06-05-2023, 08:13 PM
Nie podniósł się nawet z ziemi. Uznał, że na to chyba za późno. Chochlik i tak większej krzywdy wcale mu nie wyrządzi, a z tej pozycji mógł spokojnie się go pozbyć... To znaczy, o ile tym razem zaklęcie miałoby mu wyjść. Okazuje się, że to wcale nie tak oczywiste, choć początkowo sądził, że mimo ilości stworzeń, poradzi sobie z nimi bez większego problemu. Cóż, przeliczył się.
Zaraz po pytaniu Milo, miotnął zaklęciem w stronę ostatniego z chochlików, co tym razem bardzo skutecznie go spłoszyło. Nareszcie oznaczało to koniec walki - a przynajmniej jednej z walk, bo Milo nie wiedzieć czemu nadal tu siedział. Aidanowi przemknęło przez myśl, że może zwyczajnie oglądanie jego problemu i cierpienia sprawia koledze przyjemność. Nie zastanawiał się nad tym zbyt długo. Ból raczej skutecznie skupiał na sobie uwagę Krukona. Nawet dosyć szybko zaczął go niepokoić, kiedy spojrzał na nogę i spróbował ją zgiąć, a nawet zabrał się do wstania. Szybko zrezygnował. Nacisk na nogę, na którą upadł, spowodował tylko większy niepokój. Dlaczego musiał zrobić sobie krzywdę akurat przy największym wrogu? Nawet nie przejmował się za bardzo tym, co Milo miał potem wygadywać na jego temat innym rówieśnikom. Chodziło raczej o to, że choć nie był typem osoby, która prosi kogokolwiek o pomoc, teraz byłby w stanie się na to zdobyć. Musiałby być tu tylko z kimkolwiek innym.
- Po co w ogóle jeszcze tu siedzisz? - spytał po chwili tonem pozbawionym jakichkolwiek emocji, nie wracając już w żaden sposób do poprzednich tematów.
Następnie zebrał się w sobie, aby wstać, opierając cały ciężar ciała na zdrowej nodze. Przynajmniej Skrzydło Szpitalnie nie było aż tak daleko... Chyba uda mu się pokonać ledwie dwa piętra?
Zakłócenia: 9
Ilość Chochlików: 0!
z/t x2
Zaraz po pytaniu Milo, miotnął zaklęciem w stronę ostatniego z chochlików, co tym razem bardzo skutecznie go spłoszyło. Nareszcie oznaczało to koniec walki - a przynajmniej jednej z walk, bo Milo nie wiedzieć czemu nadal tu siedział. Aidanowi przemknęło przez myśl, że może zwyczajnie oglądanie jego problemu i cierpienia sprawia koledze przyjemność. Nie zastanawiał się nad tym zbyt długo. Ból raczej skutecznie skupiał na sobie uwagę Krukona. Nawet dosyć szybko zaczął go niepokoić, kiedy spojrzał na nogę i spróbował ją zgiąć, a nawet zabrał się do wstania. Szybko zrezygnował. Nacisk na nogę, na którą upadł, spowodował tylko większy niepokój. Dlaczego musiał zrobić sobie krzywdę akurat przy największym wrogu? Nawet nie przejmował się za bardzo tym, co Milo miał potem wygadywać na jego temat innym rówieśnikom. Chodziło raczej o to, że choć nie był typem osoby, która prosi kogokolwiek o pomoc, teraz byłby w stanie się na to zdobyć. Musiałby być tu tylko z kimkolwiek innym.
- Po co w ogóle jeszcze tu siedzisz? - spytał po chwili tonem pozbawionym jakichkolwiek emocji, nie wracając już w żaden sposób do poprzednich tematów.
Następnie zebrał się w sobie, aby wstać, opierając cały ciężar ciała na zdrowej nodze. Przynajmniej Skrzydło Szpitalnie nie było aż tak daleko... Chyba uda mu się pokonać ledwie dwa piętra?
z/t x2