07-05-2023, 10:54 PM
-No tak, gajowy może być problemem, to fakt. Ale i jego da się ominąć lub sprawić, że nie będzie za tobą szedł. W ogóle nie sądzisz, że on jest dziwny? I trochę przerażający. Myślisz, że ma jakiś mroczny sekret? - spojrzała na chłopaka, jakby chciała poznać jego zdanie. Poniekąd pewnie tak było, chociaż bardziej chodziło o wyrażenie własnej opinii na temat dziwnego mężczyzny. - Z natury jeśli o coś pytam, to mam to na myśli. Więc tak. Lepiej nie pytaj milion razy, bo zmienię zdanie. Jasne, kto się tam nie zapuszcza? Poza wami Puchonami, bo wiadomo, że wy jesteście najbardziej porządni - stwierdziła. Ile razy tam była? Wiele. Ile razy złapała za to szlaban? Pewnie jeszcze więcej razy, ale przecież to ostatnia rzecz, którą się przejmowała. Jej dom tak ciężko pracuje na punkty, zdobywając przewagę, że Liv dla rozluźnienia może je tracić.
-Pamiętaj, że szczęście się kończy. Może zamiast na nie liczyć, po prostu naucz się asertywności, czy coś? Albo chociaż przesiewaj to, co mówią ludzie - poleciła. Ona sama poważnie się zastanawiała nad wszelkimi pomysłami czy radami, jakimi inni potrafili sypać. Co innego, że była ogólnie znacznie bardziej zdystansowana, niż taki Teddy, który był chyba rasowym naiwnym Puchonem. Niby nic złego, bo taka ich natura, ale jeśli faktycznie chcieli się godzić na wszystko, musieli mieć mocny tyłek, bo życie potrafiło boleśnie kopać.
-Niezły zaszczyt, Gilmore. Ale to może innym razem i znacznie mniej publicznie. Nie chciałabym, żeby ktoś się na ciebie rzucił, jak już zacznę cię macać - rzuciła, prychając cicho. Niezaspokojony, uroczy Puchon. Wspaniale. Czy Helga Hufflepuff w rzeczywistości też była nimfomanką, a stereotypowe puchońskie cechy były jedynie przykrywką dla dziwnego biznesu? Ostatecznie to był Hogwart. Skoro Slytherin mógł mieć Bazyliszka, Hufflepuff mogła mieć własny burdel gdzieś w lochach.
Mimo wszystko mogła być zadowolona ze swojego zaklęcia. Nie używała go często, a i tak efekty były znacznie lepsze, niż się spodziewała. Czyli co, była gotowa na SUMy, prawda?
-Dziwny jesteś. Po co się tak wyginasz, skoro nie jesteś kotem? - mruknęła, chowając różdżkę. Mimo tego, że Puchon faktycznie był jakoś dziwny, dało się go lubić. Plus Livka dalej nie zapomniała, że ją uratował. - Pomóc ci wstać? I nie złamałeś niczego innego, tak? - Wolała się upewnić.
-Pamiętaj, że szczęście się kończy. Może zamiast na nie liczyć, po prostu naucz się asertywności, czy coś? Albo chociaż przesiewaj to, co mówią ludzie - poleciła. Ona sama poważnie się zastanawiała nad wszelkimi pomysłami czy radami, jakimi inni potrafili sypać. Co innego, że była ogólnie znacznie bardziej zdystansowana, niż taki Teddy, który był chyba rasowym naiwnym Puchonem. Niby nic złego, bo taka ich natura, ale jeśli faktycznie chcieli się godzić na wszystko, musieli mieć mocny tyłek, bo życie potrafiło boleśnie kopać.
-Niezły zaszczyt, Gilmore. Ale to może innym razem i znacznie mniej publicznie. Nie chciałabym, żeby ktoś się na ciebie rzucił, jak już zacznę cię macać - rzuciła, prychając cicho. Niezaspokojony, uroczy Puchon. Wspaniale. Czy Helga Hufflepuff w rzeczywistości też była nimfomanką, a stereotypowe puchońskie cechy były jedynie przykrywką dla dziwnego biznesu? Ostatecznie to był Hogwart. Skoro Slytherin mógł mieć Bazyliszka, Hufflepuff mogła mieć własny burdel gdzieś w lochach.
Mimo wszystko mogła być zadowolona ze swojego zaklęcia. Nie używała go często, a i tak efekty były znacznie lepsze, niż się spodziewała. Czyli co, była gotowa na SUMy, prawda?
-Dziwny jesteś. Po co się tak wyginasz, skoro nie jesteś kotem? - mruknęła, chowając różdżkę. Mimo tego, że Puchon faktycznie był jakoś dziwny, dało się go lubić. Plus Livka dalej nie zapomniała, że ją uratował. - Pomóc ci wstać? I nie złamałeś niczego innego, tak? - Wolała się upewnić.