29-04-2023, 04:53 PM
Jak tak dalej pójdzie, Pan Kot wpędzi Puchona w prawdziwe kłopoty. Nie powinien tak uciekać, kiedy chłopak się tego nie spodziewał. Ba, w ogóle nie powinien myśleć o bieganiu, zwłaszcza po śniadaniu, które całkiem niedawno obaj zjedli.
Oliver zawsze martwił się o swojego pupila obawiając się, że gdzieś się zaklinuje, albo trafi na koty, których właściciele też nie są zbyt przyjaźnie nastawieni do innych osób. To mogło zwiastować kłopoty, a Kang sądził, że Kot i tak wiele w swoim życiu przeżył. Dzielili obaj spory kawałek przeszłości i chłopak chciał, by jeszcze wiele lat spędzili razem.
Dlatego miał na niego oko i dlatego popędził za nim, nie zastanawiając się, że w ten sposób stwarza zagrożenie dla siebie i otoczenia. To nie było istotne. Istotne było dogonienie zwierzaka i upewnienie się, że się nie uszkodzi.
Szkoda, że tak szybko okazało się, że to właśnie Oliver będzie osobą, która poniesie szkody, przy okazji wplatając w to nowego w szkole ucznia.
Odbił się niczym piłeczka, lądując na tyłku. Zimna podłoga dawała trochę ukojenia, ale niestety nie była na tyle miękka, by zamortyzować upadek.
Usiadł gwałtownie, słysząc znajomy głos. Pamiętał go, bo był ładny i sprawiał, że Puchon czuł się całkiem komfortowo. Może nie aż tak pewnie jakby chciał, ale nie było tak źle.
-Oh, Kevin. Przepraszam! Nie chciałem cię uszkodzić. Ja… ja tylko goniłem kota i… nie zahamowałem - rzucił pospiesznie. Co, jeśli Krukon będzie na niego zły po tym wszystkim? Ostatecznie go obił.
Szybko do niego podszedł na kolanach, chcąc upewnić się, że żyje.
- Nic mi nie jest. Chyba… Ale ty… Nie złamałeś niczego? Jeśli tak, ja ci pomogę - pokiwał głową, klękając przy ciele kolegi.
Oliver zawsze martwił się o swojego pupila obawiając się, że gdzieś się zaklinuje, albo trafi na koty, których właściciele też nie są zbyt przyjaźnie nastawieni do innych osób. To mogło zwiastować kłopoty, a Kang sądził, że Kot i tak wiele w swoim życiu przeżył. Dzielili obaj spory kawałek przeszłości i chłopak chciał, by jeszcze wiele lat spędzili razem.
Dlatego miał na niego oko i dlatego popędził za nim, nie zastanawiając się, że w ten sposób stwarza zagrożenie dla siebie i otoczenia. To nie było istotne. Istotne było dogonienie zwierzaka i upewnienie się, że się nie uszkodzi.
Szkoda, że tak szybko okazało się, że to właśnie Oliver będzie osobą, która poniesie szkody, przy okazji wplatając w to nowego w szkole ucznia.
Odbił się niczym piłeczka, lądując na tyłku. Zimna podłoga dawała trochę ukojenia, ale niestety nie była na tyle miękka, by zamortyzować upadek.
Usiadł gwałtownie, słysząc znajomy głos. Pamiętał go, bo był ładny i sprawiał, że Puchon czuł się całkiem komfortowo. Może nie aż tak pewnie jakby chciał, ale nie było tak źle.
-Oh, Kevin. Przepraszam! Nie chciałem cię uszkodzić. Ja… ja tylko goniłem kota i… nie zahamowałem - rzucił pospiesznie. Co, jeśli Krukon będzie na niego zły po tym wszystkim? Ostatecznie go obił.
Szybko do niego podszedł na kolanach, chcąc upewnić się, że żyje.
- Nic mi nie jest. Chyba… Ale ty… Nie złamałeś niczego? Jeśli tak, ja ci pomogę - pokiwał głową, klękając przy ciele kolegi.