22-04-2023, 01:10 AM
Udał zdziwienie oraz oburzenie, kładąc nawet dłoń na swoim torsie oraz unosząc brwi.
- Aha, więc taka z ciebie przyjaciółka! Dałabyś mi zginąć! Na nudę i sztywniactwo, zresztą... - pokręcił głową z wyraźną dezaprobatą.
Zaraz jednak postanowił doprawić ten udawany wyrzut, równie udawaną złośliwością.
- Ej, ale bez takich. Kaia jest moją dziewczyną, co znaczy, że nie będę narażał akurat jej. Serio, mogę resztę życia spędzić z jej rodziną, żeby tylko siedziała w tym pojebanym cyrku.
Zaczęło się jako żart, ale jakoś w połowie przybrał smutniejszy ton i właściwie całkiem szczerze przyznał, że nie chciałby, aby Kaia musiała uczestniczyć w podobnych bankietach. Jasne, może jedzenie było dobre, a część towarzystwa - w szczególności ta młoda - bywała w porządku, ale to nadal nie wynagradzałoby spotkania z oceniającymi spojrzeniami, komentarzami ze strony matki Milesa i wielu innych atrakcji.
- Ale przecież byłoby uczciwiej! No wiesz, faceci są naturalnie silniejsi, bardziej wytrzymali - tu już w pełni zażartował, ale z szerokim uśmiechem oczekiwał reakcji Aurory.
Co więcej, był w pełni przekonany, że obie dziewczyny były od niego lepsze w wielu aspektach. Kaia była w końcu sportowcem, a Aurora... Aurora pierwsza wpakowałaby się w każde niebezpieczeństwo bez namysłu. Obie mogły być od niego bardziej wytrzymałe.
- Nic straconego, może opowiem ci kiedyś, jak będzie więcej wina, czy czegoś.
I absolutnie nie sądził, aby to był właśnie ten dzień... Znał jednak swoje zachowania po alkoholu i wiedział, że zdarzało mu się wtedy opowiadać rzeczy, o których normalnie mówić nie chciał. Na przykład teraz wcale nie chciał powiedzieć jej, że prawdopodobnie warto byłoby ciągnąć go za język, jak tylko wypije więcej. Ups? Z jakiegoś powodu uświadomił to sobie dopiero po tych słowach.
- Ale wtedy musisz podzielić się tym samym - dodał pospiesznie, wytykając ją palcem.
Westchnął zaraz słysząc kolejne pytanie i oparł się o ścianę cieplarni za sobą. Pokręcił chwilę głową na boki, jakby zastanawiał się, co właściwie może tu opowiedzieć.
- Seksem? - rzucił pierwsze, co przyszło mu do głowy, unosząc lekko ręce na boki w geście niewiedzy. - Nie no, dobra, to też nie tak, że było tak dużo okazji, bo jednak średnia wieku i nadęcie większości... Ale nie wiem, zwykle dobrą strategią, tak poza tym, jest picie i znalezienie tej jednej osoby, która nienawidzi wszystkiego dookoła tak samo, jak ty. Bianca na przykład.
Nie wspominając już o tym, że Bianca bywała kiedyś też punktem pierwszym urozmaicania sobie bankietów.
- Aha, więc taka z ciebie przyjaciółka! Dałabyś mi zginąć! Na nudę i sztywniactwo, zresztą... - pokręcił głową z wyraźną dezaprobatą.
Zaraz jednak postanowił doprawić ten udawany wyrzut, równie udawaną złośliwością.
- Ej, ale bez takich. Kaia jest moją dziewczyną, co znaczy, że nie będę narażał akurat jej. Serio, mogę resztę życia spędzić z jej rodziną, żeby tylko siedziała w tym pojebanym cyrku.
Zaczęło się jako żart, ale jakoś w połowie przybrał smutniejszy ton i właściwie całkiem szczerze przyznał, że nie chciałby, aby Kaia musiała uczestniczyć w podobnych bankietach. Jasne, może jedzenie było dobre, a część towarzystwa - w szczególności ta młoda - bywała w porządku, ale to nadal nie wynagradzałoby spotkania z oceniającymi spojrzeniami, komentarzami ze strony matki Milesa i wielu innych atrakcji.
- Ale przecież byłoby uczciwiej! No wiesz, faceci są naturalnie silniejsi, bardziej wytrzymali - tu już w pełni zażartował, ale z szerokim uśmiechem oczekiwał reakcji Aurory.
Co więcej, był w pełni przekonany, że obie dziewczyny były od niego lepsze w wielu aspektach. Kaia była w końcu sportowcem, a Aurora... Aurora pierwsza wpakowałaby się w każde niebezpieczeństwo bez namysłu. Obie mogły być od niego bardziej wytrzymałe.
- Nic straconego, może opowiem ci kiedyś, jak będzie więcej wina, czy czegoś.
I absolutnie nie sądził, aby to był właśnie ten dzień... Znał jednak swoje zachowania po alkoholu i wiedział, że zdarzało mu się wtedy opowiadać rzeczy, o których normalnie mówić nie chciał. Na przykład teraz wcale nie chciał powiedzieć jej, że prawdopodobnie warto byłoby ciągnąć go za język, jak tylko wypije więcej. Ups? Z jakiegoś powodu uświadomił to sobie dopiero po tych słowach.
- Ale wtedy musisz podzielić się tym samym - dodał pospiesznie, wytykając ją palcem.
Westchnął zaraz słysząc kolejne pytanie i oparł się o ścianę cieplarni za sobą. Pokręcił chwilę głową na boki, jakby zastanawiał się, co właściwie może tu opowiedzieć.
- Seksem? - rzucił pierwsze, co przyszło mu do głowy, unosząc lekko ręce na boki w geście niewiedzy. - Nie no, dobra, to też nie tak, że było tak dużo okazji, bo jednak średnia wieku i nadęcie większości... Ale nie wiem, zwykle dobrą strategią, tak poza tym, jest picie i znalezienie tej jednej osoby, która nienawidzi wszystkiego dookoła tak samo, jak ty. Bianca na przykład.
Nie wspominając już o tym, że Bianca bywała kiedyś też punktem pierwszym urozmaicania sobie bankietów.