22-04-2023, 01:07 AM
-Zazwyczaj latam za paroma osobami na raz - powtórzył jego słowa. Było w nich sporo prawdy, przynajmniej do pewnego momentu, który Philip zdawał się przeoczyć. Nie przypominał sobie, by kręcił się z kimś po szkole. By kogoś zaczepiał. Owszem, nie odmawiał sobie przyjemności, jeśli już naszła go potrzeba, chociaż i to ostatnimi czasy zwyczajnie się skończyło. Nie był tak zainteresowany, jak był wcześniej, niezależnie od tego, kto składał mu jakiekolwiek propozycje. Interesowała go jedna osoba, która stała teraz naprzeciwko niego i zdawała się nadal wypierać wszystko, co mówił Moon. Niemal, jakby nie była w stanie uwierzyć, że wszystko to, co mówił starszy Ślizgon było prawdziwe. Czy Philip nie mógł pojąć, że ktoś był w stanie się nim zainteresować?
-Zdaje mi się, że w ostatnim czasie nikt, poza pewnym krasnalem, nie kręcił się wokół mnie, ani ja nie kręciłem się wokół kogoś jeszcze. Jestem dupkiem, Leighton. Wiedziałeś to od początku. Ale z całą pewnością jestem dupkiem prawdomównym - skomentował. Nie kłamał w tym, co teraz mówił. Ani w tym, co powiedział wcześniej. Niemniej jeśli Philip liczył, że będzie go w nieskończoność zapewniał, przeliczy się. Mówienie w kółko tego samego miało swoje granice.
Zaczynał być powoli zmęczony tym wszystkim. Nie miał najmniejszego zamiaru zostawiać teraz prefekta, chociaż gdyby okoliczności były inne, wyszedłby. Teraz wykazał się postawą, jakiej z pewnością młodszy Ślizgon się po nim nie spodziewał. Ba, sam Moon był pod wrażeniem, że stał tam wytrwale, słuchając wszystkiego, przy okazji wtrącając swoje trzy grosze. Może doroślał. A może zależało mu bardziej, niż chciał przyznać nawet sam przed sobą.
-Może interesujący? Użyłbym tu raczej słowa… bardzo - poprawił go. Tak, zdecydowanie nie nadawali się do romantycznych dramatów, bo romantyzmu było tu tyle ile czułości z udziałem kaktusa. - Nie powiedziałem, że jesteś babą. Obawiam się, że gdybyś nią był mogłoby nie dojść do tej rozmowy. Na ogół dziewczyny są raczej… nudne - zauważył. Czego nie można było powiedzieć o jego rozmówcy. Zapewnił go o tym po raz kolejny i po raz kolejny miało to do niego nie dotrzeć. Paradoks. Zazwyczaj to Aaron był tym opornym.
-Nie planuję cię zranić. Ale nie obiecam, że do tego nigdy nie dojdzie. Jestem raczej… destruktywny. Nie zauważyłeś? - spytał, wpatrując się w niego twardo. Pokazywał mu wszystkie strony tej znajomości i nie ukrywał, że istniały również te mało przyjemne. Był ciężki, jeśli chodzi o charakter. Był inny, jeśli chodzi o emocje. Może niektórych nawet nie potrafił okazywać. Chociaż fakt, że tu był, świadczył, że miał coś z człowieka.
-Nie nazwałem cię też słabym. Pytam tylko, czy jesteś na to gotowy. Na to wszystko, co może cię spotkać z mojej strony - powiedział, cofając się mimowolnie o krok, kiedy ten go popchnął. Jeśli miało mu być z tym lepiej, proszę bardzo. ten jeden raz to Leighton mógł rozdawać karty.
-Zdaje mi się, że w ostatnim czasie nikt, poza pewnym krasnalem, nie kręcił się wokół mnie, ani ja nie kręciłem się wokół kogoś jeszcze. Jestem dupkiem, Leighton. Wiedziałeś to od początku. Ale z całą pewnością jestem dupkiem prawdomównym - skomentował. Nie kłamał w tym, co teraz mówił. Ani w tym, co powiedział wcześniej. Niemniej jeśli Philip liczył, że będzie go w nieskończoność zapewniał, przeliczy się. Mówienie w kółko tego samego miało swoje granice.
Zaczynał być powoli zmęczony tym wszystkim. Nie miał najmniejszego zamiaru zostawiać teraz prefekta, chociaż gdyby okoliczności były inne, wyszedłby. Teraz wykazał się postawą, jakiej z pewnością młodszy Ślizgon się po nim nie spodziewał. Ba, sam Moon był pod wrażeniem, że stał tam wytrwale, słuchając wszystkiego, przy okazji wtrącając swoje trzy grosze. Może doroślał. A może zależało mu bardziej, niż chciał przyznać nawet sam przed sobą.
-Może interesujący? Użyłbym tu raczej słowa… bardzo - poprawił go. Tak, zdecydowanie nie nadawali się do romantycznych dramatów, bo romantyzmu było tu tyle ile czułości z udziałem kaktusa. - Nie powiedziałem, że jesteś babą. Obawiam się, że gdybyś nią był mogłoby nie dojść do tej rozmowy. Na ogół dziewczyny są raczej… nudne - zauważył. Czego nie można było powiedzieć o jego rozmówcy. Zapewnił go o tym po raz kolejny i po raz kolejny miało to do niego nie dotrzeć. Paradoks. Zazwyczaj to Aaron był tym opornym.
-Nie planuję cię zranić. Ale nie obiecam, że do tego nigdy nie dojdzie. Jestem raczej… destruktywny. Nie zauważyłeś? - spytał, wpatrując się w niego twardo. Pokazywał mu wszystkie strony tej znajomości i nie ukrywał, że istniały również te mało przyjemne. Był ciężki, jeśli chodzi o charakter. Był inny, jeśli chodzi o emocje. Może niektórych nawet nie potrafił okazywać. Chociaż fakt, że tu był, świadczył, że miał coś z człowieka.
-Nie nazwałem cię też słabym. Pytam tylko, czy jesteś na to gotowy. Na to wszystko, co może cię spotkać z mojej strony - powiedział, cofając się mimowolnie o krok, kiedy ten go popchnął. Jeśli miało mu być z tym lepiej, proszę bardzo. ten jeden raz to Leighton mógł rozdawać karty.