23-04-2023, 09:10 PM
Cóż, na jego miejscu niejedna osoba by już za fraki wystawiła Jaysona za drzwi, zagroziła wszystkim co możliwe i dała szlaban na miesiąc. A w ramach szlabanu, tarcie chrzanu. Elijah jednak absolutnie robił wszystkie uniki świata przed takimi krokami, i jakby nawet go przyparto do ściany, nie byłby w stanie powiedzieć dlaczego właściwie tak dokładnie. Może po prostu miał litość, ale w sumie nawet jego brat rodzony powiedziałby, że jeśli jest wypłukany z jakiejś cechy do cna, to właśnie ta. No cóż...
Poza tym nawet Jayson mógł nie zdawać sobie sprawy jaki ogrom racji miał podejrzewając Elijah o, cóż, bogate życie, czy przeszłość. Wystarczy spojrzeć na niego trzeźwym, spostrzegawczym okiem i od razu wiadomo - niewinny nie był. Wesoły, promienny, ale absolutnie nie niewinny. Szczycił się tym, że był inny, to wiadomo, ale też Ezra mógł tylko wiedzieć jak świetnie się bawił za tego życia. Może lepiej, że z kolei Jay nie miał pojęcia...
Zmrużył lekko oczy jakby w niemej groźbie, choć odrobinę może żartobliwej, przy tym nieco układając usta w ciup, po czym wytknął go palcem krótko.
- Nie wierzę ci. - Krótko, zwięźle i na temat. Ot, po prostu mu nie wierzył, wiedział co widział w jego oczach i postawie, nie urodził się wczoraj! - Ale też nie chcę wiedzieć więcej więc zostańmy przy tym.
Też szczere, bo więcej zwierzeń by tylko mu narobiło więcej problemów. Już i tak zastanawiał się czy to, co teraz się działo, nie zagrażało jego pracy, stanowisku, reputacji, choć ta i tak była niezwykle zróżnicowana, i wszystkiemu w zasadzie. Nie był wszak złym człowiekiem, ani niepoprawnym, jedynie żyjącym troszkę jako artysta - wolnym duchowo. I ogólnie wolnym. W wielu znaczeniach...
Uniósł brwi, w sumie nieco zaskoczony natychmiast podanymi przykładami. Nie spodziewał się, ani tych, ani tego, czym były. Ale też nie spodziewał się wielu rzeczy, a Jayson lubił to zachwiać od czasu do czasu. Był... Szczególny. Mimo wszystko jednak może odrobinę w sumie go zainteresował. Nie można powiedzieć, Elijah łapał się nie raz nie dwa na haczyki związane zwyczajnie z jego pasją i zawodem.
- Tak, to akurat nie jest lubiany temat przez program nauczania, dyrekcję czy kogokolwiek w zasadzie - przyznał niechętnie, trochę jakby miał do tego wyrzut. - Najpewniej dlatego, że nadmierne zainteresowanie samym Azkabanem generuje automatyczne obawy, że ktoś chce mieć zbyt wiele wspólnego z tym miejscem, a nikt nie rozumie, że zrozumienie generuje świadomość grozy, strachu czy przeciwnie, a nie niewiedza i pytajniki nad głową. A trzeba wiedzieć czego unikać, albo co może być efektem tragicznych działań, albo chociażby jak działa dementor i jak może skończyć się randka z takim sam na sam przez nawet parę tygodni, miesięcy, nie mówię nawet o latach.
Aż się pod koniec wzburzył z gestykulacją dynamiczną, by gdy przerwał i to zauważył, odchrząknął i spojrzał na Jaysona z lekkim, uprzejmym formalnie uśmiechem, bo wiedział, że się zagalopował w prywatnych opiniach i odczuciach.
- Azkaban i początki magii. Dobrze. - Podsumował, wracając po mistrzowsku do opanowania, choć musiał je w sobie wymusić. - Niech będzie, chociaż mam nadzieję, że wyniesiesz z tego więcej niż ton mojego głosu, hm? Czy mam z tego potem zrobić test dla potwierdzenia? - Absolutnie nie będzie robił testu, ale pogrozić mógł.
Poza tym nawet Jayson mógł nie zdawać sobie sprawy jaki ogrom racji miał podejrzewając Elijah o, cóż, bogate życie, czy przeszłość. Wystarczy spojrzeć na niego trzeźwym, spostrzegawczym okiem i od razu wiadomo - niewinny nie był. Wesoły, promienny, ale absolutnie nie niewinny. Szczycił się tym, że był inny, to wiadomo, ale też Ezra mógł tylko wiedzieć jak świetnie się bawił za tego życia. Może lepiej, że z kolei Jay nie miał pojęcia...
Zmrużył lekko oczy jakby w niemej groźbie, choć odrobinę może żartobliwej, przy tym nieco układając usta w ciup, po czym wytknął go palcem krótko.
- Nie wierzę ci. - Krótko, zwięźle i na temat. Ot, po prostu mu nie wierzył, wiedział co widział w jego oczach i postawie, nie urodził się wczoraj! - Ale też nie chcę wiedzieć więcej więc zostańmy przy tym.
Też szczere, bo więcej zwierzeń by tylko mu narobiło więcej problemów. Już i tak zastanawiał się czy to, co teraz się działo, nie zagrażało jego pracy, stanowisku, reputacji, choć ta i tak była niezwykle zróżnicowana, i wszystkiemu w zasadzie. Nie był wszak złym człowiekiem, ani niepoprawnym, jedynie żyjącym troszkę jako artysta - wolnym duchowo. I ogólnie wolnym. W wielu znaczeniach...
Uniósł brwi, w sumie nieco zaskoczony natychmiast podanymi przykładami. Nie spodziewał się, ani tych, ani tego, czym były. Ale też nie spodziewał się wielu rzeczy, a Jayson lubił to zachwiać od czasu do czasu. Był... Szczególny. Mimo wszystko jednak może odrobinę w sumie go zainteresował. Nie można powiedzieć, Elijah łapał się nie raz nie dwa na haczyki związane zwyczajnie z jego pasją i zawodem.
- Tak, to akurat nie jest lubiany temat przez program nauczania, dyrekcję czy kogokolwiek w zasadzie - przyznał niechętnie, trochę jakby miał do tego wyrzut. - Najpewniej dlatego, że nadmierne zainteresowanie samym Azkabanem generuje automatyczne obawy, że ktoś chce mieć zbyt wiele wspólnego z tym miejscem, a nikt nie rozumie, że zrozumienie generuje świadomość grozy, strachu czy przeciwnie, a nie niewiedza i pytajniki nad głową. A trzeba wiedzieć czego unikać, albo co może być efektem tragicznych działań, albo chociażby jak działa dementor i jak może skończyć się randka z takim sam na sam przez nawet parę tygodni, miesięcy, nie mówię nawet o latach.
Aż się pod koniec wzburzył z gestykulacją dynamiczną, by gdy przerwał i to zauważył, odchrząknął i spojrzał na Jaysona z lekkim, uprzejmym formalnie uśmiechem, bo wiedział, że się zagalopował w prywatnych opiniach i odczuciach.
- Azkaban i początki magii. Dobrze. - Podsumował, wracając po mistrzowsku do opanowania, choć musiał je w sobie wymusić. - Niech będzie, chociaż mam nadzieję, że wyniesiesz z tego więcej niż ton mojego głosu, hm? Czy mam z tego potem zrobić test dla potwierdzenia? - Absolutnie nie będzie robił testu, ale pogrozić mógł.