28-04-2023, 02:14 PM
Od lekcji eliksirów, na której nie popisała się za bardzo, Dani zdecydowanie spędzała trochę więcej czasu na samotnej nauce. Nie uciekała, kiedy do niej zagadywano, nawet sama zagajała, ale tylko w trakcie lekcji. Kiedy tylko pojawiało się trochę więcej czasu wolnego, Davies znikała z tłumu Gryfonów, żeby zaszyć się w najodleglejszym i najbardziej zapomnianym kącie czytelni. Albo na łonie natury, ale w trakcie przerwy lunchowej wybrała jednak bibliotekę.
Zła na siebie za tamten incydent i tym bardziej zła, że zapomniała o pracy na transmutację, postanowiła właśnie na tym się skupić. Ostatnio miała niemal skończoną pracę, która została im zadana, ale oderwała się od niej, żeby pomóc Kai przy czymś innym. I kompletnie zapomniała o dokończeniu. Co za żenada.
Wybrała to miejsce nie tylko z powodu odosobnienia, ale też różnorodności ksiąg. Potrzebowała czegoś, co miało jej pomóc przy transmutacji. Po krótkim błądzeniu wzrokiem po tytułach, w końcu dojrzała interesującą pozycję na półce o kilka centymetrów zbyt wysoko, żeby mogła z łatwością tam sięgnąć. Nie chcąc angażować w to wszystko krzesła, podeszła bardzo blisko regału. Jedną dłonią złapała się półki na wysokości swoich ramion, po czym wspinając się na palce i wyciągając drugą rękę najmocniej jak tylko mogła, usiłowała dosięgnąć upatrzonej księgi. Choć bardzo się starała, to nijak nie była w stanie odpowiednio złapać tomiszcza.
Zupełnie nie spodziewała się, że w tym kącie czytelni natknie się na kogokolwiek. Tym bardziej o tej porze. Przez skupienie na usilnym pokonaniu przeciwności, nie usłyszała zbliżających się kroków, więc jak tylko poczuła za sobą czyjąś obecność, zaznaczoną też po chwili głosem - okręciła się w miejscu, podskakując w przestrachu. Gwałtownie opuszczając rękę, obiła sobie lekko łokieć. To i tak niewiele, wziąwszy pod uwagę, że wpadła plecami na regał, robiąc odrobinę stłumionego hałasu. Chwilowy strach zniknął, jak w sięgającej po książkę postaci rozpoznała Zandera. Odetchnęła głęboko, ze świstem wypuszczając powietrze.
- Właśnie przeżyłam mini zawał. Ostrzegaj następnym razem, okej? Cześć, Zander. - Choć chwila lęku minęła, to ciało wciąż pozostało pod wpływem tego niewielkiego zastrzyku adrenaliny. Drżącą dłonią sięgnęła do obitego łokcia, żeby go rozmasować. Uśmiechnęła się do Krukona lekko, może troszkę bledsza niż zwykle. Przejęła podaną przez chłopaka książkę, która to nie oparła się jego wzrostowi. - Dzięki. Też wykorzystujesz przerwę na naukę? - Choć w końcu zdobyła tom, po który tak usilnie wcześniej sięgała, to nie wróciła na swoje miejsce. Zander wciąż stał blisko, w pewien sposób nieco blokując jej drogę.
Danica niekoniecznie chciała przebywać w tłumie, ale nie miała nic przeciwko towarzystwu Riversa - podobnie do niej cenił sobie czas nauki i nie rozpraszał się otoczeniem. I miała nadzieję, że w myślach nie oceniał jej małych naukowych wpadek. Wystarczy, że sama się oceniała.
Zła na siebie za tamten incydent i tym bardziej zła, że zapomniała o pracy na transmutację, postanowiła właśnie na tym się skupić. Ostatnio miała niemal skończoną pracę, która została im zadana, ale oderwała się od niej, żeby pomóc Kai przy czymś innym. I kompletnie zapomniała o dokończeniu. Co za żenada.
Wybrała to miejsce nie tylko z powodu odosobnienia, ale też różnorodności ksiąg. Potrzebowała czegoś, co miało jej pomóc przy transmutacji. Po krótkim błądzeniu wzrokiem po tytułach, w końcu dojrzała interesującą pozycję na półce o kilka centymetrów zbyt wysoko, żeby mogła z łatwością tam sięgnąć. Nie chcąc angażować w to wszystko krzesła, podeszła bardzo blisko regału. Jedną dłonią złapała się półki na wysokości swoich ramion, po czym wspinając się na palce i wyciągając drugą rękę najmocniej jak tylko mogła, usiłowała dosięgnąć upatrzonej księgi. Choć bardzo się starała, to nijak nie była w stanie odpowiednio złapać tomiszcza.
Zupełnie nie spodziewała się, że w tym kącie czytelni natknie się na kogokolwiek. Tym bardziej o tej porze. Przez skupienie na usilnym pokonaniu przeciwności, nie usłyszała zbliżających się kroków, więc jak tylko poczuła za sobą czyjąś obecność, zaznaczoną też po chwili głosem - okręciła się w miejscu, podskakując w przestrachu. Gwałtownie opuszczając rękę, obiła sobie lekko łokieć. To i tak niewiele, wziąwszy pod uwagę, że wpadła plecami na regał, robiąc odrobinę stłumionego hałasu. Chwilowy strach zniknął, jak w sięgającej po książkę postaci rozpoznała Zandera. Odetchnęła głęboko, ze świstem wypuszczając powietrze.
- Właśnie przeżyłam mini zawał. Ostrzegaj następnym razem, okej? Cześć, Zander. - Choć chwila lęku minęła, to ciało wciąż pozostało pod wpływem tego niewielkiego zastrzyku adrenaliny. Drżącą dłonią sięgnęła do obitego łokcia, żeby go rozmasować. Uśmiechnęła się do Krukona lekko, może troszkę bledsza niż zwykle. Przejęła podaną przez chłopaka książkę, która to nie oparła się jego wzrostowi. - Dzięki. Też wykorzystujesz przerwę na naukę? - Choć w końcu zdobyła tom, po który tak usilnie wcześniej sięgała, to nie wróciła na swoje miejsce. Zander wciąż stał blisko, w pewien sposób nieco blokując jej drogę.
Danica niekoniecznie chciała przebywać w tłumie, ale nie miała nic przeciwko towarzystwu Riversa - podobnie do niej cenił sobie czas nauki i nie rozpraszał się otoczeniem. I miała nadzieję, że w myślach nie oceniał jej małych naukowych wpadek. Wystarczy, że sama się oceniała.