13-02-2021, 04:29 AM
Reakcja krukona była do przewidzenia, Wendy praktycznie widziała jak trybiki w jego mózgu zwolniły, gdy wpatrywał się w nią. Uśmiechnęła się uprzejmie, choć w duchu była troszkę zawiedziona. Dorośli nie dali jej zapomnieć, że wina leżała po jej stronie i musiała to zaakceptować. Nie lubiła wzbudzać w ludziach tak skrajnych odczuć, gdyż były krótkotrwałe i niektórzy mieli jej to później za złe.
- Cieszę się, że tak uważasz - przyznała szczerze swobodnym tonem. Wielu z jej znajomych ze Slytherinu spojrzałoby na to z zupełnie innej perspektywy; nie powinna dawać tak sobą pomiatać. W Hogwarcie było to łatwe, gdyż ślizgoni trzymali się razem. Poza nim Wendy była jednak sama, a dom w którym dorasta nie jest dla niej bezpiecznym i przyjaznym schronieniem. - Niektórzy w szkole mnie nie lubią, choć nic im nie zrobiłam - stwierdziła wzruszając ramionami. Nie wydawała się tym faktem zmartwiona, wręcz przeciwnie, na jej twarzy malowało się delikatne rozbawienie. Zupełnie jakby komentowała bezmyślne zachowanie dzieci, albo jakiś głupi wywiad w Czarownicy.
- Badcock? Podobno jesteś niezły z eliksirów - pochwaliła kiwając głową z uznaniem. Jeśli wierzyć jej starszym kolegom z domu to nawet bardziej niż niezły. Nie żeby plotkowała z nimi na temat innych uczniów, ale takie informacje mimowolnie wychwytywała i zapamiętywała. Podziwiała inteligentnych ludzi, a jednocześnie traktowała jak zagrożenie. To było czasem... silniejsze od niej.
- Myślisz nad stażem w tym kierunku? Osobiście nie mogę się doczekać, by skończyć szkołę i... - w ostatnim momencie przerwała i dokończyła po krótkiej, acz zauważalnej przerwie - zacząć pracę. - W rzeczywistości tym, co najbardziej pociągało ją w dorosłości to niezależność i możliwość samodzielnego mieszkania. Nie chciała jednak uzewnętrzniać się z czymś tak dla niej osobistym przed ledwie znanym krukonem i to w dodatku na środku Pokątnej.
- Mam plan, miejmy nadzieję, że nic mnie nie zaskoczy - odpowiedziała na pytanie o SUMy. Wyniki Wendy były efektem nie tylko przykładnej nauki, ale również świetnej organizacji. Poświęcała temu naprawdę dużo czasu i... było warto. Z drugiej strony każdy z przedmiotów traktowała tak samo i nie miała ani ulubionego, ani nie lubianego. Trochę zazdrościła niektórym osobom pasji do określonej dziedziny magii... dla niej wszystkie były jedynie środkami do osiągnięcia celu.
- Co za dziwny zbieg okoliczności - zaśmiała się z zakłopotaniem. Jej kolejne słowa nie były nawet kłamstwem, choć ślizgonka powiedziała je w bardzo konkretnym celu. - Eliksiry są przedmiotem, o który najbardziej się obawiam w tym roku. Nie wystarczy wykuć materiał, prawdziwy talent do warzenia eliksirów jest rzadkością. Niektórzy nazywają to sztuką.
- Cieszę się, że tak uważasz - przyznała szczerze swobodnym tonem. Wielu z jej znajomych ze Slytherinu spojrzałoby na to z zupełnie innej perspektywy; nie powinna dawać tak sobą pomiatać. W Hogwarcie było to łatwe, gdyż ślizgoni trzymali się razem. Poza nim Wendy była jednak sama, a dom w którym dorasta nie jest dla niej bezpiecznym i przyjaznym schronieniem. - Niektórzy w szkole mnie nie lubią, choć nic im nie zrobiłam - stwierdziła wzruszając ramionami. Nie wydawała się tym faktem zmartwiona, wręcz przeciwnie, na jej twarzy malowało się delikatne rozbawienie. Zupełnie jakby komentowała bezmyślne zachowanie dzieci, albo jakiś głupi wywiad w Czarownicy.
- Badcock? Podobno jesteś niezły z eliksirów - pochwaliła kiwając głową z uznaniem. Jeśli wierzyć jej starszym kolegom z domu to nawet bardziej niż niezły. Nie żeby plotkowała z nimi na temat innych uczniów, ale takie informacje mimowolnie wychwytywała i zapamiętywała. Podziwiała inteligentnych ludzi, a jednocześnie traktowała jak zagrożenie. To było czasem... silniejsze od niej.
- Myślisz nad stażem w tym kierunku? Osobiście nie mogę się doczekać, by skończyć szkołę i... - w ostatnim momencie przerwała i dokończyła po krótkiej, acz zauważalnej przerwie - zacząć pracę. - W rzeczywistości tym, co najbardziej pociągało ją w dorosłości to niezależność i możliwość samodzielnego mieszkania. Nie chciała jednak uzewnętrzniać się z czymś tak dla niej osobistym przed ledwie znanym krukonem i to w dodatku na środku Pokątnej.
- Mam plan, miejmy nadzieję, że nic mnie nie zaskoczy - odpowiedziała na pytanie o SUMy. Wyniki Wendy były efektem nie tylko przykładnej nauki, ale również świetnej organizacji. Poświęcała temu naprawdę dużo czasu i... było warto. Z drugiej strony każdy z przedmiotów traktowała tak samo i nie miała ani ulubionego, ani nie lubianego. Trochę zazdrościła niektórym osobom pasji do określonej dziedziny magii... dla niej wszystkie były jedynie środkami do osiągnięcia celu.
- Co za dziwny zbieg okoliczności - zaśmiała się z zakłopotaniem. Jej kolejne słowa nie były nawet kłamstwem, choć ślizgonka powiedziała je w bardzo konkretnym celu. - Eliksiry są przedmiotem, o który najbardziej się obawiam w tym roku. Nie wystarczy wykuć materiał, prawdziwy talent do warzenia eliksirów jest rzadkością. Niektórzy nazywają to sztuką.