć, ale ten jeden raz darował sobie takie zagrywki. Philip już teraz był wyjątkowo niepewny.
Lekko zmarszczył brwi, wpatrując się w niego ciemnymi tęczówkami. Chwilę zajęło mu rozgryzienie o co pytał.
-A kim chcesz, żebyśmy byli, Leighton? Nie mów, że to odpowiadania pytaniem na pytanie, bo owszem. Ale całkiem istotne - stwierdził. Jeśli liczył na jakieś ckliwe wyznania uczuć, Aaron nie był do tego odpowiednią osobą. - Byłbyś w stanie nazywać mnie swoim? I co najważniejsze… czy uważasz, że mogę być twój?
Ta wiedza nie świadczyła jednak o tym, iż starszy chłopak miał zamiar ułatwiać coś koledze. Chciał usłyszeć wszystko o co pytał. Zwykłe pytania, na które miał odpowiedzieć w zwykły sposób. Bez zawirować, bez zagmatwania, bez jakichś dziwnych zagadek. Przynajmniej ze strony prefekta, ponieważ akurat z Aaronem nic nie było wiadomo.
Uśmiechnął się lekko słysząc jego słowa. Brzmiał jak typowy on. Trochę sarkastyczny, trochę zagubiony, jakby toczył wewnętrzną walkę z samym sobą.
Nie umknęło jego uwadze, że powolne zbliżanie się do ławki, na której siedział, nie było mu na rękę. Dystans malał i ostatecznie znalazł się naprzeciwko swojego rozmówcy chcąc w ten sposób rozproszyć go jeszcze bardziej.
Patrzył na niego uważnie dając mu do zrozumienia, że to, co zaczynał mówić, nadal nie było do końca składne.
Nie powstrzymał go, kiedy ten wstał odsuwając się od niego nieznacznie. Wystarczyło wyciągnąć rękę, by go do siebie przyciągnąć, ale ten jeden raz darował sobie takie zagrywki. Philip już teraz był wyjątkowo niepewny.
Lekko zmarszczył brwi, wpatrując się w niego ciemnymi tęczówkami. Chwilę zajęło mu rozgryzienie o co pytał.
-A kim chcesz, żebyśmy byli, Leighton? Nie mów, że to odpowiadania pytaniem na pytanie, bo owszem. Ale całkiem istotne - stwierdził. Jeśli liczył na jakieś ckliwe wyznania uczuć, Aaron nie był do tego odpowiednią osobą. - Byłbyś w stanie nazywać mnie swoim? I co najważniejsze… czy uważasz, że mogę być twój?