28-04-2023, 11:48 PM
Sobota sobotą, żaden dzień nie jest złym na chłonięcie wiedzy. Może to krukoński umysł Kevina, a może jego zamiłowanie do posiadania obszernej wiedzy, ale zamierzał wykorzystać ten dzień na jakąś lekką naukę. A przez lekką miał na myśli oczywiście astronomię, numerologię, transmutację lub starożytne runy. Najbardziej kusiła oczywiście astronomia. Tym bardziej, że w Hogwarcie miał możliwość obserwacji nieba przez całą dobę w nieużywanej klasie wróżbiarstwa. Fascynowało go i ogromnie zazdrościł tym, którzy mieli lata temu okazję uczyć się tam od prawdziwego centaura.
Po wyjątkowo wczesnym śniadaniu wrócił do swojego dormitorium po torbę pełną książek (w razie czego wziął nie tylko te astronomiczne) i przygotowany zwój, na którym chciał nakreślić mapę nieba. Tak się ekscytował tym, że po schodach dosłownie zbiegał, a korytarze przemierzał bardzo żwawym krokiem, o mało nie wpadając na innych uczniów.
Niestety nie przewidział, więc i nie udało się uniknąć zderzenia tuż za zakrętem już bardzo blisko celu. Miał skręcić i nawet wyrobił, ale jak tylko pojawił się na rogu, wpadła na rozpędzoną przeszkodę.
- Umpf - Mając samemu pewną prędkość niestety nie udało mu się utrzymać równowagi i wylądował boleśnie na tyłku. - Au... - Skrzywił się trochę, bo cztery litery zabolały, ale po pierwszych dwóch sekundach zaskoczenia przyjrzał się osobie, z którą się zderzył. - Gdzie ci się tak spieszy, Oliver? - Odezwał się przyjaźnie, choć w jego głosie wyraźnie było słychać te nuty sugerujące ból siedzenia. Spróbował się podnieść, masując już kość ogonową. - Wszystko w porządku? Nie zrobiłeś sobie krzywdy?
Po wyjątkowo wczesnym śniadaniu wrócił do swojego dormitorium po torbę pełną książek (w razie czego wziął nie tylko te astronomiczne) i przygotowany zwój, na którym chciał nakreślić mapę nieba. Tak się ekscytował tym, że po schodach dosłownie zbiegał, a korytarze przemierzał bardzo żwawym krokiem, o mało nie wpadając na innych uczniów.
Niestety nie przewidział, więc i nie udało się uniknąć zderzenia tuż za zakrętem już bardzo blisko celu. Miał skręcić i nawet wyrobił, ale jak tylko pojawił się na rogu, wpadła na rozpędzoną przeszkodę.
- Umpf - Mając samemu pewną prędkość niestety nie udało mu się utrzymać równowagi i wylądował boleśnie na tyłku. - Au... - Skrzywił się trochę, bo cztery litery zabolały, ale po pierwszych dwóch sekundach zaskoczenia przyjrzał się osobie, z którą się zderzył. - Gdzie ci się tak spieszy, Oliver? - Odezwał się przyjaźnie, choć w jego głosie wyraźnie było słychać te nuty sugerujące ból siedzenia. Spróbował się podnieść, masując już kość ogonową. - Wszystko w porządku? Nie zrobiłeś sobie krzywdy?