07-05-2023, 10:38 PM
Na słowa Zandera zachichotała krótko, zasłaniając usta dłonią i jednocześnie też kiwając potakująco głową. Tak, to prawda, chyba jednak poza leniuchowaniem, to właśnie w łamaniu szkolnego regulaminu przodowali Gryfoni.
- Niestety, ale to racja. Chyba nawet Ślizgoni nas w tym nie wyprzedzają. Albo po prostu dużo lepiej się z tym ukrywają i zacierają po sobie ślady. - Dobrze wiedziała jakie przewinienia mieli na koncie zieloni, a przynajmniej niektórzy z nich. Zresztą, pewni Gryfoni też i Dani próbowała patrolować te miejsc, gdzie potencjalnie mogła wpaść na kilka konkretnych osobistości. Błyszcząca na piersi odznaka prefekta zdecydowanie motywowała ją i dodawała pewności siebie, szczególnie w takiego typu konfrontacjach.
- Hej, też lubię zaszywać się w bibliotece!... ale racja, chyba jako jedyna z mojej drużyny. - Z rozbawieniem wypisanym na twarzy i uśmiechem błądzącym po ustach, przewróciła oczami. No bo czy kiedykolwiek widziała któregoś z zawodników zawalonego księgami przy stoliku w czytelni? Nigdy. Był to równie niecodzienny widok w Pokoju Wspólnym, bo najczęściej to ona była jego głównym bohaterem. Inni albo się z tym ukrywali, albo ograniczali się do maksymalnie dwóch podręczników. Danica potrafiła ustawić kilka stosów, żeby mieć możliwość szerszego riserczu i zmiany przedmiotu, jeśli jeden ją za bardzo zmęczy. Ale quidditch też lubiła, inaczej nie grałaby w reprezentacji domu, prawda? Czasami jedno kolidowała z drugim i Davies miała wrażenie, że albo opuszcza się w nauce, albo jej forma spada i kafel przelatuje przez ręce.
Ze zrozumieniem znowu pokiwała głową. Dobrze wiedziała jak to jest chcieć się pouczyć i nie móc tego robić, bo komuś włączała się katarynka.
- Dlatego właśnie ja zwykle uczę się sama. Z większością Gryfonów ciężko skupić się stricte na nauce, zawsze znajduje się jakieś rozproszenie uwagi. A jakoś do tej pory nie miałam zbyt wielu okazji umówić się z kimś spoza mojego domu na sesję naukową. - Tu spojrzała na Zandera nieco kontemplacyjnym wzrokiem. Mimo że oni właśnie teraz też rozmawiali i nie poświęcali się tylko nauce, to z jakiegoś powodu miała wrażenie, że nie kolidowało jedno z drugim. Jakby sama jego obecność wystarczyła, żeby nie tracić motywacji. - Wiesz, chcę zacząć powtarzać materiał przed egzaminami, ale tak na poważnie. Zrobić sobie listę tematów z każdego przedmiotu i poświęcić przynajmniej trzy godziny co wieczór. - Zawahała się dosłownie na dwie sekundy, zanim kontynuowała to, co chciała powiedzieć. - Miałbyś ochotę... hm... powtarzać ze mną przynajmniej jakiś jeden przedmiot? Albo dwa? Coś w czym ty jesteś lepszy ode mnie i coś w czym ja jestem lepsza od ciebie? W ten sposób możemy sobie też znacznie pomóc. - Nawet się nie zorientowała, że zaczęła nieco nerwowo przesuwać różdżkę między palcami. Niby nie był to pierwszy raz jak proponowała komuś wspólną naukę, ale z jakiegoś powodu tym razem obawiała się, że jej oferta zostanie odrzucona.
Jak zdała sobie sprawę z tego, że jej własne dłonie zdradzają odrobinę zdenerwowania, otrząsnęła się lekko, odchrząknęła i spojrzała znowu na torbę. Skupiła się na zaklęciu, po czym końcem różdżki dotknęła materiału.
- Capacious extremis! - I znowu zupełnie nic się nie stało. Co robiła źle? A może to te dziwne nerwy? Może była trochę rozproszona przez to wcześniejsze uderzenie?
Kostka: 3
Capacious extremis: 0/5...
- Niestety, ale to racja. Chyba nawet Ślizgoni nas w tym nie wyprzedzają. Albo po prostu dużo lepiej się z tym ukrywają i zacierają po sobie ślady. - Dobrze wiedziała jakie przewinienia mieli na koncie zieloni, a przynajmniej niektórzy z nich. Zresztą, pewni Gryfoni też i Dani próbowała patrolować te miejsc, gdzie potencjalnie mogła wpaść na kilka konkretnych osobistości. Błyszcząca na piersi odznaka prefekta zdecydowanie motywowała ją i dodawała pewności siebie, szczególnie w takiego typu konfrontacjach.
- Hej, też lubię zaszywać się w bibliotece!... ale racja, chyba jako jedyna z mojej drużyny. - Z rozbawieniem wypisanym na twarzy i uśmiechem błądzącym po ustach, przewróciła oczami. No bo czy kiedykolwiek widziała któregoś z zawodników zawalonego księgami przy stoliku w czytelni? Nigdy. Był to równie niecodzienny widok w Pokoju Wspólnym, bo najczęściej to ona była jego głównym bohaterem. Inni albo się z tym ukrywali, albo ograniczali się do maksymalnie dwóch podręczników. Danica potrafiła ustawić kilka stosów, żeby mieć możliwość szerszego riserczu i zmiany przedmiotu, jeśli jeden ją za bardzo zmęczy. Ale quidditch też lubiła, inaczej nie grałaby w reprezentacji domu, prawda? Czasami jedno kolidowała z drugim i Davies miała wrażenie, że albo opuszcza się w nauce, albo jej forma spada i kafel przelatuje przez ręce.
Ze zrozumieniem znowu pokiwała głową. Dobrze wiedziała jak to jest chcieć się pouczyć i nie móc tego robić, bo komuś włączała się katarynka.
- Dlatego właśnie ja zwykle uczę się sama. Z większością Gryfonów ciężko skupić się stricte na nauce, zawsze znajduje się jakieś rozproszenie uwagi. A jakoś do tej pory nie miałam zbyt wielu okazji umówić się z kimś spoza mojego domu na sesję naukową. - Tu spojrzała na Zandera nieco kontemplacyjnym wzrokiem. Mimo że oni właśnie teraz też rozmawiali i nie poświęcali się tylko nauce, to z jakiegoś powodu miała wrażenie, że nie kolidowało jedno z drugim. Jakby sama jego obecność wystarczyła, żeby nie tracić motywacji. - Wiesz, chcę zacząć powtarzać materiał przed egzaminami, ale tak na poważnie. Zrobić sobie listę tematów z każdego przedmiotu i poświęcić przynajmniej trzy godziny co wieczór. - Zawahała się dosłownie na dwie sekundy, zanim kontynuowała to, co chciała powiedzieć. - Miałbyś ochotę... hm... powtarzać ze mną przynajmniej jakiś jeden przedmiot? Albo dwa? Coś w czym ty jesteś lepszy ode mnie i coś w czym ja jestem lepsza od ciebie? W ten sposób możemy sobie też znacznie pomóc. - Nawet się nie zorientowała, że zaczęła nieco nerwowo przesuwać różdżkę między palcami. Niby nie był to pierwszy raz jak proponowała komuś wspólną naukę, ale z jakiegoś powodu tym razem obawiała się, że jej oferta zostanie odrzucona.
Jak zdała sobie sprawę z tego, że jej własne dłonie zdradzają odrobinę zdenerwowania, otrząsnęła się lekko, odchrząknęła i spojrzała znowu na torbę. Skupiła się na zaklęciu, po czym końcem różdżki dotknęła materiału.
- Capacious extremis! - I znowu zupełnie nic się nie stało. Co robiła źle? A może to te dziwne nerwy? Może była trochę rozproszona przez to wcześniejsze uderzenie?