18-04-2023, 10:42 PM
Zastanowiła się niby poważnie, choć w rzeczywistości jeszcze nie myślała o porywaniu się na eksmisję skurczysyna.
- Czyli teraz jeszcze zaczynamy tak zwane partnerstwo w zbrodni, no ładnie. Irytek i inni na czarnej liście powinni zacząć się obawiać. - Naturalnie mówiła to żartem, ale jakby naprawdę zaczęli działać razem, najpewniej byliby faktycznie nie do zniesienia. Nie żeby ją to obchodziło, zjedz albo zostań zjedzony, prawa buszu i w ogóle. Miała dziwne uczucie, że choć z innych światów, ona i Dexter dzielili podobną dewizę życiową, w pewnym sensie.
Uniosła brwi na pośrednie obiecanki Dextera. Nie miała kajdanek, nie sądziła by on miał, ale skłamałaby mówiąc, że jej nie zaciekawił tymi deklaracjami. Niby tylko żartowała i po prostu tak sobie luźno gadali, ale od słowa do słowa ta konwersacja nabierała coraz to bardziej dzikiego toku.
- Że też już miałam urodziny - rzuciła w rozbawieniu, z cichym "ahh" udając gestem ręki jakby straciła właśnie okazję. A jak Dexter spojrzał na karteczkę, przypomniał i ona też poszukała swojej, by zaraz ją rozwinąć. Zmarszczyła zaraz brwi nieco.
- Kaczogłowy? - Rozejrzała się po sali krótko, po czym znowu wlepiła wzrok w karteczkę. - Nawet gdyby chciało mi się z tym bawić, a nie chce - tu zerknęła krótko na Dextera, jakby chciała go upewnić w swojej niechęci - to jedyne co jest na dziś pewniakiem dla mnie, tak podejrzewam, to te kubki wina. Albo śpiew, po tym winie. Właściwie to większość jest co najmniej mi nie na rękę. Masz tak samo?
Przeszła obok Dextera, zaglądając mu absolutnie bez skrępowania czy poszanowania prywatności jego bingo, w karteczkę, unosząc jeszcze swoją obok, gdy porównywała w pełnym skupieniu.
- Ty masz łatwiej, chamówa. Ale mogli chociaż napisać co z tego miałby wygrany.
- Czyli teraz jeszcze zaczynamy tak zwane partnerstwo w zbrodni, no ładnie. Irytek i inni na czarnej liście powinni zacząć się obawiać. - Naturalnie mówiła to żartem, ale jakby naprawdę zaczęli działać razem, najpewniej byliby faktycznie nie do zniesienia. Nie żeby ją to obchodziło, zjedz albo zostań zjedzony, prawa buszu i w ogóle. Miała dziwne uczucie, że choć z innych światów, ona i Dexter dzielili podobną dewizę życiową, w pewnym sensie.
Uniosła brwi na pośrednie obiecanki Dextera. Nie miała kajdanek, nie sądziła by on miał, ale skłamałaby mówiąc, że jej nie zaciekawił tymi deklaracjami. Niby tylko żartowała i po prostu tak sobie luźno gadali, ale od słowa do słowa ta konwersacja nabierała coraz to bardziej dzikiego toku.
- Że też już miałam urodziny - rzuciła w rozbawieniu, z cichym "ahh" udając gestem ręki jakby straciła właśnie okazję. A jak Dexter spojrzał na karteczkę, przypomniał i ona też poszukała swojej, by zaraz ją rozwinąć. Zmarszczyła zaraz brwi nieco.
- Kaczogłowy? - Rozejrzała się po sali krótko, po czym znowu wlepiła wzrok w karteczkę. - Nawet gdyby chciało mi się z tym bawić, a nie chce - tu zerknęła krótko na Dextera, jakby chciała go upewnić w swojej niechęci - to jedyne co jest na dziś pewniakiem dla mnie, tak podejrzewam, to te kubki wina. Albo śpiew, po tym winie. Właściwie to większość jest co najmniej mi nie na rękę. Masz tak samo?
Przeszła obok Dextera, zaglądając mu absolutnie bez skrępowania czy poszanowania prywatności jego bingo, w karteczkę, unosząc jeszcze swoją obok, gdy porównywała w pełnym skupieniu.
- Ty masz łatwiej, chamówa. Ale mogli chociaż napisać co z tego miałby wygrany.