03-05-2023, 10:41 PM
Cóż, Phil ładnie podsumował z początku ich bardzo dojrzałą rozmowę o tym, kto nawala w czym. Póki co przerabiali temat Philipa, ale jakoś Ian się obawiał, że powoli przychodzi i jego kolej. Cóż, będąc po drugiej stronie, nie było już tak super, jak po stronie opieprzającej. Zerknął tylko na brata kiedy ten mu dał po ramieniu, jednak nie zareagował jakoś szczególnie, uznając, że milczenie jest w tym przypadku dostatecznie dobitnym "komentarzem".
Przewrócił oczami. W sumie jeszcze nie było się czym chwalić, bo robił dopiero przymiarki i podchody żeby właśnie, mógł pochwalić się czymkolwiek. A jednak... No coś się działo, mimo wszystko. Nie od razu odpowiedział na dopytanie Phila, patrząc gdzieś przed siebie.
- Jest po prostu jeden typ z piątej klasy, z którym chyba coś się ten... - No właśnie, teraz jak opisać tą sytuację. - Jest jeden typ, tyle, w sumie nawet nie wiem.
Wzruszył sztywno ramionami. Dopiero co był taki pewny siebie, teraz jednak jakoś tak trochę niezręcznie ledwo zerknął na brata, raczej patrząc gdziekolwiek indziej, trochę na swoje dłonie, trochę podziwiając architekturę wokół. Głupio mu było, że nie wiedział jak opisać jego relację z Maxem, ani też nie był przekonany czy Philip go zrozumie, jego podejście do sprawy. Czy w ogóle ktoś by zrozumiał, ostatecznie on sam nie wiedział jak to w słowa ubrać. Przekonywał Maxa, że mu się podoba? Że ich podobanie działa w obie strony? Namawia go na coś więcej? Namawianiem też by chyba całkiem tego nie nazwał.
Naturalnie, kojarząc nazwisko gościa, który napadł Philipa, jak i jego właściciela, wciągnął jedynie powietrze przez usta. Faktycznie był wielki.
- A no to chujnia, fajnie, że żyjesz - podsumował już mniej walecznie, bo mógł tego człowieka jedynie podotykać, a potem też dostać wpierdol.
Przewrócił oczami. W sumie jeszcze nie było się czym chwalić, bo robił dopiero przymiarki i podchody żeby właśnie, mógł pochwalić się czymkolwiek. A jednak... No coś się działo, mimo wszystko. Nie od razu odpowiedział na dopytanie Phila, patrząc gdzieś przed siebie.
- Jest po prostu jeden typ z piątej klasy, z którym chyba coś się ten... - No właśnie, teraz jak opisać tą sytuację. - Jest jeden typ, tyle, w sumie nawet nie wiem.
Wzruszył sztywno ramionami. Dopiero co był taki pewny siebie, teraz jednak jakoś tak trochę niezręcznie ledwo zerknął na brata, raczej patrząc gdziekolwiek indziej, trochę na swoje dłonie, trochę podziwiając architekturę wokół. Głupio mu było, że nie wiedział jak opisać jego relację z Maxem, ani też nie był przekonany czy Philip go zrozumie, jego podejście do sprawy. Czy w ogóle ktoś by zrozumiał, ostatecznie on sam nie wiedział jak to w słowa ubrać. Przekonywał Maxa, że mu się podoba? Że ich podobanie działa w obie strony? Namawia go na coś więcej? Namawianiem też by chyba całkiem tego nie nazwał.
Naturalnie, kojarząc nazwisko gościa, który napadł Philipa, jak i jego właściciela, wciągnął jedynie powietrze przez usta. Faktycznie był wielki.
- A no to chujnia, fajnie, że żyjesz - podsumował już mniej walecznie, bo mógł tego człowieka jedynie podotykać, a potem też dostać wpierdol.