17-02-2021, 12:44 AM
W żaden sposób nie miała Sao za złe, że wcześniej nie pokazała jej tak wyjątkowego miejsca znajdującego się aż tak blisko jej domu. Co najwyżej zaskoczyło ją to, bo odwiedziły tyle niezwykłych miejsc rodzinnie, że aż dziw tak bliski klejnot zobaczyć dopiero teraz. A może to i lepiej, bo w ten sposób dzisiaj mogła zachwycać się wspaniałością zupełnie do tej pory nieznaną?
Zastanowiła się przez moment, czy może faktycznie gdzieś w pamięci tkwi jej jakiś wyjątkowo długi monolog dziadka, który mógł zawierać informacje o tym miejscu, ale z przykrością musiała przyznać, że większości tych monologów nie pamięta. To nie tak, że duch przodka przynudzał! Po prostu April czasem bardzo ciężko było skupić się na jego rozbudowanej i szczegółowej wypowiedzi z przeróżnych powodów.
- Może akurat go nie słuchałam... - Z rozbawieniem przewróciła oczami, akcentując słowo "może" dokładnie w taki sam sposób jak kuzynka. Z pewnością Saoirse była w stanie zrozumieć wędrówki umysłu, kiedy dziadkowi włączał się gawędziarz.
Postąpiła kilka kroków w kierunku najbliższego nagrobka, z czystej ciekawości chcąc sprawdzić, czy czas nie zatarł nazwiska i dat. W międzyczasie również rzuciła Sao przelotne spojrzenie, zanim nieco skrępowana zarumieniła się i odwróciła spojrzenie. To miłe, że kuzynka uważała jakoby April faktycznie ze spokojem mogła pójść w modeling, w takich chwilach i z takim wsparciem przychodzącym drugiej osobie z naturalnością, czuła się całkowicie normalną nastolatką.
Tylko że nie jesteś normalną nastolatką, April. Jesteś inna i dobrze o tym wiesz. Masz mnie, a ja się nigdzie nie wybieram!
Odwróciła się na pięcie, po czym odeszła od przed chwilą oglądanego nagrobka. Nie chciała, żeby jej "przyjaciel" jakkolwiek zepsuł magię tego miejsca, a skoro nonszalancko rozsiadł się na płycie nagrobnej niejakiego Ralpha Sullivana, to najbardziej prawidłowym było go zignorować.
Zaskoczyło ją nagłe znajome kliknięcie aparatu, kiedy to Sao cyknęła niezapowiedzianą fotkę, z pewnością łapiąc April w momencie zdeterminowanego zamyślenia, jak oddalała się od tylko dla niej widocznego Vatesa wygrzewającego się w promieniach słońca. Widząc triumfalną minę dziewczyny, pokręciła nieznacznie głową, jednocześnie pozwalając, żeby pod wpływem uśmiechu policzki spęczniały odrobinę. Zaraz jednak uniosła jedną brew nieco pytająco, słysząc o wysyłaniu zdjęć. Tak, zdecydowanie kuzynka wspominała, że wysyła zdjęcia koledze. Z imienia też go wspomniała i choć Ape wiedziała o kogo chodzi, to nie miała raczej zbyt wiele do powiedzenia na temat chłopaka, bo go praktycznie nie znała. Jedyne co wiedziała o nim na pewno, to że raczej stroni od towarzystwa innych.
- Wysłać do Romilly'ego? Odpowiedział ci kiedyś na jakieś wysłane zdjęcia? Mógłby już sobie z nich album zrobić, a to nie miło nie podziękować za dzielenie się cudownymi miejscami. - Nie mówiła tego złośliwie, ot, obserwacja i zwyczajne pytanie. Nic do chłopaka nie miała, bo nie miała nawet okazji wyrobić sobie o nim konkretnego zdania. - Możemy zrobić sobie zdjęcie razem, jeśli chcesz mu wysłać coś więcej niż wiekowe ściany i omszałe nagrobki. No wiesz, odmłodzić scenerię, tchnąć trochę życia... - Wzruszyła lekko ramieniem, drugą ręką wskazując na urokliwą okolicę. Poza nimi dwiema w tej chwili nie było tu ani żywej duszy. No, może nie licząc ptaków.
Zastanowiła się przez moment, czy może faktycznie gdzieś w pamięci tkwi jej jakiś wyjątkowo długi monolog dziadka, który mógł zawierać informacje o tym miejscu, ale z przykrością musiała przyznać, że większości tych monologów nie pamięta. To nie tak, że duch przodka przynudzał! Po prostu April czasem bardzo ciężko było skupić się na jego rozbudowanej i szczegółowej wypowiedzi z przeróżnych powodów.
- Może akurat go nie słuchałam... - Z rozbawieniem przewróciła oczami, akcentując słowo "może" dokładnie w taki sam sposób jak kuzynka. Z pewnością Saoirse była w stanie zrozumieć wędrówki umysłu, kiedy dziadkowi włączał się gawędziarz.
Postąpiła kilka kroków w kierunku najbliższego nagrobka, z czystej ciekawości chcąc sprawdzić, czy czas nie zatarł nazwiska i dat. W międzyczasie również rzuciła Sao przelotne spojrzenie, zanim nieco skrępowana zarumieniła się i odwróciła spojrzenie. To miłe, że kuzynka uważała jakoby April faktycznie ze spokojem mogła pójść w modeling, w takich chwilach i z takim wsparciem przychodzącym drugiej osobie z naturalnością, czuła się całkowicie normalną nastolatką.
Tylko że nie jesteś normalną nastolatką, April. Jesteś inna i dobrze o tym wiesz. Masz mnie, a ja się nigdzie nie wybieram!
Odwróciła się na pięcie, po czym odeszła od przed chwilą oglądanego nagrobka. Nie chciała, żeby jej "przyjaciel" jakkolwiek zepsuł magię tego miejsca, a skoro nonszalancko rozsiadł się na płycie nagrobnej niejakiego Ralpha Sullivana, to najbardziej prawidłowym było go zignorować.
Zaskoczyło ją nagłe znajome kliknięcie aparatu, kiedy to Sao cyknęła niezapowiedzianą fotkę, z pewnością łapiąc April w momencie zdeterminowanego zamyślenia, jak oddalała się od tylko dla niej widocznego Vatesa wygrzewającego się w promieniach słońca. Widząc triumfalną minę dziewczyny, pokręciła nieznacznie głową, jednocześnie pozwalając, żeby pod wpływem uśmiechu policzki spęczniały odrobinę. Zaraz jednak uniosła jedną brew nieco pytająco, słysząc o wysyłaniu zdjęć. Tak, zdecydowanie kuzynka wspominała, że wysyła zdjęcia koledze. Z imienia też go wspomniała i choć Ape wiedziała o kogo chodzi, to nie miała raczej zbyt wiele do powiedzenia na temat chłopaka, bo go praktycznie nie znała. Jedyne co wiedziała o nim na pewno, to że raczej stroni od towarzystwa innych.
- Wysłać do Romilly'ego? Odpowiedział ci kiedyś na jakieś wysłane zdjęcia? Mógłby już sobie z nich album zrobić, a to nie miło nie podziękować za dzielenie się cudownymi miejscami. - Nie mówiła tego złośliwie, ot, obserwacja i zwyczajne pytanie. Nic do chłopaka nie miała, bo nie miała nawet okazji wyrobić sobie o nim konkretnego zdania. - Możemy zrobić sobie zdjęcie razem, jeśli chcesz mu wysłać coś więcej niż wiekowe ściany i omszałe nagrobki. No wiesz, odmłodzić scenerię, tchnąć trochę życia... - Wzruszyła lekko ramieniem, drugą ręką wskazując na urokliwą okolicę. Poza nimi dwiema w tej chwili nie było tu ani żywej duszy. No, może nie licząc ptaków.