20-04-2023, 01:17 AM
Uniosła jedną brew i spojrzała na Ethana trochę spod byka w bardzo sceptyczny sposób.
- Aha, jedzenie jest dobre. I to ma mnie przekonać, że warto pojawiać się bezinteresownie na tych sztywnych bankietach, na które zawsze narzekasz i marudzisz, że są nudne. Lał, czekaj... - Poprawiła włosy, odgarniając je z twarzy, wyprostowała się trochę może nawet przesadnie, odchrząknęła. A następnie zarzuciła głową tak, że gęsta grzywa poruszyła się i przerzuciła na jedno ramię, przyłożyła dłoń do klatki piersiowej i spojrzała na Gryfona z groteskową fascynacją. - NARAWDĘ?! OH, Ethan, skoro tak to argumentujesz, to brzmi wspaniale! Jak mogłabym odmówić umierania na stężenie sztywniaków z kijami w dupach na metr kwadratowy, skoro jedzenie jest dobre? Przekonałeś mnie! - I w równie teatralny, przerysowany sposób dramatycznie przyłożyła wierzch dłoni do czoła i zamykając oczy uniosła lekko brodę. Po sekundzie może, otworzyła jedno oko i spojrzała na przyjaciela pod kątem. - Z tym towarzystwem można by zorganizować osobny, dużo bardziej interesujący bankiet. - Nie utrzymywała tej śmiesznej pozycji zbyt długo, zaraz wróciła do bycia sobą. Tym bardziej, że wino czekało na kolejnego łyka, bo gra swoją drogą, ale... tak naprawdę zamierzali po prostu pić, niezależnie od pytań i obydwoje o tym wiedzieli.
- Dżungla, dżungla, dlatego nadal tu jestem i nie wymusiłam na rodzicach przenosin. - Wskazała na niego palcem, jakby podkreślając, że Hogwart ma tę swoją zaletę. - No wiesz, przyznaj, że po prostu wykorzystałbyś ten argument żeby się mnie pozbyć, bo ty i Will nie macie szans w konkurowaniu ze mną i Kaią. - Nie ma to jak odwracać kota ogonem, w tym Aurora zdecydowanie była, jest i będzie mistrzem. Tak jak i w dążeniu do wyznaczonych sobie celów. I była przekonana, że każdy z czasem znajdzie swój, wiec i dla Ethana była nadzieja. Na szkole życie się nie kończy przecież, a tak naprawdę dopiero po szkole zaczyna.
Słysząc i widząc jak bardzo nieprawdziwe jest to wyznanie, zmrużyła lekko oczy w podejrzliwym geście, ale zanim zdążyła wytknąć mu, że kręci, ten napił się wina. Na to Aurora niemal w oburzeniu otworzyła usta ze zduszonym "OH!"
- O nie, teraz się wymigujesz? Nie ma, teraz to ja muszę wiedzieć co takiego zbroiłeś poza nieletnim pijaństwem, bo nie wątpię, że było to jednym z czynników składających się na znacznie barwniejszą całość, że mugolska policja zdecydowała się na zatrzymanie cię. - I patrzyła na niego z intensywnym wyczekiwaniem.
- Aha, jedzenie jest dobre. I to ma mnie przekonać, że warto pojawiać się bezinteresownie na tych sztywnych bankietach, na które zawsze narzekasz i marudzisz, że są nudne. Lał, czekaj... - Poprawiła włosy, odgarniając je z twarzy, wyprostowała się trochę może nawet przesadnie, odchrząknęła. A następnie zarzuciła głową tak, że gęsta grzywa poruszyła się i przerzuciła na jedno ramię, przyłożyła dłoń do klatki piersiowej i spojrzała na Gryfona z groteskową fascynacją. - NARAWDĘ?! OH, Ethan, skoro tak to argumentujesz, to brzmi wspaniale! Jak mogłabym odmówić umierania na stężenie sztywniaków z kijami w dupach na metr kwadratowy, skoro jedzenie jest dobre? Przekonałeś mnie! - I w równie teatralny, przerysowany sposób dramatycznie przyłożyła wierzch dłoni do czoła i zamykając oczy uniosła lekko brodę. Po sekundzie może, otworzyła jedno oko i spojrzała na przyjaciela pod kątem. - Z tym towarzystwem można by zorganizować osobny, dużo bardziej interesujący bankiet. - Nie utrzymywała tej śmiesznej pozycji zbyt długo, zaraz wróciła do bycia sobą. Tym bardziej, że wino czekało na kolejnego łyka, bo gra swoją drogą, ale... tak naprawdę zamierzali po prostu pić, niezależnie od pytań i obydwoje o tym wiedzieli.
- Dżungla, dżungla, dlatego nadal tu jestem i nie wymusiłam na rodzicach przenosin. - Wskazała na niego palcem, jakby podkreślając, że Hogwart ma tę swoją zaletę. - No wiesz, przyznaj, że po prostu wykorzystałbyś ten argument żeby się mnie pozbyć, bo ty i Will nie macie szans w konkurowaniu ze mną i Kaią. - Nie ma to jak odwracać kota ogonem, w tym Aurora zdecydowanie była, jest i będzie mistrzem. Tak jak i w dążeniu do wyznaczonych sobie celów. I była przekonana, że każdy z czasem znajdzie swój, wiec i dla Ethana była nadzieja. Na szkole życie się nie kończy przecież, a tak naprawdę dopiero po szkole zaczyna.
Słysząc i widząc jak bardzo nieprawdziwe jest to wyznanie, zmrużyła lekko oczy w podejrzliwym geście, ale zanim zdążyła wytknąć mu, że kręci, ten napił się wina. Na to Aurora niemal w oburzeniu otworzyła usta ze zduszonym "OH!"
- O nie, teraz się wymigujesz? Nie ma, teraz to ja muszę wiedzieć co takiego zbroiłeś poza nieletnim pijaństwem, bo nie wątpię, że było to jednym z czynników składających się na znacznie barwniejszą całość, że mugolska policja zdecydowała się na zatrzymanie cię. - I patrzyła na niego z intensywnym wyczekiwaniem.