03-05-2023, 09:52 PM
Zgodnie z umówionym dwa dni temu randez-vous na małą sesję naukową, Noah przyszedł na lekcję eliksirów nieco bardziej obładowany książkami, niż byłyby mu potrzebne na zajęciach. W torbie spoczywały również materiały z transmutacji, z których miał zamiar skorzystać na tym dogadanym z Oriane spotkaniem.
Po skończonych eliksirach wspólnie udali się w kierunku przeciwnym niż większość uczniów, bo w głąb lochów, gdzie mieściło się wejście do szkolnej kuchni. Nie mieli daleko, niemalże dosłowne dziesięć kroków i upewniwszy się, że nikt ich nie widzi (tak z przezorności, dla bezpieczeństwa, żeby nikt ich nie wyganiał zaraz) w końcu weszli do podziemnego królestwa skrzatów.
I jak to w każdym dobrym królestwie, od razu zostali bardzo hucznie i hojnie przywitani przez stadko skrzatów przekrzykujące się jedno przez drugie o to, co sobie życzą do jedzenia, jak mogą pomóc, jakie przekąski przygotować, co do picia podać, czego potrzebują.
- Nie ma potrzeby przygotowywać nic wielkiego, naprawdę. Kolacja dopiero przed nami i szukamy jedynie odrobiny ciszy i odosobnienia, żeby móc się pouczyć. - Noah próbował nie tylko uciszyć nadgorliwy tłum, ale i nie odrywać małych pracowników od ich stałych obowiązków, nie chciał stać się dla nich ciężarem i niepotrzebnym rozpraszaczem uwagi. - Ale jak już nalegacie, to myślę, że herbata byłaby dobrym dodatkiem do studiowania? - Tu spojrzał pytająco na Oriane, czy miałaby ochotę na ciepły napój. Już powoli próbował doprowadzić ich do stolika stojącego gdzieś na uboczu, niezastawionego garami, naczyniami ani żadnymi innymi kuchennymi klamotami.