04-05-2023, 01:21 AM
Było to trochę urocze, ale w większości obraźliwe, to Noahowe tłumaczenie skrzatowej gościnności. Obraźliwe bo założył, że nie miała na ten temat zielonego pojęcia. Merlinie, mieszkała w lochach! Oczywista, że wiedziała o kuchni. Była to jedna z pierwszych lokacji teoretycznie niedostępnych dla uczniów o jakich Oriane się dowiedziała. W końcu gdzie mogłaby dostać jedzenie nieco lżejsze dla układu pokarmowego niż typowe dania Wysp Brytyjskich? Kawę? Po prostu owoce na przekąskę podczas nauki?
Skrzaty znały ją na tyle dobrze, że zaraz po przyniesieniu ich napojów oraz ciastek na stole znalazł się także talerz winogron. Podziękowała wdzięcznie, od razu sięgając po jeden owoc i wrzucając go do ust nim zaczęła wykładać z torby potrzebne materiały. Z podręcznika do historii wystawało parę świstków papieru - notatki, które wcześniej zrobiła, w przygotowaniu do tej właśnie piątkowej sesji naukowej.
Przełknęła co żuła zanim się odezwała, duh.
- Zdaję sobie z tego sprawę, mon ami - odpowiedziała w końcu na tę sesję... mansplainingu? Hogwartspleiningu? Zasiadła wygodnie zanim odpowiedziała na pytanie dotyczące materiału, wzięła głęboki wdech, wolny wydech. - Bunty goblinów.
Nie próbowała nawet ukrywać poirytowanego grymasu ust. Był może subtelny ale widoczny: zaciśnięte mocniej usta straciły na swojej naturalnej objętości, bardziej przypominając wąską linijkę niż cokolwiek innego.
Kolejny uspakajający wdech, wydech, później spojrzała na Noah i uśmiechnęła się z lekka.
- Et toi? Nad czym dzisiaj pracujesz?
Oczywista, że okazała zainteresowanie. Jeśli zamierzała się wkraść w jego łaski musiała okazywać zainteresowanie. Mniejsza, że było szczere.
Skrzaty znały ją na tyle dobrze, że zaraz po przyniesieniu ich napojów oraz ciastek na stole znalazł się także talerz winogron. Podziękowała wdzięcznie, od razu sięgając po jeden owoc i wrzucając go do ust nim zaczęła wykładać z torby potrzebne materiały. Z podręcznika do historii wystawało parę świstków papieru - notatki, które wcześniej zrobiła, w przygotowaniu do tej właśnie piątkowej sesji naukowej.
Przełknęła co żuła zanim się odezwała, duh.
- Zdaję sobie z tego sprawę, mon ami - odpowiedziała w końcu na tę sesję... mansplainingu? Hogwartspleiningu? Zasiadła wygodnie zanim odpowiedziała na pytanie dotyczące materiału, wzięła głęboki wdech, wolny wydech. - Bunty goblinów.
Nie próbowała nawet ukrywać poirytowanego grymasu ust. Był może subtelny ale widoczny: zaciśnięte mocniej usta straciły na swojej naturalnej objętości, bardziej przypominając wąską linijkę niż cokolwiek innego.
Kolejny uspakajający wdech, wydech, później spojrzała na Noah i uśmiechnęła się z lekka.
- Et toi? Nad czym dzisiaj pracujesz?
Oczywista, że okazała zainteresowanie. Jeśli zamierzała się wkraść w jego łaski musiała okazywać zainteresowanie. Mniejsza, że było szczere.
“Je peux résister à tout, sauf à la tentation”.