21-04-2023, 10:21 PM
Ezra był pewien jednego - uczniowie w tej szkole mieli niebywałą zdolność do pakowania się w kłopoty, które wymagały później interwencji pielęgniarza. Jakby miał mało na głowie, a tak musiał jeszcze zajmować się nastolatkami, które panikowały na widok kropli krwi. I oni niby mieli być przyszłością tego świata? Przecież takich to trzeba było wysłać do jakieś szkoły wojskowej, gdzie zostaliby nauczeni życia. Tego prawdziwego, a nie dziejącego się jedynie w ich głowach.
Nic dziwnego, że czasami trochę się nad nimi znęcał. Oczywiście nie jakoś brutalnie, ot straszył ich, że wyrośnie im druga ręka lub jeśli nie będą uważać, krew im wypłynie i będą pustą skorupą. Niekiedy działało, innym razem nie, ale nadal bawił się wyśmienicie.
Nie bawiło go jednak to, że jego ulubiony bibliotekarz, na widok którego chciało się robić bardzo, ale to bardzo niecenzuralne rzeczy, nijak nie zwraca na niego uwagi. A przynajmniej nie tak, jak powinien! Jeszcze trochę, a Salvatore będzie musiał posunąć się do mniej humanitarnych środków, a do nich miał spory dostęp.
Mając zamiar wyżalić się bratu, że jego obiekt nie odwzajemnia tych samych emocji, udał się do gabinetu Elijaha. W tych godzinach zawsze tam siedział, porządkując papiery. Nuda jak cholera, ale każdy miał swoje wariactwa.
-Oślepniesz kiedyś od czytania tych wszystkich literek - zauważył, wchodząc do środka. Nie pomylił się dostrzegając siedzącego na fotelu mężczyznę. - Litości, El, wyglądasz jakby ktoś ci duszę ukradł - skomentował, podchodząc do niego bliżej. Prezentował się iście potwornie.