20-04-2023, 11:29 PM
Był człowiekiem raczej ugodowym.
No właśnie - raczej.
Kiedy trzeba było potrafił odpuścić, ale nie potrafił zrozumieć, kiedy ktoś skakał na niego bez większego powodu zwłaszcza, kiedy w niczym nie zawinił. Nie odpowiadał za niepowodzenia innych ludzi, przynajmniej w większości.
Tak było w przypadku Tima, który zaczął na niego warczeć na lekcji zaklęć. Buczał, komentował. Jeszcze trochę, a zapewne piana puściłaby mu się z buzi, niczym wściekłemu psu.
Na zajęciach nie chciał poruszać tego tematu, jednak nie było mowy, aby odpuścił zwłaszcza, że znał się z chłopakiem. Może nie byli przyjaciółmi, ale należeli do tego samego domu, co już samo w sobie niemal zmuszało do utrzymywania stosunków raczej pokojowych.
Dlatego chciał z nim o tym porozmawiać, przy okazji wyrażając swoje niezadowolenie postawą kolegi.
Kiedy nastał koniec lekcji, spakował się i ruszył za drugim Krukonem, śledząc go do miejsca w którym mieli być mniej widoczni dla innych uczniów. Może nie powinien, ale Lloyd miał dla niego taryfę ulgową - postanowił nie robić mu wykładów przy świadkach, którzy później mogliby się z niego nabijać.
-Ej, Han! - rzucił w końcu za nim, by zwrócić na siebie jego uwagę. - Co to miało być? Tam na zajęciach? To nie było miłe, wiesz? - rzucił, zbliżając się do chłopaka, który wyglądał jakby wcale nie był zadowolony z towarzystwa Laviego. Cóż, jego problem, bo to on poniekąd zaczął i teraz musiał liczyć się z konsekwencjami wcześniejszego nastawienia względem młodego Azjaty.