01-05-2023, 02:11 PM
Jak nigdy w sumie, ten dzień okazał się dla Rose bardzo... Cóż, intensywny. Nigdy w sumie nie obchodziła urodzin, starała się pamiętać o urodzinach dzieciaków, ale jak zwykle, dbała o wszystkich poza sobą. Zatem nigdy w sumie nie miała imprez ani nic, bo i nie było na to czasu, tym bardziej pieniędzy, zresztą nawet nie miała z kim ich obchodzić gdyby w ogóle się przejmowała. Niby Jayson by z nią posiedział jakby mu przypomniała, ale właśnie, w sumie jej tak nie zależało. A przynajmniej nie świadomie.
Dexter za to pamiętał bardzo dobrze i w zasadzie mimo że sama mu powiedziała kiedy ma urodziny, ot w kontekście rozmowy, to zupełnie nie spodziewała się, że ta informacja zostanie w jego umyśle. Już samo to sprawiło, że zrobiło jej się cieplej na sercu i nieświadomie otrzymała coś, czego jej brakowało bardzo mocno - minimum zaangażowania, czy też troski. A to, że chciał jej jeszcze podarować prezent? Oczywiście przypomniała mu, że przecież już dostała, na jarmarku, ale miał coś zupełnie innego na myśli. Nie miała ani słowa zażalenia, właściwie do końca dnia chodziła już zadowolona i w najlepszym możliwym nastroju, jaki potencjalnie mogła mieć.
Przy okazji dziś zdecydowała się na patrol po szkole. Może trochę żeby przemyśleć sobie pewne rzeczy, jak to, że naprawdę za często myśli o pewnym Ślizgonie. Zastanawiała się co robi, z kim rozmawia, jak się czuje. A jak był w zasięgu wzroku, nie raz spoglądała ku niemu, albo ot po prostu rejestrowała czy ma dobry humor, czy kiepski. Tak żeby wiedzieć. Ale po co? No właśnie żeby się dowiedzieć może, przemyśleć czy nie robi czegoś głupiego, poszła się przejść pod pretekstem patrolu nocnego, z dumnie przypiętą na piersi odznaką prefekta, żeby nie było wątpliwości dlaczego się szlaja. Nawet spotkała jakiegoś dzieciaka i opieprzyła go za nocne eskapady, ale że była w dobrym nastroju, kazała młodemu spieprzać zanim uwali Domowi punkty za głupotę. Niech się pilnuje gówniarstwo! I jak tylko odprowadziła go wzrokiem, obróciła się i dziarskim krokiem skierowała dalej na zwiady, w sumie lepiej myśląc przy naprawdę dobrym marszu. Nie spodziewała się, że jak się tak zamyśli i będzie szła, to od razu za rogiem wpadnie prosto na obiekt swoich rozmyślań.
- O MÓJ-... - Urwała, dostając naturalnie zawału, bo nie spodziewała się go tak... No, od razu tu, w ogóle jego czy kogokolwiek. Przyłożyła dłoń do piersi, spoglądając na niego i unosząc nieco różdżkę z zapalonym światełkiem. - Ze wszystkich osób, które spodziewałabym się spotkać o tej porze... - Zaczęła nieco karcąco, ale w zasadzie słyszalnie z rozbawieniem, kręcąc głową z dezaprobatą.
Dexter za to pamiętał bardzo dobrze i w zasadzie mimo że sama mu powiedziała kiedy ma urodziny, ot w kontekście rozmowy, to zupełnie nie spodziewała się, że ta informacja zostanie w jego umyśle. Już samo to sprawiło, że zrobiło jej się cieplej na sercu i nieświadomie otrzymała coś, czego jej brakowało bardzo mocno - minimum zaangażowania, czy też troski. A to, że chciał jej jeszcze podarować prezent? Oczywiście przypomniała mu, że przecież już dostała, na jarmarku, ale miał coś zupełnie innego na myśli. Nie miała ani słowa zażalenia, właściwie do końca dnia chodziła już zadowolona i w najlepszym możliwym nastroju, jaki potencjalnie mogła mieć.
Przy okazji dziś zdecydowała się na patrol po szkole. Może trochę żeby przemyśleć sobie pewne rzeczy, jak to, że naprawdę za często myśli o pewnym Ślizgonie. Zastanawiała się co robi, z kim rozmawia, jak się czuje. A jak był w zasięgu wzroku, nie raz spoglądała ku niemu, albo ot po prostu rejestrowała czy ma dobry humor, czy kiepski. Tak żeby wiedzieć. Ale po co? No właśnie żeby się dowiedzieć może, przemyśleć czy nie robi czegoś głupiego, poszła się przejść pod pretekstem patrolu nocnego, z dumnie przypiętą na piersi odznaką prefekta, żeby nie było wątpliwości dlaczego się szlaja. Nawet spotkała jakiegoś dzieciaka i opieprzyła go za nocne eskapady, ale że była w dobrym nastroju, kazała młodemu spieprzać zanim uwali Domowi punkty za głupotę. Niech się pilnuje gówniarstwo! I jak tylko odprowadziła go wzrokiem, obróciła się i dziarskim krokiem skierowała dalej na zwiady, w sumie lepiej myśląc przy naprawdę dobrym marszu. Nie spodziewała się, że jak się tak zamyśli i będzie szła, to od razu za rogiem wpadnie prosto na obiekt swoich rozmyślań.
- O MÓJ-... - Urwała, dostając naturalnie zawału, bo nie spodziewała się go tak... No, od razu tu, w ogóle jego czy kogokolwiek. Przyłożyła dłoń do piersi, spoglądając na niego i unosząc nieco różdżkę z zapalonym światełkiem. - Ze wszystkich osób, które spodziewałabym się spotkać o tej porze... - Zaczęła nieco karcąco, ale w zasadzie słyszalnie z rozbawieniem, kręcąc głową z dezaprobatą.