28-04-2023, 01:58 PM
Zdecydowanie był z siebie dumny. Ostatecznie nie za często miał okazję pokazać, że jest lepszy od Aidana. Nigdy wcześniej nie zależało mu na tym, żeby się panoszyć i pokazywać swoją lepszość, ale coś w drugim Krukonie kazało mu udowodnić swoją przewagę. Zupełnie jakby dzięki temu poprawił jego spojrzenie na osobę Milo. Nie to, żeby specjalnie mu zależało, bo przecież nie lubił chłopaka i nie podobało mu się, że ten wini go a wszystko (nie to, żeby Lee nie robił tego samego). A jednak jakiś głosik w głowie szeptał mu, żeby utrzeć temu drugiemu nosa.
-Jasne, że niby później latałbyś po szkole i opowiadał z dumą, jaki to nie jesteś zajebisty, że posłałeś mnie do skrzydła? Niedoczekanie twoje - prychnął. Już on nie da mu powodu, żeby Aidan robił z siebie nie wiadomo kogo. Nie był zadowolony z tej sytuacji i faktu, że nie mógł ruszać ręką, ale nie było mowy, by przypisał to Krukonowi. Pewnie powinien, ale jego zdaniem ten drugi wykorzystałby to na swoją korzyść.
-Błąd, tu możesz czuć się wyróżniony, bo o dziwo nie każdy kogo nie lubię, jest winny. Jesteś szczególny, cieszysz się? - rzucił dość ironicznie obserwując, jak mu idzie. Nie miał najmniejszego zamiaru mu pomagać. Wszak sam sprowadził na siebie chochliki, więc niech teraz sobie radzi.
Westchnął, spoglądając na rękę. Jak nic skrzydło było potrzebne.
-Jasne, że niby później latałbyś po szkole i opowiadał z dumą, jaki to nie jesteś zajebisty, że posłałeś mnie do skrzydła? Niedoczekanie twoje - prychnął. Już on nie da mu powodu, żeby Aidan robił z siebie nie wiadomo kogo. Nie był zadowolony z tej sytuacji i faktu, że nie mógł ruszać ręką, ale nie było mowy, by przypisał to Krukonowi. Pewnie powinien, ale jego zdaniem ten drugi wykorzystałby to na swoją korzyść.
-Błąd, tu możesz czuć się wyróżniony, bo o dziwo nie każdy kogo nie lubię, jest winny. Jesteś szczególny, cieszysz się? - rzucił dość ironicznie obserwując, jak mu idzie. Nie miał najmniejszego zamiaru mu pomagać. Wszak sam sprowadził na siebie chochliki, więc niech teraz sobie radzi.
Westchnął, spoglądając na rękę. Jak nic skrzydło było potrzebne.