05-05-2023, 03:36 PM
Właściwie to już sam fakt, że teraz Elijah przymykał oko na tyle nieprawidłowości w zachowaniu Jaysona, był nie tylko czerwonym światłem, ale i mógłby mieć przez to ogromne problemy. Trochę zdawał sobie z tego sprawę, a trochę celowo to ignorował, wmawiając sobie, że zupełnie nie ma potrzeby od razu zamachiwać się z miotaczem ognia na muchę. Nie było problemu, bo słowa Gryfona pozostawały nadal tylko słowami. Uczennice czasem też się śliniły do niego i próbowały pewnie nie raz sobie urokiem osobistym wyrobić lepszy stopień, w związku z czym albo nic nie osiągały, albo miały jeszcze trudniej.
Po raz setny puścił mimo uszu chyba już w samej tej rozmowie dziesiątą dwuznaczność. Może po prostu ten chłopak tak rozmawia z ludźmi, albo jest jakiś niewyżyty i szuka szczęścia? Skąd miał wiedzieć? Znaczy, trochę jednak znał swoich uczniów, miał naprawdę bardzo dobrą pamięć do twarzy, nazwisk, jak i konkretnych wydarzeń. Między innymi dlatego raczej nie warto było mu podpadać, był jak chodząca kartoteka na każdego. Mimo to jakoś sobie musiał tłumaczyć pewne rzeczy.
- Celna uwaga, to jak najbardziej dobre podejście - zgodził się z nim, na chwilę unosząc palec. - Bardzo chciałbym żeby przy tym faktycznie wyciągnięto naukę i zaostrzono rygor, jak i wprowadzono pewne zmiany, ale... Właśnie, ostatecznie jestem jedynie nauczycielem Historii, nadzieja w młodym pokoleniu. Niewielkiej bardzo części, jak już zdążyłem zauważyć.
Bez obrazy dla Jaysona, ale też na pewno znał cięty język profesora i jego mało delikatne komentarze, często zgryźliwe. Niby wesolutki i pozytywny, ale jednak jak coś czasem skomentował, to tydzień łatania skopanej pewności siebie, umiał cisnąć. Nadal z uśmiechem i luźnym tonem, ale bez litości.
- Tego się nigdy nie dowiesz, ale może zrozumiesz jak będziesz starszy i wytrzesz mleko spod nosa. - Ostrzejsze nieco słowa, które podsumował ironicznym, krótkim uśmiechem. Kolejne słowa i tak tylko dolały oliwy do ognia, więc prychnął, kręcąc głową. - Starczy tego, wynocha.
Obszedł biurko, chwytając Jaya zdecydowanie pod ramię i pociągnął go, chcąc zdecydowanie wyprowadzić go z sali, żeby nie powiedzieć, wyrzucić. Rzucać nim nie będzie, ale na dzisiaj skończył już prosić, jak i trochę stracił cierpliwość. Był już zdeterminowany żeby wystawić Gryfona za drzwi i trzasnąć mu nimi przed nosem.
Po raz setny puścił mimo uszu chyba już w samej tej rozmowie dziesiątą dwuznaczność. Może po prostu ten chłopak tak rozmawia z ludźmi, albo jest jakiś niewyżyty i szuka szczęścia? Skąd miał wiedzieć? Znaczy, trochę jednak znał swoich uczniów, miał naprawdę bardzo dobrą pamięć do twarzy, nazwisk, jak i konkretnych wydarzeń. Między innymi dlatego raczej nie warto było mu podpadać, był jak chodząca kartoteka na każdego. Mimo to jakoś sobie musiał tłumaczyć pewne rzeczy.
- Celna uwaga, to jak najbardziej dobre podejście - zgodził się z nim, na chwilę unosząc palec. - Bardzo chciałbym żeby przy tym faktycznie wyciągnięto naukę i zaostrzono rygor, jak i wprowadzono pewne zmiany, ale... Właśnie, ostatecznie jestem jedynie nauczycielem Historii, nadzieja w młodym pokoleniu. Niewielkiej bardzo części, jak już zdążyłem zauważyć.
Bez obrazy dla Jaysona, ale też na pewno znał cięty język profesora i jego mało delikatne komentarze, często zgryźliwe. Niby wesolutki i pozytywny, ale jednak jak coś czasem skomentował, to tydzień łatania skopanej pewności siebie, umiał cisnąć. Nadal z uśmiechem i luźnym tonem, ale bez litości.
- Tego się nigdy nie dowiesz, ale może zrozumiesz jak będziesz starszy i wytrzesz mleko spod nosa. - Ostrzejsze nieco słowa, które podsumował ironicznym, krótkim uśmiechem. Kolejne słowa i tak tylko dolały oliwy do ognia, więc prychnął, kręcąc głową. - Starczy tego, wynocha.
Obszedł biurko, chwytając Jaya zdecydowanie pod ramię i pociągnął go, chcąc zdecydowanie wyprowadzić go z sali, żeby nie powiedzieć, wyrzucić. Rzucać nim nie będzie, ale na dzisiaj skończył już prosić, jak i trochę stracił cierpliwość. Był już zdeterminowany żeby wystawić Gryfona za drzwi i trzasnąć mu nimi przed nosem.