25-04-2023, 08:52 PM
Już z rana nie widząc Noah na śniadaniu czuła, że coś jest nie tak. Nie wiedziała tylko co, też automatycznie niemal w głowie policzyła czy przypadkiem nine pomyliła się z fazami księżyca. Ale nie, wszystko powinno być okej, i to tak bardzo. Więc o co chodzi? Zanim pierwsze lekcje się zaczęły, choć ona akurat miała wolne do dwunastej w południe, aż zaczęła pytać kolegów z jego dormitorium. Okazało się, że jedyna wskazówka to skrzydło szpitalne. Niemal tam zeszła na nerwy gdy tylko pomyślała, że coś mu się stało!
Nie czekała ani sekundy. Nic się nie dowiedziała o powodach, nawet plot żadnych nie zdążyła zebrać, bo w zasadzie pognała do lecznicy jak goniona. I aż jej się w mostku coś ścisnęło jak zobaczyła go leżącego, nieprzytomnego. Jakby świat odrobinę zadrżał pod jej stopami, a powietrze na dobre paręnaście sekund znikło z pomieszczenia. Podeszła ostrożnie, przyglądając się czy zobaczy jakieś obrażenia, ale nic nie dojrzała. Widziała niby, że ktoś jeszcze leży wokół, ale nie zerknęła nawet na nich, nie połączyła kropek, zbyt była skupiona na Noah. Pielęgniarka niestety też nie wiedziała więcej, albo może nie chciała jej powiedzieć?
Usiadła więc obok na krzesełku, ostrożnie ujmując bezwładną dłoń przyjaciela. Momentalnie poczuła jak łzy wypełniają jej oczy i zaraz trochę zapłakała cichutko, w strachu i przejęciu, zwracając uwagę czy Noah na pewno śpi, bo może jednak nie? Ale spał. Czekała więc, łzy wyschły i całe te dwie godziny nie ruszyła się nawet o pół kroku. Czasem pielęgniarka zaglądała, jedynie ona w sumie. W pewnym momencie popchyliła się nieco, opierając lekko czoło o ich splecione dłonie i zamknęła oczy, w duchu modląc się do bogów żeby to nie było nic poważnego.
Nie od razu załapała, że się wybudza. Trochę myślała, że wyobraziła sobie to lekkie drgnienie mięśni, jednak gdy się powtórzyło, natychmiast podniosła na niego wzrok pełen nadziei. I faktycznie, budził się! Niby nie było to zapewnienie, że jest zdrowy i wszystko w porządku, ale i tak poczuła jak odromna część ciężaru odchodzi z jej ramion. Wstała od razu, przyglądając mu się i jedną ręką delikatnie odgarniając z czoła włosy, tak w czułym geście. Pozwoliła mu się w ogóle trochę wybudzić, dopiero odzywając się gdy jego ciut nieobecne spojrzenie zatrzymało się na niej.
- Heej, jak się czujesz? - Zapytała cicho, znowu zamykając jego dłoń w obu swoich. Czekała cierpliwie aż zbierze się do kupy, choć jej serce biło w piersi tak mocno, tak szybko, jakby biegła, z przejęcia jego przebudzeniem. A na jego pytanie dopiero sama zerknęła krótko na zegar na ścianie sali. - Jedenasta rano. - Za czymś się rozglądał, więc i ona popatrzyła po półkach obok łóżka. Na jego stał tylko dzbanek z wodą i pusta szklanka, przyniesione wcześniej. - Co potrzebujesz? Wody? - Dopytała mimo to, bo nie chciała naciskać jeśli nie czuł się na siłach jeszcze.
Nie czekała ani sekundy. Nic się nie dowiedziała o powodach, nawet plot żadnych nie zdążyła zebrać, bo w zasadzie pognała do lecznicy jak goniona. I aż jej się w mostku coś ścisnęło jak zobaczyła go leżącego, nieprzytomnego. Jakby świat odrobinę zadrżał pod jej stopami, a powietrze na dobre paręnaście sekund znikło z pomieszczenia. Podeszła ostrożnie, przyglądając się czy zobaczy jakieś obrażenia, ale nic nie dojrzała. Widziała niby, że ktoś jeszcze leży wokół, ale nie zerknęła nawet na nich, nie połączyła kropek, zbyt była skupiona na Noah. Pielęgniarka niestety też nie wiedziała więcej, albo może nie chciała jej powiedzieć?
Usiadła więc obok na krzesełku, ostrożnie ujmując bezwładną dłoń przyjaciela. Momentalnie poczuła jak łzy wypełniają jej oczy i zaraz trochę zapłakała cichutko, w strachu i przejęciu, zwracając uwagę czy Noah na pewno śpi, bo może jednak nie? Ale spał. Czekała więc, łzy wyschły i całe te dwie godziny nie ruszyła się nawet o pół kroku. Czasem pielęgniarka zaglądała, jedynie ona w sumie. W pewnym momencie popchyliła się nieco, opierając lekko czoło o ich splecione dłonie i zamknęła oczy, w duchu modląc się do bogów żeby to nie było nic poważnego.
Nie od razu załapała, że się wybudza. Trochę myślała, że wyobraziła sobie to lekkie drgnienie mięśni, jednak gdy się powtórzyło, natychmiast podniosła na niego wzrok pełen nadziei. I faktycznie, budził się! Niby nie było to zapewnienie, że jest zdrowy i wszystko w porządku, ale i tak poczuła jak odromna część ciężaru odchodzi z jej ramion. Wstała od razu, przyglądając mu się i jedną ręką delikatnie odgarniając z czoła włosy, tak w czułym geście. Pozwoliła mu się w ogóle trochę wybudzić, dopiero odzywając się gdy jego ciut nieobecne spojrzenie zatrzymało się na niej.
- Heej, jak się czujesz? - Zapytała cicho, znowu zamykając jego dłoń w obu swoich. Czekała cierpliwie aż zbierze się do kupy, choć jej serce biło w piersi tak mocno, tak szybko, jakby biegła, z przejęcia jego przebudzeniem. A na jego pytanie dopiero sama zerknęła krótko na zegar na ścianie sali. - Jedenasta rano. - Za czymś się rozglądał, więc i ona popatrzyła po półkach obok łóżka. Na jego stał tylko dzbanek z wodą i pusta szklanka, przyniesione wcześniej. - Co potrzebujesz? Wody? - Dopytała mimo to, bo nie chciała naciskać jeśli nie czuł się na siłach jeszcze.