21-04-2023, 07:28 PM
Po raz pierwszy był świadkiem, kiedy z ust młodszego chłopaka wylało się jednocześnie tak wiele słów. W innym przypadku i w przypadku każdej innej osoby Moon machnąłby na to ręką uznając, że jego uszy nie są gotowe na tak intensywne bombardowanie zdaniami. Odszedłby bez słowa, pozostawiając drugą stronę samą z tym wszystkim.
Ale Philip nie był każdym innym. Był sobą i to działało na jego korzyść. Miał uwagę Aarona, który spoglądał na niego intensywnie słuchając wszystkiego, co ma do powiedzenia, ani razu mu nie przerywając. Trochę go to męczyło, mimo wszystko. Może dlatego, że owiewało szczerością do prawdy przesadną i wiązało się z emocjami, a w tych Ślizgon z pewnością mistrzem nie był.
Uśmiechnął się lekko, kiedy prefekt się plątał w tym, co mówi. Chciał powiedzieć tak wiele i robił to tak szybko, jakby obawiał się, że coś pominie. Wiele go kosztowało by nic mu nie umknęło, brawo za wytrwałość.
-Naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś Leighton? Czego chcę? Kogo chcę - powiedział z naciskiem na ostatnie wyrażenie. Czy to nie było oczywiste? Już dawno dał mu do zrozumienia, że jest zainteresowany młodszym kolegą. Był jego obiektem. Nie mógł obiecać na jak długo, ale póki co odpowiadało mu to. - Niemal zawsze mnie kontrujesz i uznajesz, że się z ciebie nabijam, żartuję. Przyznam, twoje reakcje są interesujące, ale chociaż raz pomyśl, czy komukolwiek poświęcam tyle uwagi. I nie mów, że nie wiesz, bo obaj wiemy, że sporo czasu poświęciłeś na obserwacji mnie - stwierdził lekko. Nie musiał mówić szybko, nie gubił się w tym tak, jak gubił się Philip. On wiedział doskonale, co chce powiedzieć. Przynajmniej po części, bo jeśli ten liczył na jakąś obietnicę, Aaron nie mógł jej złożyć.
-Doprawdy jesteś niereformowalny. Mój znaczy mój, tak po prostu - przyznał, patrząc na niego tuż przed tym, jak go pocałował. Nigdy nie był zbyt wielkim fanem słów chyba, że miał kogoś zgasić, a to zdarzało mu się nader często.
W sali nastała błoga cisza, której Moon potrzebował. Jego usta skutecznie zamknęły te należące do Leightona. Te same, które aż rwały się by ponownie wyrzucić z siebie słowa. Było ich za dużo.
Poczuł satysfakcję, kiedy ten odwzajemnił pocałunek. Nie takiego obrotu sprawy spodziewał się idąc tutaj. Szczerość, jasne, ale tej było aktualnie wiele, przynajmniej po jednej ze stron.
Nie oponował, kiedy ten przerwał ich chwilę, opierając się o jego tors. Patrzył na czubek jego głowy. Specjalnie zasłaniał twarz.
Moon nie radził sobie z takimi sytuacjami tak, jak powinien. Nie należał do tych osób, którzy emocje okazują zawsze i wszędzie. Był raczej chłodny i zdystansowany.
Mimo tego objął chłopaka, przytulając do siebie.
-Pytanie, Leighton, czy ty jesteś na cokolwiek gotowy - rzucił, po chwili lekko się od niego odsuwając. Tylko po to, żeby unieść jego podbródek i skierował twarz na niego. Kciukiem otarł łzy, które spływały po policzku prefekta. Lustrował go przez chwilę ciemnymi tęczówkami.
-Gotowy na to, że być może nie będę ci w stanie dać tego, co mogłaby ci dać inna osoba - przyznał, zadziwiające szczerze. Bo taka była prawda. Aaron nie był normalny, nie tak jak powinien. Miał swoje demony, a zmierzenie się z nimi mogło Philipa wiele kosztować.
Ale Philip nie był każdym innym. Był sobą i to działało na jego korzyść. Miał uwagę Aarona, który spoglądał na niego intensywnie słuchając wszystkiego, co ma do powiedzenia, ani razu mu nie przerywając. Trochę go to męczyło, mimo wszystko. Może dlatego, że owiewało szczerością do prawdy przesadną i wiązało się z emocjami, a w tych Ślizgon z pewnością mistrzem nie był.
Uśmiechnął się lekko, kiedy prefekt się plątał w tym, co mówi. Chciał powiedzieć tak wiele i robił to tak szybko, jakby obawiał się, że coś pominie. Wiele go kosztowało by nic mu nie umknęło, brawo za wytrwałość.
-Naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś Leighton? Czego chcę? Kogo chcę - powiedział z naciskiem na ostatnie wyrażenie. Czy to nie było oczywiste? Już dawno dał mu do zrozumienia, że jest zainteresowany młodszym kolegą. Był jego obiektem. Nie mógł obiecać na jak długo, ale póki co odpowiadało mu to. - Niemal zawsze mnie kontrujesz i uznajesz, że się z ciebie nabijam, żartuję. Przyznam, twoje reakcje są interesujące, ale chociaż raz pomyśl, czy komukolwiek poświęcam tyle uwagi. I nie mów, że nie wiesz, bo obaj wiemy, że sporo czasu poświęciłeś na obserwacji mnie - stwierdził lekko. Nie musiał mówić szybko, nie gubił się w tym tak, jak gubił się Philip. On wiedział doskonale, co chce powiedzieć. Przynajmniej po części, bo jeśli ten liczył na jakąś obietnicę, Aaron nie mógł jej złożyć.
-Doprawdy jesteś niereformowalny. Mój znaczy mój, tak po prostu - przyznał, patrząc na niego tuż przed tym, jak go pocałował. Nigdy nie był zbyt wielkim fanem słów chyba, że miał kogoś zgasić, a to zdarzało mu się nader często.
W sali nastała błoga cisza, której Moon potrzebował. Jego usta skutecznie zamknęły te należące do Leightona. Te same, które aż rwały się by ponownie wyrzucić z siebie słowa. Było ich za dużo.
Poczuł satysfakcję, kiedy ten odwzajemnił pocałunek. Nie takiego obrotu sprawy spodziewał się idąc tutaj. Szczerość, jasne, ale tej było aktualnie wiele, przynajmniej po jednej ze stron.
Nie oponował, kiedy ten przerwał ich chwilę, opierając się o jego tors. Patrzył na czubek jego głowy. Specjalnie zasłaniał twarz.
Moon nie radził sobie z takimi sytuacjami tak, jak powinien. Nie należał do tych osób, którzy emocje okazują zawsze i wszędzie. Był raczej chłodny i zdystansowany.
Mimo tego objął chłopaka, przytulając do siebie.
-Pytanie, Leighton, czy ty jesteś na cokolwiek gotowy - rzucił, po chwili lekko się od niego odsuwając. Tylko po to, żeby unieść jego podbródek i skierował twarz na niego. Kciukiem otarł łzy, które spływały po policzku prefekta. Lustrował go przez chwilę ciemnymi tęczówkami.
-Gotowy na to, że być może nie będę ci w stanie dać tego, co mogłaby ci dać inna osoba - przyznał, zadziwiające szczerze. Bo taka była prawda. Aaron nie był normalny, nie tak jak powinien. Miał swoje demony, a zmierzenie się z nimi mogło Philipa wiele kosztować.