29-04-2023, 11:20 AM
Nawet w tak prostych rozmowach, jak ta, łatwo było o nieporozumienia. Na przykład, Bellamy nie był typem, który się wychwala pod niebiosa jaki to on nie jest, bo właśnie, skromny był raczej, ale też nie umniejszał sobie i szczerze uważał, że ma talent. Niektórzy mają większy, owszem, ale niektórzy też nie mają go wcale. A jednak już przekonał się nie raz, że wielu osobom podoba się to, co tworzył. Gorzej, że to też wiązało się z pewnego rodzaju rozpoznawalnością, a to z większą liczbą ludzi go otaczających. Nie lubił gdy tego było z kolei za dużo, więc trwał trochę w konflikcie.
- Gdyby czarodzieje w ogóle mieli coś takiego jak kuratorium. Już zdążyłem się osobiście przyzwyczaić, że pewne zagrożenia są tu raczej widziane jako normalne i naturalne.
Uniósł nieco brwi, po czym lekko aż uniósł kącik ust w nikłym uśmiechu nie tyle rozbawienia, ile bardziej... Może pewnego rodzaju sympatii. Pokręcił po chwili głową, spoglądając na zbroje w chwili zastanowienia jak sprostować zupełnie źle zrozumiany przekaz.
- Nie twierdzę, że to było słabe, tylko że było ledwie urywkiem. Lubię robić muzykę i aktualnie wydaje mi się, że dobrze mi to wychodzi. A przynajmniej do tej pory tak mi mówiono, nie wydaje mi się, by to było prześmiewcze.
Wzruszył ramionami lekko. No bo faktycznie, w wakacje jak grywał na ulicach, jakieś drobne jednak dostawał, i to nie zawsze takie znowu małe to były nominały. Takie tam, łączenie przyjemnego z pożytecznym.
- Niekoniecznie, najpierw wolę żeby mi się spodobało to, co słyszę, zanim to komuś pokażę. Ostatecznie nie gram dla uszczęśliwiania wszystkich zamiast siebie, tylko siebie i może przy okazji innych.
A to była granica, którą wielu muzyków gubiło, a potem byli zdziwieni, że są nieszczęśliwi. I dlaczego? Po co angażować się w coś, co się lubi, ale nie dla siebie, a dla wszystkich wokół? Odbierało to sens posiadania pasji, jego zdaniem.
- To w czym ty jesteś dobry? - Zapytał, mimo wszystko będąc ciekawym, skoro już chłopak tak pewnie wypowiedział się na ten temat.
- Gdyby czarodzieje w ogóle mieli coś takiego jak kuratorium. Już zdążyłem się osobiście przyzwyczaić, że pewne zagrożenia są tu raczej widziane jako normalne i naturalne.
Uniósł nieco brwi, po czym lekko aż uniósł kącik ust w nikłym uśmiechu nie tyle rozbawienia, ile bardziej... Może pewnego rodzaju sympatii. Pokręcił po chwili głową, spoglądając na zbroje w chwili zastanowienia jak sprostować zupełnie źle zrozumiany przekaz.
- Nie twierdzę, że to było słabe, tylko że było ledwie urywkiem. Lubię robić muzykę i aktualnie wydaje mi się, że dobrze mi to wychodzi. A przynajmniej do tej pory tak mi mówiono, nie wydaje mi się, by to było prześmiewcze.
Wzruszył ramionami lekko. No bo faktycznie, w wakacje jak grywał na ulicach, jakieś drobne jednak dostawał, i to nie zawsze takie znowu małe to były nominały. Takie tam, łączenie przyjemnego z pożytecznym.
- Niekoniecznie, najpierw wolę żeby mi się spodobało to, co słyszę, zanim to komuś pokażę. Ostatecznie nie gram dla uszczęśliwiania wszystkich zamiast siebie, tylko siebie i może przy okazji innych.
A to była granica, którą wielu muzyków gubiło, a potem byli zdziwieni, że są nieszczęśliwi. I dlaczego? Po co angażować się w coś, co się lubi, ale nie dla siebie, a dla wszystkich wokół? Odbierało to sens posiadania pasji, jego zdaniem.
- To w czym ty jesteś dobry? - Zapytał, mimo wszystko będąc ciekawym, skoro już chłopak tak pewnie wypowiedział się na ten temat.