05-05-2023, 10:42 PM
Pomimo różnicy wieku, dogadywali się. Przynajmniej względnie, bo wiadomo, że jak u niemal każdego rodzeństwa, również pomiędzy nimi dochodziło do spięć. Z tą różnicą, że po tym, jak dali sobie przysłowiowo po mordzie, wszystko zdawało się ustępować. Ezra akceptował humory starszego brata, który odpłacał się tą samą wyrozumiałością. Poniekąd, bo ktoś jednak musiał sprowadzać mężczyznę na ziemię, kiedy poważnie zaczynało mu odwalać, a bywały dni, że miał ochotę dolać truciznę każdemu uczniowi, jakoś nie przejmując się ich losami.
Dzisiaj jednak Ezra nie przyszedł narzekać na dzieciaki. Ich temat pojawiał się zawsze, ale nie był tym główny. Dzisiaj był czas na rozterki związane z pewnym bibliotekarzem, który zdawał się być odporny na uroki pielęgniarza. Jak to w ogóle było możliwe?!
-O proszę, aż kusi się zapytać, co takiego zrobili, że jesteś na nich taki cięty. Rzucili na ciebie jakieś mało przyjemne zaklęcie? Czy chodzi jedynie o ich skrajny brak inteligencji? - zainteresował się, tak szczerze. Lubił pogawędki z Elijahem, zwłaszcza kiedy zgadzali się w pewnych kwestiach.
-Wiara w nauczanie być może, ale wiara w uczniów to co innego. Szkoda było porywać się z motyką na słońce, bo udaru dostać można - zauważył. Podziwiał brata za tę cierpliwość. Nie dość, że musiał ich słuchać, to jeszcze sprawdzać ich wypociny. - Jesteś pewien, że to w ogóle możliwe? Jak na nich patrzę myślę, że świat skazany jest na zagładę - wzruszył ramionami. Nie był niemiły. Co najwyżej szczery.
Westchnął, słysząc pytanie brata.
-Gryzie mnie fakt, że ktoś zdaje się nie zauważać mojej zajebistości. Jak można oprzeć się tej twarzy, co? - tu wskazał na siebie, zaznaczając przy tym narcystycznie, że był niemal idealny.
Dzisiaj jednak Ezra nie przyszedł narzekać na dzieciaki. Ich temat pojawiał się zawsze, ale nie był tym główny. Dzisiaj był czas na rozterki związane z pewnym bibliotekarzem, który zdawał się być odporny na uroki pielęgniarza. Jak to w ogóle było możliwe?!
-O proszę, aż kusi się zapytać, co takiego zrobili, że jesteś na nich taki cięty. Rzucili na ciebie jakieś mało przyjemne zaklęcie? Czy chodzi jedynie o ich skrajny brak inteligencji? - zainteresował się, tak szczerze. Lubił pogawędki z Elijahem, zwłaszcza kiedy zgadzali się w pewnych kwestiach.
-Wiara w nauczanie być może, ale wiara w uczniów to co innego. Szkoda było porywać się z motyką na słońce, bo udaru dostać można - zauważył. Podziwiał brata za tę cierpliwość. Nie dość, że musiał ich słuchać, to jeszcze sprawdzać ich wypociny. - Jesteś pewien, że to w ogóle możliwe? Jak na nich patrzę myślę, że świat skazany jest na zagładę - wzruszył ramionami. Nie był niemiły. Co najwyżej szczery.
Westchnął, słysząc pytanie brata.
-Gryzie mnie fakt, że ktoś zdaje się nie zauważać mojej zajebistości. Jak można oprzeć się tej twarzy, co? - tu wskazał na siebie, zaznaczając przy tym narcystycznie, że był niemal idealny.