08-05-2023, 11:24 PM
Słuchała Noah i widać było, że niekoniecznie się z nim zgadza: przymrużone lewe oko, drobne przechylanie głowy z boku na bok jako oznaka tak rozmyślania, jak subtelne pochylenie w kierunku przeczącego kręcenia głową. W połowie jego kwestii uśmiechnęła się kącikiem ust jak protekcjonalna sucz, którą obiektywnie ujmując często bywała.
Z czym mogła się bardzo zgodzić? Z Noahowym nawiązaniem do syndromu myślenia grupowego. Nie opisywał go, oczywiście, bardziej wspomniał o jego obrzeżach co były łagodne i łatwo zrozumiałe.
Formułując odpowiedź pozwoliła sobie pominąć wzmiankę o wyjątkach z otwartymi umysłami. Rozmawiali w końcu o statystycznym standardzie, szeroko pojętej normie. Odstępstwa były innym, choć powiązanym i równie ciekawym, tematem na konwersację.
- Wybacz, zanim odpowiem, muszę skonsultować swoje notatki - zaczęła swoją refutację z uśmiechem, co teraz był przepraszający. Przysunęła podręcznik historii, opuściła nań wzrok by znaleźć czego potrzebowała. - Jestem koszmarna z datami. Pamiętam historie, ciągi wydarzeń, przyczyny, skutki ale daty? - Potrząsnęła nieco głową wciąż szukając konkretnej daty. Ha! Stuknęła palcem stronę i przeniosła oczy na rozmówcę. - Kodeks użycia różdżki był uchwalony w 1631 roku. Jego trzecia klauzula zabrania użycia różdżek nie-ludzkim stworzeniom. Teoretyzuje się, że jego uchwalenie było jedną z odpowiedzi na bunty goblinów co, między innymi, nie chciały być zniewolone jak skrzaty i domagały się reprezentacji w Wizengamocie - przetoczyła fakty po czym drobniutka pauza, by wsiąkły nieco głębiej. - Mugole w tym czasie kolonizowali Amerykę, traktowali kobiety jako własność mężczyzny nierówną mu w zdolności myślenia, odstępstwa od heteronormatywności były uznawane za bluźnierstwo a niewolnictwo było normą. - Kolejne fakty. Sypała jak z worka! Czy dążyła do celu? Owszem. - Współcześnie mugole traktują zarówno kobiety jak osoby nie-kaukaskie jako równorzędnych członków społeczeństwa, niewolnictwo jest nielegalne i widziane jako niemoralne, i widać postępy w kierunku uznawania małżeństw homoseksualnych. Nie twierdzę oczywiście, że nie istnieją negatywne nastroje wobec tych społecznych postępów. Trudno jest wyplenić wieki uprzedzeń i przywilejów. Spójrzmy jednak na postęp świata czarodziejskiego... - teatralnie zawiesiła głos, oparła dłoń o podbródek, jakby głęboko się zastanawiała. - Kodeks użycia różdżki wciąż stoi jak stał, wciąż mamy niewolnictwo i gobliny wciąż nie mają reprezentacji w Wizengamocie choć są spętane ustalonymi przezeń prawami. - Opuściła dłoń porzucając teatralność, w oczach jakiś poziom rezygnacji. -Mówienie, że mugole nie są bardziej od nas tolerancyjni jest, w obliczu faktów, obiektywną nieprawdą. Nawiązując jednak do homofobii i rasizmu: oczywiście, że świat czarodziejski nie ma z nimi problemu. Sam wspomniałeś mentalność społeczną. Najbardziej nienawidzimy tych, co najbardziej się od nas różnią. Dlaczego czarodzieje mieliby nienawidzić siebie nawzajem za drobne różnice, kiedy pod ręką są perfekcyjnie odmienne gatunki, jak gobliny, do których wciąż wracam ze względu na referat - wypuściła drobny, rozbawiony oddech. - Świat mugoli ma inną strukturę grupy wewnętrznej względem grupy zewnętrznej, wrogiej, niż świat czarodziejów. Są jedynym równym sobie gatunkiem więc walczą wewnątrz gatunku. Czarodzieje nie mają tego problemu.
Niemal prychnęła na ostatnie słowo. Potrząsnęła głową i zacisnęła mocniej palce na ołówku. Irytowało ją to wszystko niezmiernie. Na brodę Merlina, jej własne babka oraz matka nie mogły używać różdżek kiedy ona, jedynie ćwierć mniej wilowata niż one, już to prawo miała.
Dziwnie było być po obu stronach barykady naraz. Jak mało ludzkiej krwi trzeba mieć by już nie być czarodziejem? Jak wiele wilowatej krwi trzeba mieć, by być stworzeniem, maskotką światowo znanej drużyny quidditcha, a nie uczennicą? Czy obawiała się czasami, że zacofanie magicznego świata sięgnie i jej, i zamknie ją w klatce, jako ewenement na szeroką skalę? W końcu jak wiele mogło być na świecie czarownic złożonych w jednej ćwierci z człowieka i trzech ćwierci z wili?
I, oczywista, pewnie dzięki swojemu położeniu w świecie potrafiła zrównać nienawiść wobec odmiennego koloru skóry z nienawiścią wobec goblinów. Bo widziała obie grupy jako równe ludziom.
Kto wie czy wile zawsze były agresywne? Może wyuczyły się morderczej odpowiedzi na bliskość odmiennej grupy by zachować swoją niezależność, pozostać bezpiecznymi? I nawet to im nie pomogło! Maskotki. Maskotki!
Wzruszyła ramieniem niezobowiązująco na wspomnienie o nauczycielu.
- To referat, nie felieton. Nie ma potrzeby zabarwiać go jakąkolwiek opinią.
Osobiście widziała referat szkolny z opinią jako źle wykonane zadanie. Referat szkolny miał przedstawić informacje. Oczywista, gdyby była zaproszona jako referent na jakieś spotkanie, nie widziałaby potrzeby zachowania obiektywizmu. Szkolne zadanie? Gra niewarta świeczki, ot co.
Z czym mogła się bardzo zgodzić? Z Noahowym nawiązaniem do syndromu myślenia grupowego. Nie opisywał go, oczywiście, bardziej wspomniał o jego obrzeżach co były łagodne i łatwo zrozumiałe.
Formułując odpowiedź pozwoliła sobie pominąć wzmiankę o wyjątkach z otwartymi umysłami. Rozmawiali w końcu o statystycznym standardzie, szeroko pojętej normie. Odstępstwa były innym, choć powiązanym i równie ciekawym, tematem na konwersację.
- Wybacz, zanim odpowiem, muszę skonsultować swoje notatki - zaczęła swoją refutację z uśmiechem, co teraz był przepraszający. Przysunęła podręcznik historii, opuściła nań wzrok by znaleźć czego potrzebowała. - Jestem koszmarna z datami. Pamiętam historie, ciągi wydarzeń, przyczyny, skutki ale daty? - Potrząsnęła nieco głową wciąż szukając konkretnej daty. Ha! Stuknęła palcem stronę i przeniosła oczy na rozmówcę. - Kodeks użycia różdżki był uchwalony w 1631 roku. Jego trzecia klauzula zabrania użycia różdżek nie-ludzkim stworzeniom. Teoretyzuje się, że jego uchwalenie było jedną z odpowiedzi na bunty goblinów co, między innymi, nie chciały być zniewolone jak skrzaty i domagały się reprezentacji w Wizengamocie - przetoczyła fakty po czym drobniutka pauza, by wsiąkły nieco głębiej. - Mugole w tym czasie kolonizowali Amerykę, traktowali kobiety jako własność mężczyzny nierówną mu w zdolności myślenia, odstępstwa od heteronormatywności były uznawane za bluźnierstwo a niewolnictwo było normą. - Kolejne fakty. Sypała jak z worka! Czy dążyła do celu? Owszem. - Współcześnie mugole traktują zarówno kobiety jak osoby nie-kaukaskie jako równorzędnych członków społeczeństwa, niewolnictwo jest nielegalne i widziane jako niemoralne, i widać postępy w kierunku uznawania małżeństw homoseksualnych. Nie twierdzę oczywiście, że nie istnieją negatywne nastroje wobec tych społecznych postępów. Trudno jest wyplenić wieki uprzedzeń i przywilejów. Spójrzmy jednak na postęp świata czarodziejskiego... - teatralnie zawiesiła głos, oparła dłoń o podbródek, jakby głęboko się zastanawiała. - Kodeks użycia różdżki wciąż stoi jak stał, wciąż mamy niewolnictwo i gobliny wciąż nie mają reprezentacji w Wizengamocie choć są spętane ustalonymi przezeń prawami. - Opuściła dłoń porzucając teatralność, w oczach jakiś poziom rezygnacji. -Mówienie, że mugole nie są bardziej od nas tolerancyjni jest, w obliczu faktów, obiektywną nieprawdą. Nawiązując jednak do homofobii i rasizmu: oczywiście, że świat czarodziejski nie ma z nimi problemu. Sam wspomniałeś mentalność społeczną. Najbardziej nienawidzimy tych, co najbardziej się od nas różnią. Dlaczego czarodzieje mieliby nienawidzić siebie nawzajem za drobne różnice, kiedy pod ręką są perfekcyjnie odmienne gatunki, jak gobliny, do których wciąż wracam ze względu na referat - wypuściła drobny, rozbawiony oddech. - Świat mugoli ma inną strukturę grupy wewnętrznej względem grupy zewnętrznej, wrogiej, niż świat czarodziejów. Są jedynym równym sobie gatunkiem więc walczą wewnątrz gatunku. Czarodzieje nie mają tego problemu.
Niemal prychnęła na ostatnie słowo. Potrząsnęła głową i zacisnęła mocniej palce na ołówku. Irytowało ją to wszystko niezmiernie. Na brodę Merlina, jej własne babka oraz matka nie mogły używać różdżek kiedy ona, jedynie ćwierć mniej wilowata niż one, już to prawo miała.
Dziwnie było być po obu stronach barykady naraz. Jak mało ludzkiej krwi trzeba mieć by już nie być czarodziejem? Jak wiele wilowatej krwi trzeba mieć, by być stworzeniem, maskotką światowo znanej drużyny quidditcha, a nie uczennicą? Czy obawiała się czasami, że zacofanie magicznego świata sięgnie i jej, i zamknie ją w klatce, jako ewenement na szeroką skalę? W końcu jak wiele mogło być na świecie czarownic złożonych w jednej ćwierci z człowieka i trzech ćwierci z wili?
I, oczywista, pewnie dzięki swojemu położeniu w świecie potrafiła zrównać nienawiść wobec odmiennego koloru skóry z nienawiścią wobec goblinów. Bo widziała obie grupy jako równe ludziom.
Kto wie czy wile zawsze były agresywne? Może wyuczyły się morderczej odpowiedzi na bliskość odmiennej grupy by zachować swoją niezależność, pozostać bezpiecznymi? I nawet to im nie pomogło! Maskotki. Maskotki!
Wzruszyła ramieniem niezobowiązująco na wspomnienie o nauczycielu.
- To referat, nie felieton. Nie ma potrzeby zabarwiać go jakąkolwiek opinią.
Osobiście widziała referat szkolny z opinią jako źle wykonane zadanie. Referat szkolny miał przedstawić informacje. Oczywista, gdyby była zaproszona jako referent na jakieś spotkanie, nie widziałaby potrzeby zachowania obiektywizmu. Szkolne zadanie? Gra niewarta świeczki, ot co.
“Je peux résister à tout, sauf à la tentation”.