01-05-2023, 02:32 AM
Słuchała jego słów uważnie. Wyłapała prędko miejsce, gdzie ich komunikacja się rozbiegła, prowadząc do drobnego niezrozumienia.
Czekając na moment sprostowania odchyliła się, podparła dłońmi o kamień za plecami; nadstawiła twarz ku niebu i pozwoliła jej mięśniom się rozluźnić. Uśmiech niby się zmniejszył ale też złagodniał. Delikatne powietrze niosło zapach wilgotnej trawy błoni oraz mchów obrastających kamień, dachówki.
Zaśmiała się krótko, rozbawiona, na ostatnie słowa Davenporta. Tak, zdecydowanie udał się jej ten psikusek. Zerknęła ku niemu.
- Nie sądziłam, mon ami, że planujesz zmarnować swoje życzenie. Albo może ja zawiniłam, nie dając ci na eliksirach wystarczająco jasno do zrozumienia, że nie potrzebujesz żadnych życzeń żeby spędzić ze mną czas - przerwała na moment, by mógł przypomnieć sobie zajęcia po których uciekł z prędkością światła. - Stąd wzięłam określenie "przysługa". Spodziewałam się jakiejś niecnej a nikczemnej prośby - przeniósłszy ciężar tułowia na rękę dalszą od Noah oparła głowę o swoje, wyżej teraz umiejscowione, ramię - jak sabotaż drużyny quidditcha czy... Mon dieu, nie umiem nic innego wymyśleć na poczekaniu! - Zaśmiała się lekko na podkreślenie, jak zabawne w jej opinii było ich małe niezrozumienie.
Zaraz się wyprostowała, odnajdując dopiero co przyjętą pozycję za niewygodną w objęciach peleryny. Złapała jej krawędzie żeby zasłonić nogi w cienkich pończochach przed wieczorowym chłodem. Owinęła łydki czarną wełną starannie po czym splotła dłonie w małdrzyk na podołku, zerknęła ku towarzyszowi.
- Ach, entre toi et moi, wciąż jestem równie chętna na wspólną naukę jak byłam na eliksirach - podjęła wątek, tym samym sugerując, że nie uważała jego natychmiastowego zniknięcia po tamtych zajęciach za obrazę.
Leciutko opuściła głowę, jakby złapała się w połowie nieświadomego skinienia głową mającego podkreślić jak bardzo była przekonana co do własnych słów. Niby nie uśmiechnęła się szerzej ale policzki nieco spęczniały dzięki czemu uśmiech sięgnął ciemnych oczu; wyglądała jakby cieszyła się na potencjalne spotkanie.
I... Aktualnie się cieszyła. Nawet jeśli poznawała Davenporta tylko żeby dotrzeć do jego tajemnicy mogła przecież się z jego towarzystwa cieszyć, nikt jej nie zabroni, ot co!
Czekając na moment sprostowania odchyliła się, podparła dłońmi o kamień za plecami; nadstawiła twarz ku niebu i pozwoliła jej mięśniom się rozluźnić. Uśmiech niby się zmniejszył ale też złagodniał. Delikatne powietrze niosło zapach wilgotnej trawy błoni oraz mchów obrastających kamień, dachówki.
Zaśmiała się krótko, rozbawiona, na ostatnie słowa Davenporta. Tak, zdecydowanie udał się jej ten psikusek. Zerknęła ku niemu.
- Nie sądziłam, mon ami, że planujesz zmarnować swoje życzenie. Albo może ja zawiniłam, nie dając ci na eliksirach wystarczająco jasno do zrozumienia, że nie potrzebujesz żadnych życzeń żeby spędzić ze mną czas - przerwała na moment, by mógł przypomnieć sobie zajęcia po których uciekł z prędkością światła. - Stąd wzięłam określenie "przysługa". Spodziewałam się jakiejś niecnej a nikczemnej prośby - przeniósłszy ciężar tułowia na rękę dalszą od Noah oparła głowę o swoje, wyżej teraz umiejscowione, ramię - jak sabotaż drużyny quidditcha czy... Mon dieu, nie umiem nic innego wymyśleć na poczekaniu! - Zaśmiała się lekko na podkreślenie, jak zabawne w jej opinii było ich małe niezrozumienie.
Zaraz się wyprostowała, odnajdując dopiero co przyjętą pozycję za niewygodną w objęciach peleryny. Złapała jej krawędzie żeby zasłonić nogi w cienkich pończochach przed wieczorowym chłodem. Owinęła łydki czarną wełną starannie po czym splotła dłonie w małdrzyk na podołku, zerknęła ku towarzyszowi.
- Ach, entre toi et moi, wciąż jestem równie chętna na wspólną naukę jak byłam na eliksirach - podjęła wątek, tym samym sugerując, że nie uważała jego natychmiastowego zniknięcia po tamtych zajęciach za obrazę.
Leciutko opuściła głowę, jakby złapała się w połowie nieświadomego skinienia głową mającego podkreślić jak bardzo była przekonana co do własnych słów. Niby nie uśmiechnęła się szerzej ale policzki nieco spęczniały dzięki czemu uśmiech sięgnął ciemnych oczu; wyglądała jakby cieszyła się na potencjalne spotkanie.
I... Aktualnie się cieszyła. Nawet jeśli poznawała Davenporta tylko żeby dotrzeć do jego tajemnicy mogła przecież się z jego towarzystwa cieszyć, nikt jej nie zabroni, ot co!
“Je peux résister à tout, sauf à la tentation”.