23-04-2023, 09:44 PM
Co gorsza, gdyby to Philip słyszał własną historię miłosną, opowiadaną przez kogoś innego i to w pierwszej osobie, uznałby, że ta osoba jest co najmniej szalona. Może szukałaby zainteresowania innych? Takie rzeczy robiło się dla atencji, prawda? W dodatku ten szaleniec byłby też przeraźliwie żałosny.
Aż wreszcie najgorszą częścią tego wszystkiego był fakt, iż Philip faktycznie pod kilkoma aspektami czuł się właśnie żałośnie. To znaczy, dziś było już znacznie lepiej, ale nie mógł pozbyć się wrażenia, że tak naprawdę sam nie ma pojęcia, co robił. Jeszcze parę dni temu doskonale wiedział, jaka ścieżka była słuszna - zakończyć tę znajomość, pocierpieć, odespać i potem liczyć na to, że zwyczajnie całe to nagłe zauroczenie mu przejdzie. A przecież w przyszłym roku, w szkole, problem miał zniknąć sam z siebie! Co z tego, że mieli dopiero październik!
Oczywiście nie miał najmniejszego zamiaru dzielić się Ianem z sytuacją na bieżąco. Właściwie z nikim nie chciał o tym rozmawiać. A już w szczególności nie ze szczegółami...
Znał swojego bardzo dobrze i wiedział, kiedy jego ton był podejrzany. Kiedy tylko zaczął coś mówić, Philip zwrócił ku niemu wzrok i zmarszczył brwi, czekając na więcej informacji.
Wiedział o co pytał. Wiedział od samego początku, tylko naprawdę nie chciał o tym gadać. Już kiedyś przyznawał mu się, że jest idiotą, skoro dał się w to wplątać, zaangażował się... Cóż, emocjonalnie. Nie potrzebował upewniać Iana w fakcie, iż jego własny bliźniak był debilem.
Skrzywił się lekko, zdradzając tym samym, że wie, o co mu chodziło, kiedy tylko sprostował oraz że nie, wcale nie chciał o tym mówić.
Splótł ręce na piersi i osunął się nieco w siadzie, co z założenia miało wyglądać tylko naturalniej, ale było widać po nim jedynie nagłe spięcie, nietypową sztywność ruchów.
Ale od Iana nie ucieknie. Nie rzuci się biegiem. Nie uwolni się od niego - dosłownie całe swoje życie dzieli sypialnie z tym wścibskim-...
- Nie wiem, może trochę - rzucił sztywno, celowo patrząc jedynie przed siebie.
A jednak czuł na sobie wzrok Iana, bo - cholera - wiedział, jaki jest. A przecież była to osoba, której zawsze mówił wszystko! To znaczy, do niedawna. Okazało się, że są tematy, o których nie potrafił rozmawiać. Może ich rodzice nie byli najlepszym wzorem pary, albo może nie nauczyli ich rozmawiać o emocjach? Może nie słuchał? O ile ich ojciec w ogóle miał jakiekolwiek pojęcie o podobnych tematach.
- Znaczy, nic szczególnego, gadaliśmy.
I obejmował go. Całowali się. Prawie się poryczał - właściwie uronił pojedyncze łzy, jednak starał się sobie wmówić, że tej części nawet nie było. Wyrzucił z siebie zdecydowanie za dużo. Żałował, że powiedział pewne rzeczy oraz że nie wspomniał o innych.
Wzruszył ramionami, żeby zasygnalizować, że nie było o czym mówić.
Aż wreszcie najgorszą częścią tego wszystkiego był fakt, iż Philip faktycznie pod kilkoma aspektami czuł się właśnie żałośnie. To znaczy, dziś było już znacznie lepiej, ale nie mógł pozbyć się wrażenia, że tak naprawdę sam nie ma pojęcia, co robił. Jeszcze parę dni temu doskonale wiedział, jaka ścieżka była słuszna - zakończyć tę znajomość, pocierpieć, odespać i potem liczyć na to, że zwyczajnie całe to nagłe zauroczenie mu przejdzie. A przecież w przyszłym roku, w szkole, problem miał zniknąć sam z siebie! Co z tego, że mieli dopiero październik!
Oczywiście nie miał najmniejszego zamiaru dzielić się Ianem z sytuacją na bieżąco. Właściwie z nikim nie chciał o tym rozmawiać. A już w szczególności nie ze szczegółami...
Znał swojego bardzo dobrze i wiedział, kiedy jego ton był podejrzany. Kiedy tylko zaczął coś mówić, Philip zwrócił ku niemu wzrok i zmarszczył brwi, czekając na więcej informacji.
Wiedział o co pytał. Wiedział od samego początku, tylko naprawdę nie chciał o tym gadać. Już kiedyś przyznawał mu się, że jest idiotą, skoro dał się w to wplątać, zaangażował się... Cóż, emocjonalnie. Nie potrzebował upewniać Iana w fakcie, iż jego własny bliźniak był debilem.
Skrzywił się lekko, zdradzając tym samym, że wie, o co mu chodziło, kiedy tylko sprostował oraz że nie, wcale nie chciał o tym mówić.
Splótł ręce na piersi i osunął się nieco w siadzie, co z założenia miało wyglądać tylko naturalniej, ale było widać po nim jedynie nagłe spięcie, nietypową sztywność ruchów.
Ale od Iana nie ucieknie. Nie rzuci się biegiem. Nie uwolni się od niego - dosłownie całe swoje życie dzieli sypialnie z tym wścibskim-...
- Nie wiem, może trochę - rzucił sztywno, celowo patrząc jedynie przed siebie.
A jednak czuł na sobie wzrok Iana, bo - cholera - wiedział, jaki jest. A przecież była to osoba, której zawsze mówił wszystko! To znaczy, do niedawna. Okazało się, że są tematy, o których nie potrafił rozmawiać. Może ich rodzice nie byli najlepszym wzorem pary, albo może nie nauczyli ich rozmawiać o emocjach? Może nie słuchał? O ile ich ojciec w ogóle miał jakiekolwiek pojęcie o podobnych tematach.
- Znaczy, nic szczególnego, gadaliśmy.
I obejmował go. Całowali się. Prawie się poryczał - właściwie uronił pojedyncze łzy, jednak starał się sobie wmówić, że tej części nawet nie było. Wyrzucił z siebie zdecydowanie za dużo. Żałował, że powiedział pewne rzeczy oraz że nie wspomniał o innych.
Wzruszył ramionami, żeby zasygnalizować, że nie było o czym mówić.