19-04-2023, 09:36 PM
Rozłożył lekko ręce w geście podkreślenia oczywistości jej słów.
- To nie ulega żadnej wątpliwości. To kogo tam jeszcze masz na tej swojej czarnej liście? - Zapytał niby to mimochodem, ale też trochę celowo w żartach sugerując, że próbuje wywiedzieć się czy jego imię nadal tam widnieje. Szczerze miał nadzieję, że nie! W końcu pracował ostatnio na to, żeby z tej listy się wymazać i zdecydowanie z własnej już dawno Rose usunął. Teraz figurowała na zupełnie innej, znacznie krótszej liście o całkowicie innym charakterze.
Parsknął krótko z rozbawieniem, zaraz przysłaniając usta wierzchem dłoni. No tak, że też nie pomyślał o kajdankach te kilka dni wcześniej, kiedy Blackwood faktycznie miała urodziny. Urodziny, o których pamiętał i w które postarał się, żeby spędziła je miło w jego towarzystwie. Oczywiście nie omieszkał jej tego teraz przypomnieć.
- No nie powiesz mi, że nie byłaś usatysfakcjonowana niespodziewanym prezentem. - Wytknął ją trochę palcem dłoni trzymającej kubeczek, unosząc brwi bardzo jednoznacznie. - Jakby wiedział wcześniej o kinku kajdankowym, to z pewnością postarałbym się o urozmaicenie, a tak... cóż, chyba musimy poczekać do kolejnej okazji. - Albo do momentu, jak faktycznie kajdanki skądś wytrzasną. Chociaż tak naprawdę mogliby ten problem rozwiązać choćby szkolnym krawatem, w końcu na coś by się przydał.
Na wspomniane kaczogłowy wzruszył ramieniem trochę zbywająco, zupełnie nie biorąc pod uwagę próbowania ich. Tak jak i niekoniecznie miał zamiar próbować lukrecji. W ogóle cokolwiek z bingo było... tak jak Rose powiedziała, nie na rękę. Rozbawiło go za to jej stwierdzenie, że miał łatwiej i nie powstrzymał serdecznego śmiechu.
- A co, chcesz się zamienić i jednak skusić na zrobienie jakiejś linii? Jak dla mnie kubki wina i co najwyżej całowanie wchodzi w grę. I to poza grą, takie szaleństwo. - Zamachał lekko karteczką dla zaznaczenia, że to poza tą grą i tak istniało prawdopodobieństwo wypicia pięciu kubków wina, czy też całowania. No stał obok Rose, razem pili, rozmawiali o kajdankach i innych kinkach, to chyba jasne kogo miał na myśli.
- To nie ulega żadnej wątpliwości. To kogo tam jeszcze masz na tej swojej czarnej liście? - Zapytał niby to mimochodem, ale też trochę celowo w żartach sugerując, że próbuje wywiedzieć się czy jego imię nadal tam widnieje. Szczerze miał nadzieję, że nie! W końcu pracował ostatnio na to, żeby z tej listy się wymazać i zdecydowanie z własnej już dawno Rose usunął. Teraz figurowała na zupełnie innej, znacznie krótszej liście o całkowicie innym charakterze.
Parsknął krótko z rozbawieniem, zaraz przysłaniając usta wierzchem dłoni. No tak, że też nie pomyślał o kajdankach te kilka dni wcześniej, kiedy Blackwood faktycznie miała urodziny. Urodziny, o których pamiętał i w które postarał się, żeby spędziła je miło w jego towarzystwie. Oczywiście nie omieszkał jej tego teraz przypomnieć.
- No nie powiesz mi, że nie byłaś usatysfakcjonowana niespodziewanym prezentem. - Wytknął ją trochę palcem dłoni trzymającej kubeczek, unosząc brwi bardzo jednoznacznie. - Jakby wiedział wcześniej o kinku kajdankowym, to z pewnością postarałbym się o urozmaicenie, a tak... cóż, chyba musimy poczekać do kolejnej okazji. - Albo do momentu, jak faktycznie kajdanki skądś wytrzasną. Chociaż tak naprawdę mogliby ten problem rozwiązać choćby szkolnym krawatem, w końcu na coś by się przydał.
Na wspomniane kaczogłowy wzruszył ramieniem trochę zbywająco, zupełnie nie biorąc pod uwagę próbowania ich. Tak jak i niekoniecznie miał zamiar próbować lukrecji. W ogóle cokolwiek z bingo było... tak jak Rose powiedziała, nie na rękę. Rozbawiło go za to jej stwierdzenie, że miał łatwiej i nie powstrzymał serdecznego śmiechu.
- A co, chcesz się zamienić i jednak skusić na zrobienie jakiejś linii? Jak dla mnie kubki wina i co najwyżej całowanie wchodzi w grę. I to poza grą, takie szaleństwo. - Zamachał lekko karteczką dla zaznaczenia, że to poza tą grą i tak istniało prawdopodobieństwo wypicia pięciu kubków wina, czy też całowania. No stał obok Rose, razem pili, rozmawiali o kajdankach i innych kinkach, to chyba jasne kogo miał na myśli.