22-04-2023, 11:26 PM
Na jego miejscu już niejedna osoba dałaby sobie spokój i przestała na siłę szukać jakiegokolwiek kontaktu z nauczycielem, darując sobie po pierwszym, jawnym odrzuceniu. Jayson był jednak na tyle wytrwały i zapewne uparty, że nie w smak mu było odpuszczanie. Obrał sobie pewien cel i tego się trzymał, nie mając najmniejszego zamiaru odpuścić. Wręcz przeciwnie. Im bardziej nauczyciel go odpychał, starając się wyznaczyć granice uczeń-nauczyciel, tym intensywniej Gryfon próbował, pakując się wszędzie tam, gdzie nie powinien. A to korytarz, a to gabinet, a to sala po zajęciach. Miał niebywałą umiejętność łapania Elijaha wszędzie tam, gdzie nie było świadków innych, niż duchy, które mogły pojawić się w każdym momencie. One jednak plotkowały głównie między sobą, potrafiąc dochować tajemnicy.
-A ma znaczenie, o jaką konkretnie wiedzę chodzi? Z tego co wiem szkoła powinna nas przygotować do wszystkiego, we wszystkich aspektach życia, a jestem pewien, że akurat pan byłby nauczycielem idealnym nie tylko w Historii Magii - odpowiedział lekko. Jasne, że we własnych słowach ukrywał wiele podtekstów. Był pewien, że starszy mężczyzna je wyłapie. Nie był ani głupi, ani nie wyglądał na niewinnego. Wystarczyło spojrzeć w te oczy by wiedzieć, że swoje za uszami miał. Tego zdania był Morgan. - Aż tak nie podoba się panu, że jest pan moim ulubionym nauczycielem? Mimo wszystko powinien traktować to profesor jako komplement. Zresztą… odnoszę wrażenie, że nie nienawidzi pan tak mojego towarzystwa, jak próbuje pan pokazać. Ostatecznie mi pan odpowiada - wyszczerzył się do niego, bawiąc się odrobiną brokatu, która znajdowała się na jednej z książek. Nie rozumiał, co takiego kręciło mężczyznę w tych świecących pierdołach, ale nie wnikał. Pasowały do niego. Plus z pewnością idealnie mieniły się na jego ciele pozbawionym ubrań.
-Chociażby więcej o Azkabanie. Mam wrażenie, że tak niewiele mówi się o jego historii, a ja przykładowo chciałbym wiedzieć, dlaczego tak trudno się z niego wydostać i czemu to właśnie dementorzy pełnią tam rolę strażników. Albo co było pierwszym zaklęciem i w jakich okolicznościach je wymyślono - powiedział. O ile zakład, że nauczyciel nie oczekiwał z jego strony żadnej odpowiedzi zapewne uważając, że Jay nie ma nic konkretnego do powiedzenia. Cóż, znał trochę faktów, zwłaszcza z tego przedmiotu. Ostatecznie jego ulubieniec go nauczał, więc musiał mieć plany awaryjne.
-A ma znaczenie, o jaką konkretnie wiedzę chodzi? Z tego co wiem szkoła powinna nas przygotować do wszystkiego, we wszystkich aspektach życia, a jestem pewien, że akurat pan byłby nauczycielem idealnym nie tylko w Historii Magii - odpowiedział lekko. Jasne, że we własnych słowach ukrywał wiele podtekstów. Był pewien, że starszy mężczyzna je wyłapie. Nie był ani głupi, ani nie wyglądał na niewinnego. Wystarczyło spojrzeć w te oczy by wiedzieć, że swoje za uszami miał. Tego zdania był Morgan. - Aż tak nie podoba się panu, że jest pan moim ulubionym nauczycielem? Mimo wszystko powinien traktować to profesor jako komplement. Zresztą… odnoszę wrażenie, że nie nienawidzi pan tak mojego towarzystwa, jak próbuje pan pokazać. Ostatecznie mi pan odpowiada - wyszczerzył się do niego, bawiąc się odrobiną brokatu, która znajdowała się na jednej z książek. Nie rozumiał, co takiego kręciło mężczyznę w tych świecących pierdołach, ale nie wnikał. Pasowały do niego. Plus z pewnością idealnie mieniły się na jego ciele pozbawionym ubrań.
-Chociażby więcej o Azkabanie. Mam wrażenie, że tak niewiele mówi się o jego historii, a ja przykładowo chciałbym wiedzieć, dlaczego tak trudno się z niego wydostać i czemu to właśnie dementorzy pełnią tam rolę strażników. Albo co było pierwszym zaklęciem i w jakich okolicznościach je wymyślono - powiedział. O ile zakład, że nauczyciel nie oczekiwał z jego strony żadnej odpowiedzi zapewne uważając, że Jay nie ma nic konkretnego do powiedzenia. Cóż, znał trochę faktów, zwłaszcza z tego przedmiotu. Ostatecznie jego ulubieniec go nauczał, więc musiał mieć plany awaryjne.