03-05-2023, 10:47 PM
Tego dnia splotła włosy w dwa warkocze i upięła je jak koronę wokół głowy, pozostawiając przy twarzy pasma falujące się lekko, sięgające niemalże kołnierzyka szkolnej koszuli. Włosy zasadniczo miały tego dnia być pod kontrolą, nie przeszkadzać, nie rozpraszać, siedzieć cicho i pozwolić dziewczynie robić swoje. Dzień minął jednocześnie za szybko i za wolno; niby ledwie co się obejrzała a już kończyli eliksiry, ale za każdym razem kiedy w ciągu dnia sprawdzała tarczę zegarka schowaną po wewnętrznej stronie lewego nadgarstka minuty zdawały się mieć po parę godzin.
Dziwny dzień, ot co.
Zapewne był tak dziwny w tym swoim upływie czasu ze względu na wyczekiwane spotkanie. Oriane zdecydowanie nie miała wielu rozrywek w tej szkole, skoro aż tak ekscytowała się wspólną nauką. Nie żeby nie lubiła nauki ale kółka naukowe nie są, obiektywnie, ekscytujące.
Przyjemnie jednak było od razu po zajęciach zebrać się we dwójkę i udać do ciepłej kuchni.
Kiwała głową, wtórując tym samym Noahowym słowom: że nie ma potrzeby się nimi przejmować.
- Być może później, kiedy zdecydujemy się na chwilę przerwy, poprosimy o coś drobnego - uzupełniła grzeczne odmowy chłopaka poprawiając jednocześnie torbę na ramieniu.
Taki w końcu był jej plan we środę - zacząć naukę, zjeść w kuchni kolację w ramach momentu oddechu, i kontynuować naukę póki starczyło im determinacji.
Herbata? Oriane przewróciła oczami, rozbawiona, zręcznie przełykając protekcjonalne "Anglicy!".
- Byłabym wdzięczna za kawę, jeśli to nie problem - zwróciła się do skrzatów grzecznie, nie mówiąc nic na temat herbaty.
Niektórzy Anglicy byli naprawdę wrażliwi na temat herbaty. Nie rozumiała oddania herbacie, nie próbowała nawet zrozumieć. Była jednak całkowicie pewna, że jeśli ma zamiar się około osiemnastej skupić, sprężyć, pracować zdecydowanie potrzebowała kofeiny w najciemniejszej, najbardziej gorzkiej postaci.
Zrobiła krok bliżej Noah z nadzieją, że zrozumie przesłanie: "Idź w kierunku tamtego stołu, już, idź, idź, inaczej nas zamordują gościnnością!".
Dziwny dzień, ot co.
Zapewne był tak dziwny w tym swoim upływie czasu ze względu na wyczekiwane spotkanie. Oriane zdecydowanie nie miała wielu rozrywek w tej szkole, skoro aż tak ekscytowała się wspólną nauką. Nie żeby nie lubiła nauki ale kółka naukowe nie są, obiektywnie, ekscytujące.
Przyjemnie jednak było od razu po zajęciach zebrać się we dwójkę i udać do ciepłej kuchni.
Kiwała głową, wtórując tym samym Noahowym słowom: że nie ma potrzeby się nimi przejmować.
- Być może później, kiedy zdecydujemy się na chwilę przerwy, poprosimy o coś drobnego - uzupełniła grzeczne odmowy chłopaka poprawiając jednocześnie torbę na ramieniu.
Taki w końcu był jej plan we środę - zacząć naukę, zjeść w kuchni kolację w ramach momentu oddechu, i kontynuować naukę póki starczyło im determinacji.
Herbata? Oriane przewróciła oczami, rozbawiona, zręcznie przełykając protekcjonalne "Anglicy!".
- Byłabym wdzięczna za kawę, jeśli to nie problem - zwróciła się do skrzatów grzecznie, nie mówiąc nic na temat herbaty.
Niektórzy Anglicy byli naprawdę wrażliwi na temat herbaty. Nie rozumiała oddania herbacie, nie próbowała nawet zrozumieć. Była jednak całkowicie pewna, że jeśli ma zamiar się około osiemnastej skupić, sprężyć, pracować zdecydowanie potrzebowała kofeiny w najciemniejszej, najbardziej gorzkiej postaci.
Zrobiła krok bliżej Noah z nadzieją, że zrozumie przesłanie: "Idź w kierunku tamtego stołu, już, idź, idź, inaczej nas zamordują gościnnością!".
“Je peux résister à tout, sauf à la tentation”.