01-05-2023, 09:14 PM
Bardzo możliwe - i bardzo niewidoczne w ciemności nocy - że zarumienił się odrobinkę na to jasne i otwarte przyznanie, że Ori chciała spędzać z nim czas. To było bardzo miłe i chociaż nie czuł żadnego onieśmielenia ani innego zawstydzenia, to bardzo delikatny rumieniec pojawił się w wyniku pewnego rodzaju ekscytacji. Uśmiechnął się nieznacznie szerzej i z bezgłośnym, niemal zduszonym "ha!" na moment opuścił wzrok gdzieś na kamienne płyty dachu. Dopiero po jej kolejnych słowach zerknął znowu w jej kierunku spod kąta, unosząc lekko brew.
- Sabotaż drużyny quidditcha? Doprawdy, Oriane, nie wiem czy w tej chwili to ja wychodzę na sztywniaka nie angażującego się w takie praktyki, czy to przeze mnie z ciebie wychodzi małe diablę. - Powiedział to całkowicie rozbawiony, drżącym od powstrzymywanego śmiechu tonem. Nie miał nic złego na myśli, ani wobec niej ani wobec siebie!
Zupełnie nieświadomie i wręcz ie poświęcając temu za dużo uwagi, przesunął spojrzeniem na jej ręce poprawiające płaszcz, zanim znowu spojrzał jej oczy odbijające setki gwiazd na niebie. Zacisnął nieco mocniej szczęki, raczej nieznaczący nic gest, ot zwykły odruch człowieczy nie sugerujący nerwowości, ale wspomnienie tamtej lekcji eliksirów... cóż, wtedy nie do końca był w pełni opanowanym sobą. Pełnia była tak blisko, że instynkty brały górę i musiał bardzo mocno skupić się na okiełznaniu ich, przynajmniej będąc wśród innych uczniów.
- To może w takim razie zamiast chodzenia wokoło tematu ustalmy konkretną pasującą nam datę i... zobaczymy co z tego będzie? Może nauka, może spacer, może spotkamy się na korytarzu tylko żeby wymienić uśmiechy, bo jednak napięty grafik nie pozwoli na nic więcej? - Rzucił jej naprawdę luźną propozycję, mając jednak nadzieję, że zgodzi się na poniekąd randkę w ciemno.
- Sabotaż drużyny quidditcha? Doprawdy, Oriane, nie wiem czy w tej chwili to ja wychodzę na sztywniaka nie angażującego się w takie praktyki, czy to przeze mnie z ciebie wychodzi małe diablę. - Powiedział to całkowicie rozbawiony, drżącym od powstrzymywanego śmiechu tonem. Nie miał nic złego na myśli, ani wobec niej ani wobec siebie!
Zupełnie nieświadomie i wręcz ie poświęcając temu za dużo uwagi, przesunął spojrzeniem na jej ręce poprawiające płaszcz, zanim znowu spojrzał jej oczy odbijające setki gwiazd na niebie. Zacisnął nieco mocniej szczęki, raczej nieznaczący nic gest, ot zwykły odruch człowieczy nie sugerujący nerwowości, ale wspomnienie tamtej lekcji eliksirów... cóż, wtedy nie do końca był w pełni opanowanym sobą. Pełnia była tak blisko, że instynkty brały górę i musiał bardzo mocno skupić się na okiełznaniu ich, przynajmniej będąc wśród innych uczniów.
- To może w takim razie zamiast chodzenia wokoło tematu ustalmy konkretną pasującą nam datę i... zobaczymy co z tego będzie? Może nauka, może spacer, może spotkamy się na korytarzu tylko żeby wymienić uśmiechy, bo jednak napięty grafik nie pozwoli na nic więcej? - Rzucił jej naprawdę luźną propozycję, mając jednak nadzieję, że zgodzi się na poniekąd randkę w ciemno.