14-02-2021, 07:13 AM
Około dziesięciu kilometrów od wybrzeża Miami we Florydzie po Oceanie Atlantyckim pływał luksusowy jacht z dziesięcioma osobami na pokładzie. Wynajęty został przez Billa Blythe'a oraz jego szwagra, Amerykanina Russela Sherbourne'a na dziesięciodniowy rejs wzdłuż wschodniego brzegu USA. Towarzyszyły im ich żony Decima Blythe i Emily Sherbourne oraz młodzież. Finnén Blythe, który kończył za kilka dni piętnaście lat wraz ze swoim kolegą ze szkoły Oliverem Kangiem oraz jego dwie młodsze kuzynki: czternastoletnia Lisa oraz dziesięcioletnia Lana. Na jachcie znajdowała się również wynajęta służba: kucharz i barman w jednym oraz kapitan, pełniący dodatkowo funkcję ratownika w przypadku postojów na otwartym oceanie.
Był czwarty z dziesięciu dni rejsu, a pogoda była fenomenalna. Żar lał się z bezchmurnego nieba, a na pokładzie słychać było rozmowy dorosłych pasażerów, śmiech dwóch najmłodszych uczestniczek przygody oraz muzykę pośród szumu fal. Pomimo wczesnej pory, opiekunowie grupy byli leciutko wstawieni racząc się piwem praktycznie od południa, kiedy jacht faktycznie budził się do życia pod wpływem rozbieganej i hałaśliwej dzieciarni. Finn, podobnie jak reszta jego familii korzystał ze słońca wylegując na leżaku, albo skacząc do wody z dachu statku.
Impreza dla niego, Lisy oraz Olivera kończyła się koło pierwszej w nocy, dwie godziny po Lanie i co najmniej tyle samo przed dorosłymi. Wszystkie kajuty znajdowały się pod pokładem, podczas gdy na górze była jadalnia z barem wraz ze wszystkimi udogodnieniami wymyślonymi przez mugoli, w tym ogromnym telewizorem. Pod gołym niebem, z przodu jachtu znajdowało się kilka leżaków, z tyłu zaś taras ze stołem i kanapami przystosowany dla dziesięciu osób. Statek aktualnie cumował pozwalając swoim pasażerom na pływanie w jego pobliżu. Modna szczególnie w Stanach opalenizna sprawiała, że włosy Finna wydawały się być bardziej blond, zaś jego oczy bardziej zielone. Ktoś jednak starał się unikać zbawiennego działania słońca i ukrywał przed jego promieniami...
- Cumujemy tu na noc - powiedział siadając obok Olivera i podając mu puszkę zimnej coli, samemu otwierając swoją. Ubrany był w ciemnoniebieskie kąpielówki bokserki, a jego włosy były nadal trochę wilgotne i posklejane od oceanicznej wody. Za burtą jego dwie kuzynki pływały pod opieką ojca i kapitana jachtu. Chłopak napił się, po czym odstawił puszkę na stolik od razu o niej zapominając.
- Stary, to jest życie, co? Jeśli o mnie chodzi to wrzesień mógłby nigdy nie nadejść... - Po tych słowach Finn oparł się na łokciach, wyciągając nogi do przodu i przybierając pozycję pełnego relaksu. To był pierwszy raz, kiedy rodzice pozwolili mu zaprosić kogoś na zagraniczne wakacje i nie bez znaczenia był fakt, że osobą tą był znany im Oliver. - Cieszę się, że przyjechałeś z nami. W przeciwnym razie byłbym tu sam z dziewczynami - zaśmiał się, chociaż nie było wątpliwości, że bardzo lubił obie swoje kuzynki. Zmarszczył brwi obserwując ich zabawę w wodzie; żałował, że musiał ukrywać przed nimi fakt bycia czarodziejem. Ale nie długo zaprzątało mu to głowę! - Chodźmy popływać, szkoda pogody! - Zaproponował, wskazując głową na schodki, które prowadziły z łodzi prosto do wody.