07-05-2023, 09:01 PM
Imprezy nie były w stylu Laviego. Nie chodziło o to, że był aspołeczny, bo daleko było mu do kogoś podobnego, a o fakt, że zazwyczaj wydawały mu się nudne i mało konstruktywne, jakby ludzie nie mieli na nie większego pomysłu i robili głównie po to, by robić i szaleć. To on już wolał posiedzieć w Pokoju Wspólnym i się uczyć, przynajmniej mógł coś z tego wynieść.
Tym jednak razem, kiedy dowiedział się od jednego ze swoich kolegów, o tajnej imprezie w piwnicy, ciekawość wzięła górę i postanowił się przejść. Nie zakładał od razu, że spędzi tam cały udany wieczór, ale zaintrygowało go to wszystko. kto przyjdzie, czy ludzie zostaną złapani. Ostatecznie nie było to wydarzenie organizowane przez kadrę nauczycielską, jak również nie było robione w żadnym dormitorium, co zdarzało się najczęściej. Ba, to było coś stworzone przez Puchonów, a już samo to zasługiwało na obecność.
W umówiony dzień, zaledwie pół godziny przed rozpoczęciem, wyszedł z wieży, starając się nie rzucać w oczy. Już wcześniej widział parę osób, oczywiście błędnie podróżujących w grupach. A przecież tak można było ich znacznie szybciej zobaczyć! Lloyd postanowił iść sam, tak dla bezpieczenstwa, bo łatwiej było wytłumaczyć pojedynczą osobę, niż zgraję.
Już na starcie pojawiły się problemy w postaci szkolnego patrolu, przed którym całe szczęście udało mu się ukryć. Co prawda niewiele brakowało i stracił trochę czasu, ale był zwycięzcą!
Kolejne piętra zdawały się dużo łatwiejsze. Szedł ostrożnie, nie święcąc za bardzo różdżką, by nie obudzić śpiących portretów, których właściciele mogli narobić niezłego rabanu. Nie potrzebował tego.
Poczuł się zdecydowanie zbyt pewnie uznając, że patrol nie może go tu znaleźć i omal nie wpadł. Jeszcze tego brakowało, by został przyłapany. Musiał przyznać, że miał niebywałe szczęście.
Unikając ich jeszcze później ostatecznie dotarł na miejsce. Ledwo znalazł się na imprezie, a dostał karteczkę, którą od razu postanowił przestudiować. Wolał wiedzieć, czy ktoś przypadkiem nie będzie chciał wymusić na nim podpisu, że odda po śmierci nerkę.
Tak się zaczytał, że z miejsce wlazł na kogoś, lekko odbijając się od pleców osobnika.
-Och, przepraszam - rzucił pospiesznie, bo tego wymagała kultura osobista.
Ilość pięter: 6
Kostki: 12, 17, 20, 11, 9, 19
Inne: N/A
Tym jednak razem, kiedy dowiedział się od jednego ze swoich kolegów, o tajnej imprezie w piwnicy, ciekawość wzięła górę i postanowił się przejść. Nie zakładał od razu, że spędzi tam cały udany wieczór, ale zaintrygowało go to wszystko. kto przyjdzie, czy ludzie zostaną złapani. Ostatecznie nie było to wydarzenie organizowane przez kadrę nauczycielską, jak również nie było robione w żadnym dormitorium, co zdarzało się najczęściej. Ba, to było coś stworzone przez Puchonów, a już samo to zasługiwało na obecność.
W umówiony dzień, zaledwie pół godziny przed rozpoczęciem, wyszedł z wieży, starając się nie rzucać w oczy. Już wcześniej widział parę osób, oczywiście błędnie podróżujących w grupach. A przecież tak można było ich znacznie szybciej zobaczyć! Lloyd postanowił iść sam, tak dla bezpieczenstwa, bo łatwiej było wytłumaczyć pojedynczą osobę, niż zgraję.
Już na starcie pojawiły się problemy w postaci szkolnego patrolu, przed którym całe szczęście udało mu się ukryć. Co prawda niewiele brakowało i stracił trochę czasu, ale był zwycięzcą!
Kolejne piętra zdawały się dużo łatwiejsze. Szedł ostrożnie, nie święcąc za bardzo różdżką, by nie obudzić śpiących portretów, których właściciele mogli narobić niezłego rabanu. Nie potrzebował tego.
Poczuł się zdecydowanie zbyt pewnie uznając, że patrol nie może go tu znaleźć i omal nie wpadł. Jeszcze tego brakowało, by został przyłapany. Musiał przyznać, że miał niebywałe szczęście.
Unikając ich jeszcze później ostatecznie dotarł na miejsce. Ledwo znalazł się na imprezie, a dostał karteczkę, którą od razu postanowił przestudiować. Wolał wiedzieć, czy ktoś przypadkiem nie będzie chciał wymusić na nim podpisu, że odda po śmierci nerkę.
Tak się zaczytał, że z miejsce wlazł na kogoś, lekko odbijając się od pleców osobnika.
-Och, przepraszam - rzucił pospiesznie, bo tego wymagała kultura osobista.