25-04-2023, 09:36 PM
W tym momencie żałował, że Ian wiedział cokolwiek. Doskonale wiedział, że powinien, w końcu na swój sposób był mu najbliższą osobą i mimo że bywali dla siebie złośliwi i miewali swoje drobne przepychanki, ostatecznie chcieli dla siebie jak najlepiej. Nie wspominając już o tym, że dobrze jest móc z kimś porozmawiać, podzielić się emocjami, rozładować to wszystko, tylko... Chyba największym problemem Philipa było to, że obawiał się, że będzie oceniany. Przez lata wierzył, że zdanie innych go nie obchodzi. Nagle wszystko zmieniło się z jednym zainteresowaniem - drugą osobą. Czuł, że losowi ludzie mieli go oceniać. Tak samo z rodziną - i tyczyło się to dosłownie każdego jej członka!
Milczał jeszcze chwilę, czując na sobie wzrok Iana, choć sam od jakiegoś czasu nie spojrzał na niego ani razu.
- Ale masz jakiś problem?! - wybuchnął w końcu przez narastającą presję.
Tak, wiedział co powinien parę dni temu. Wiedział też, że ostatnio wszystko ponownie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Aż wreszcie teraz miało dojść do rozmowy z Ianem, który najwyraźniej na nowo chciał obrócić wszystko do góry nogami, a naprawdę nie było mu to teraz potrzebne.
- Gadaliśmy i... Gadaliśmy - wzruszył sztywno ramionami, jakby ponownie starał się zasugerować, że to nic wielkiego. - No bo na przykład trafił ostatnio do Skrzydła Szpitalnego i może to trochę moja wina? Więc po prostu zaczęliśmy gadać.
Po prostu. A potem po prostu znalazł go innego dnia, wylały się z niego wszystkie emocje i... W zasadzie nie wiedział, jak to wszystko określić. Zaczął bezpiecznie - od Skrzydła Szpitalnego. Na ten temat mógł się jeszcze wypowiadać. Przecież to nie jego wina, że Aaron natknął się na niego którejś nocy, kiedy akurat miał dostać wpierdol...
A skoro już zaangażował się w to wszystko, wypadało zajrzeć do Skrzydła i...
Cóż, upewnić się...
Upewnić się, że...
No, że nic mu nie było.
Żeby nie musiał się martwić.
Milczał jeszcze chwilę, czując na sobie wzrok Iana, choć sam od jakiegoś czasu nie spojrzał na niego ani razu.
- Ale masz jakiś problem?! - wybuchnął w końcu przez narastającą presję.
Tak, wiedział co powinien parę dni temu. Wiedział też, że ostatnio wszystko ponownie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Aż wreszcie teraz miało dojść do rozmowy z Ianem, który najwyraźniej na nowo chciał obrócić wszystko do góry nogami, a naprawdę nie było mu to teraz potrzebne.
- Gadaliśmy i... Gadaliśmy - wzruszył sztywno ramionami, jakby ponownie starał się zasugerować, że to nic wielkiego. - No bo na przykład trafił ostatnio do Skrzydła Szpitalnego i może to trochę moja wina? Więc po prostu zaczęliśmy gadać.
Po prostu. A potem po prostu znalazł go innego dnia, wylały się z niego wszystkie emocje i... W zasadzie nie wiedział, jak to wszystko określić. Zaczął bezpiecznie - od Skrzydła Szpitalnego. Na ten temat mógł się jeszcze wypowiadać. Przecież to nie jego wina, że Aaron natknął się na niego którejś nocy, kiedy akurat miał dostać wpierdol...
A skoro już zaangażował się w to wszystko, wypadało zajrzeć do Skrzydła i...
Cóż, upewnić się...
Upewnić się, że...
No, że nic mu nie było.
Żeby nie musiał się martwić.