25-04-2023, 09:05 PM
Ich darem i przekleństwem zarazem było to, że własnie, znali się aaż za dobrze. Ian widział w Philipie reakcje zupełnie jakby on sam je wykonywał. Jedna sprawa, że byli niezwykle podobni nie tylko z wyglądu, ale i charakteru. Inna sprawa, że też nawet jeśli czymś się różnili, potrafili świetnie odczytywać sygnały - na przykład to kiedy się przejmowali, choć ktoś przypadkowy powiedziałby, że wyglądają co najwyżej na zirytowanych albo jakby mieli temat gdzieś. Ian nie dał się jednak i teraz oszukać, widząc zmianę w zachowaniu Philipa i to jak próbował ostentacyjnie pokazać, że wszystko gra. Porównując to z tym, co usłyszał i widział, w sumie kleiło się wszystko w całość i utwierdziło go, że to nie były tylko plotki czy coś, co "nie jest tym, na co wygląda".
Nie od razu odpowiedział. Trochę się wkurzył, bo w takim razie czuł się jakby cała ich rozmowa z dormitorium, o tym jak był zraniony i jak się przejął, była niewiele więcej warta co rozmowa dwóch pijanych - powiedziane, zapomniane, dawno i nieprawda. Nie wiedział nawet jak do tego podejść w tym momencie, i które emocje Philipa są tymi prawdziwymi. Zastanowiło go czy w ogóle chociaż Philip to wiedział... Powstrzymał westchnienie, też splatając ręce na piersi i wlepiając na chwilę wzrok przed siebie, trochę zezłoszczony. Pewnie wyglądali teraz jak kopiuj wklej, przypadkowo niemal w tej samej posie siedząc.
- Ale gadaliście i skończyłeś z tym tak, jak się zgodziliśmy, że powinieneś, czy gadaliście i... - Znowu tu na niego spojrzał, wiedząc dobrze, że więcej wyczyta z jego zachowania niż słów. Nie byli dobrzy w mówieniu, generalnie.
Nie od razu odpowiedział. Trochę się wkurzył, bo w takim razie czuł się jakby cała ich rozmowa z dormitorium, o tym jak był zraniony i jak się przejął, była niewiele więcej warta co rozmowa dwóch pijanych - powiedziane, zapomniane, dawno i nieprawda. Nie wiedział nawet jak do tego podejść w tym momencie, i które emocje Philipa są tymi prawdziwymi. Zastanowiło go czy w ogóle chociaż Philip to wiedział... Powstrzymał westchnienie, też splatając ręce na piersi i wlepiając na chwilę wzrok przed siebie, trochę zezłoszczony. Pewnie wyglądali teraz jak kopiuj wklej, przypadkowo niemal w tej samej posie siedząc.
- Ale gadaliście i skończyłeś z tym tak, jak się zgodziliśmy, że powinieneś, czy gadaliście i... - Znowu tu na niego spojrzał, wiedząc dobrze, że więcej wyczyta z jego zachowania niż słów. Nie byli dobrzy w mówieniu, generalnie.