17-02-2021, 04:22 AM
Cóż, kto jak kto, ale akurat Saoirse nie mogła winić nikogo za nieuważne słuchania. Tym bardziej, kiedy w grę wchodziły osoby, które zdawały się nie dostrzegać, że ich monologi zdają się zachodzić za daleko, czy raczej, że w ogóle dawno temu przestały być dialogiem... Sama była winna rozpraszania się podczas opowieści dziadka. Niektóre były bardzo ciekawe! Ale jak na scenie występował jakiś zespół, czy nawet solista, dookoła było pełno znajomych twarzy, wszyscy prowadzili jednocześnie mnóstwo rozmów, część tańczyła i... Doprawdy, dziadek mógł wybrać sobie inne miejsce, w którym miałby osiąść, jeśli tylko chciał stuprocentową uwagę! Chociaż zdawał się pogodzić już z szczególnie krótkim skupieniem samej Saoirse. Nie oznaczało to, że nie zwracał jej każdorazowo uwagi za to, jak ostatnim razem porzuciła go w trakcie "rozmowy". Niemniej jednak chyba zrozumiał nieco po tym, jak poznał historię o tym, jak jeszcze 11-letnia dziewczynka wyszła z zajęć historii magii tylko i wyłącznie dlatego, że coś ciekawego wydarzyło się za oknem. Właściwie do tej pory była to jedna z historii, która przewijała się co pewien czas w gronie rodzinnym i choć ona sama nie lubiła, gdy o tym wspominali, udawała że to nic takiego. Inna sprawa, że nienawidziła tego w sobie i naprawdę nie chciała zrobić niczego nie tak!
- No, to pewnie jeszcze kiedyś usłyszysz - odparła z uśmiechem. - A już na pewno, jeśli wspomnisz, że tu byłyśmy. I że nie było cię tu wcześniej... Właściwie mogę mu wspomnieć, będziesz miała wieczór z głowy.
Zaraz potem kuzynka zajęła się oglądaniem nagrobków i niestety nie wspomniała nic o złośliwym komentarzu swojego stałego towarzysza... A szkoda, Saoirse chętnie powiedziałaby mu, co o tym myśli! Albo rzuciłaby jakimś przekleństwem, pokazałaby mu język, środkowy palec, albo co najmniej zrobiłaby to wszystko w kierunku jakiejś niewinnej skałki parę metrów od niewidocznego dla niej psuja wszelkich miłych chwil!
Zaraz na pytanie April pokiwała głową, jeszcze nim ta skończyła mówić. Często tak miała i chwała jej, że tylko nie wcięła się kuzynce w słowo, jak to też miała w zwyczaju!
- To znaczy? No bo piszemy czasem, to nie tak, że zasypuję go tym wszystkim tak po prostu, a on zaraz na peronie, równo pierwszego września, mnie opierdoli, że go prześladuję, czy coś i wymyśli jakiś zakaz zbliżania się. Tylko że też jakoś nie widzę go zajmującego się albumem, jakby też nie mam złudzeń, ale ja te zdjęcia i tak prędzej czy później gubię... No, część z nich. I nie wszystkie są dobre.
Zmarszczyła lekko brwi i zamilkła na chwilę w zastanowieniu.
- No i się wydało, że ślę mu jakieś niewypały - dodała siląc się na ponury ton, patrząc w dal niemal w teatralny sposób.
Jedynie się wygłupiała. To nie tak, że Romilly otrzymywał jedynie zdjęcia, gdzie połowę kadry zasłaniał kciuk Saoirse! Ani te rozmazane, czy na których kolory wyszły dziwnie... Dostawał te porządne, ale też nie takie, które okazywały się ulubionymi dziewczyny. Dobrze, lubiła go, ale nie oznaczało to, że odda w ciemno coś, z czego sama jest aż tak dumna! Musiał zadowolić się tymi, z których była w-miarę-dumna.
Szybko na jej twarz wrócił uśmiech, komunikując dodatkowo, że ostatnie zdanie wcale nie było na poważnie. Co prawda April znała ją wystarczająco dobrze, by rozpoznawać przerysowane sceny w wykonaniu Saoirse i poprawnie je interpretować, ale najwyższy czas było wyjść z roli.
- No ale masz rację, generalnie to jednak osoba, której przyda się trochę życia... - mruknęła, rozglądając się dookoła. - I generalnie coś takiego wesołego... Z koncertu też będę mu musiała coś wysłać.
- No, to pewnie jeszcze kiedyś usłyszysz - odparła z uśmiechem. - A już na pewno, jeśli wspomnisz, że tu byłyśmy. I że nie było cię tu wcześniej... Właściwie mogę mu wspomnieć, będziesz miała wieczór z głowy.
Zaraz potem kuzynka zajęła się oglądaniem nagrobków i niestety nie wspomniała nic o złośliwym komentarzu swojego stałego towarzysza... A szkoda, Saoirse chętnie powiedziałaby mu, co o tym myśli! Albo rzuciłaby jakimś przekleństwem, pokazałaby mu język, środkowy palec, albo co najmniej zrobiłaby to wszystko w kierunku jakiejś niewinnej skałki parę metrów od niewidocznego dla niej psuja wszelkich miłych chwil!
Zaraz na pytanie April pokiwała głową, jeszcze nim ta skończyła mówić. Często tak miała i chwała jej, że tylko nie wcięła się kuzynce w słowo, jak to też miała w zwyczaju!
- To znaczy? No bo piszemy czasem, to nie tak, że zasypuję go tym wszystkim tak po prostu, a on zaraz na peronie, równo pierwszego września, mnie opierdoli, że go prześladuję, czy coś i wymyśli jakiś zakaz zbliżania się. Tylko że też jakoś nie widzę go zajmującego się albumem, jakby też nie mam złudzeń, ale ja te zdjęcia i tak prędzej czy później gubię... No, część z nich. I nie wszystkie są dobre.
Zmarszczyła lekko brwi i zamilkła na chwilę w zastanowieniu.
- No i się wydało, że ślę mu jakieś niewypały - dodała siląc się na ponury ton, patrząc w dal niemal w teatralny sposób.
Jedynie się wygłupiała. To nie tak, że Romilly otrzymywał jedynie zdjęcia, gdzie połowę kadry zasłaniał kciuk Saoirse! Ani te rozmazane, czy na których kolory wyszły dziwnie... Dostawał te porządne, ale też nie takie, które okazywały się ulubionymi dziewczyny. Dobrze, lubiła go, ale nie oznaczało to, że odda w ciemno coś, z czego sama jest aż tak dumna! Musiał zadowolić się tymi, z których była w-miarę-dumna.
Szybko na jej twarz wrócił uśmiech, komunikując dodatkowo, że ostatnie zdanie wcale nie było na poważnie. Co prawda April znała ją wystarczająco dobrze, by rozpoznawać przerysowane sceny w wykonaniu Saoirse i poprawnie je interpretować, ale najwyższy czas było wyjść z roli.
- No ale masz rację, generalnie to jednak osoba, której przyda się trochę życia... - mruknęła, rozglądając się dookoła. - I generalnie coś takiego wesołego... Z koncertu też będę mu musiała coś wysłać.