19-04-2023, 07:18 PM
Przychodzi czasem taka chwila, że jest komuś wszystko jedno. W momencie kiedy niektórzy wczuwali się jakby właśnie odgrywali rolę życia i mieli ustawić się na następne dwadzieścia lat, albo angażowali się w jakieś pojebane dramy, których sam nie miał ochoty nawet śledzić, a co dopiero angażować się w nie, Ian po prostu oddychał, bazgrał coś i miał nadzieję, że go nikt nie zauważy. Nauczycielka miała inne plany, choć dziwne, że ogarnął, bo chyba przez chwilę w ogóle ciut przysnął. Zamrugał gdy kolejno zaczęli wszyscy podchodzić na środek żeby rzucić zaklęcie, i jeszcze dopytał po chwili jakie on sam miał rzucić.
Ale tak mu się nie chciało...
W sumie to pewnie jakby był jakkolwiek ambitniejszy to by spróbował. Ale nie był, a matka mogła sobie co najwyżej palcem pogrozić jak nawet zawali te zajęcia, nie obchodziło go to. Niestety tak jak i brat, nie miał za grosz respektu do rodzicielki, mogła piłować papę ile wlezie, a wysłuchanie to maksimum jego okazania szacunku. A ojciec miał wysrane w stopnie, zatem co za różnica? Wyszedł na środek trochę jak za karę, z westchnieniem, nieco niedbale machnął różdżką i nawet w sumie się nie zdziwił kiedy po wypowiedzianym protego absolutnie nic się nie wydarzyło. Zamarł na może sekundę czy dwie, jakby oczekiwał opóźnienia, a jak nic się nie stało, wzruszył ramionami i wrócił na miejsce, gdzie splótł ręce na krzyż i kładąc je na biurku, poniekąd położył się na blacie, opierając brodę o przedramię i patrząc w znudzeniu jak innym idzie lepiej.
Pkty zaklęć: 2
Pkty skupienia: 2
K10: 2
Suma: 3... Chyba nawet nie próbował XD
Ale tak mu się nie chciało...
W sumie to pewnie jakby był jakkolwiek ambitniejszy to by spróbował. Ale nie był, a matka mogła sobie co najwyżej palcem pogrozić jak nawet zawali te zajęcia, nie obchodziło go to. Niestety tak jak i brat, nie miał za grosz respektu do rodzicielki, mogła piłować papę ile wlezie, a wysłuchanie to maksimum jego okazania szacunku. A ojciec miał wysrane w stopnie, zatem co za różnica? Wyszedł na środek trochę jak za karę, z westchnieniem, nieco niedbale machnął różdżką i nawet w sumie się nie zdziwił kiedy po wypowiedzianym protego absolutnie nic się nie wydarzyło. Zamarł na może sekundę czy dwie, jakby oczekiwał opóźnienia, a jak nic się nie stało, wzruszył ramionami i wrócił na miejsce, gdzie splótł ręce na krzyż i kładąc je na biurku, poniekąd położył się na blacie, opierając brodę o przedramię i patrząc w znudzeniu jak innym idzie lepiej.