03-05-2023, 08:43 PM
Pomimo słabych umiejętności aktorskich, udał wielkie zdziwienie na jej słowa.
- Nie? W takim razie całe moje życie jest kłamstwem. - Był to żart, chociaż sam Noah wiedział, że ma w sobie ogromne i bolesne ziarno prawdy. Oczywiście o tym Oriane nie miała prawa wiedzieć i nijak nie dało się tego wyczytać z jego rozbawionego spojrzenia i rozluźnionej postawy.
Nawet lekko zezem zerknął na czubek swojego nosa, kiedy tak troszkę dziecinnie go tryknęła palcem. A na ten bezpośredni komplement, troszkę jakby się wyprostował, czując się mile połechtanym.
- Oczywiście zakładając, że będziesz jeszcze chciała umówić się na kolejną sesję naukową. - Pomimo jej niebezpośredniej akceptacji tej propozycji, sprostował niemalże od razu, troszkę nadal w tym żartobliwym tonie, troszkę jednak mówiąc poważnie, bo nie chciał w żaden sposób nic insynuować.
Propozycja miejsca do nauki z kolei nieco go zaskoczyła, bo niekoniecznie wpadłby na to, żeby właśnie w kuchni się uczyć. Jeśli już tam zaglądał, to w zupełnie innym celu i w kompletnie innych godzinach.
- To dość niekonwencjonalne miejsce na naukę. Miejmy nadzieję, że skrzaty zajęte przygotowywaniem kolacji nie uznają nas za elementy rozpraszające i odrywające je od pracy. - Może faktycznie dlatego właśnie dalyby im spokój, zajmowałyby się swoimi sprawami a on i Ori mogliby się pouczyć? Gorzej jeśli dźwięki i zapachy przygotowywanego posiłku przyprawią ich o burczenie w brzuchach. - Ale to ciekawa propozycja. W takim razie jesteśmy umówieni na piątek po eliksirach na małe naukowe randez-vous z podręcznikami do historii i transmutacji. - I szczerze był tym już podekscytowany. Oriane mogła to odebrać jako ekscytację spędzenia czasu z nią, ale w ogromnym stopniu była to szczera ekscytacja nauką. Taka natura Noah, uwielbiał się uczyć.
Nawet jeśli te dinozaury zbiły go trochę z pantałyku i nie bardzo rozumiał co tutaj mają do rzeczy.
Westchnął powoli głęboko i otwartymi dłońmi lekko klepnął o własne kolana, sugerując gotowość do podniesienia się z miejsca.
- Robi się chłodno, myślę że nie ma co kusić los i nabawić się przeziębienia przez nierozwagę. Szkoda byłoby przekładać piątkowe spotkanie. - Spojrzał na nią pytająco, jeszcze nie wstając, ale będąc gotowym zrobić to w momencie, kiedy wyrazi zgodę i podać jej pomocną dłoń.
- Nie? W takim razie całe moje życie jest kłamstwem. - Był to żart, chociaż sam Noah wiedział, że ma w sobie ogromne i bolesne ziarno prawdy. Oczywiście o tym Oriane nie miała prawa wiedzieć i nijak nie dało się tego wyczytać z jego rozbawionego spojrzenia i rozluźnionej postawy.
Nawet lekko zezem zerknął na czubek swojego nosa, kiedy tak troszkę dziecinnie go tryknęła palcem. A na ten bezpośredni komplement, troszkę jakby się wyprostował, czując się mile połechtanym.
- Oczywiście zakładając, że będziesz jeszcze chciała umówić się na kolejną sesję naukową. - Pomimo jej niebezpośredniej akceptacji tej propozycji, sprostował niemalże od razu, troszkę nadal w tym żartobliwym tonie, troszkę jednak mówiąc poważnie, bo nie chciał w żaden sposób nic insynuować.
Propozycja miejsca do nauki z kolei nieco go zaskoczyła, bo niekoniecznie wpadłby na to, żeby właśnie w kuchni się uczyć. Jeśli już tam zaglądał, to w zupełnie innym celu i w kompletnie innych godzinach.
- To dość niekonwencjonalne miejsce na naukę. Miejmy nadzieję, że skrzaty zajęte przygotowywaniem kolacji nie uznają nas za elementy rozpraszające i odrywające je od pracy. - Może faktycznie dlatego właśnie dalyby im spokój, zajmowałyby się swoimi sprawami a on i Ori mogliby się pouczyć? Gorzej jeśli dźwięki i zapachy przygotowywanego posiłku przyprawią ich o burczenie w brzuchach. - Ale to ciekawa propozycja. W takim razie jesteśmy umówieni na piątek po eliksirach na małe naukowe randez-vous z podręcznikami do historii i transmutacji. - I szczerze był tym już podekscytowany. Oriane mogła to odebrać jako ekscytację spędzenia czasu z nią, ale w ogromnym stopniu była to szczera ekscytacja nauką. Taka natura Noah, uwielbiał się uczyć.
Nawet jeśli te dinozaury zbiły go trochę z pantałyku i nie bardzo rozumiał co tutaj mają do rzeczy.
Westchnął powoli głęboko i otwartymi dłońmi lekko klepnął o własne kolana, sugerując gotowość do podniesienia się z miejsca.
- Robi się chłodno, myślę że nie ma co kusić los i nabawić się przeziębienia przez nierozwagę. Szkoda byłoby przekładać piątkowe spotkanie. - Spojrzał na nią pytająco, jeszcze nie wstając, ale będąc gotowym zrobić to w momencie, kiedy wyrazi zgodę i podać jej pomocną dłoń.