11-05-2023, 02:54 AM
Pokręcił głową z dezaprobatą.
- Po prostu nie lubisz mnie wystarczająco... - odparł jakimś cudem zachowując pełną powagę, nim dramatycznie, w przerystowany wręcz sposób, odwrócił od niej głowę.
Zaraz jednak wrócił do realnie poważniejszego tematu kręcąc głową.
- Wbrew pozorom, Miles jeszcze nie jest taki zły. Właściwie, przy reszcie rodziny wydaje się nawet normalny... A to tylko dużo mówi o reszcie, nie?
Być może narzekał na Milesa bardziej niż powinien, ale tylko dlatego, że był jego bratem. Tak to działało w rodzeństwie. Był zobowiązany do narzekania!
Przy luźniejszym temacie ich małej rywalizacji, wytknął ją palcem oskarżycielsko.
- Widzisz, niby się śmiejesz i udajesz, że nie możemy wam dorównać, albo że dacie sobie radę choćby pojedynczo, ale prawda jest taka, że obracasz wszystko tak, żeby uciec od tematu! Prawda jest taka, że boisz się, że sobie nie poradzisz, tak?
Brzmiało to prawie na marną próbę manipulacji, ale w rzeczywistości ze strony Ethana było tylko ciągnięcie rozmowy przy winie, które zdążyło dać o sobie trochę znać. To był idealny pomysł na odbycie szlabanu!
- Zaraz, nie, czekaj. Serio? Czyli przeleciałaś Biancę i nic mi nie mówiłaś? To jeszcze gorzej! - ze względu na ich dalsze wygłupy brzmiał na oburzonego... Choć w rzeczywistości faktycznie chciałby wiedzieć. Z pewnością był większą plotkarą, niż sie wydawał. Po prostu lubił wiedzieć podobne rzeczy. Zresztą, czy ktoś nie lubił? - Już nawet nie mówię o braku zaproszenia, ale że o mnie wtedy nie pomyślałaś? Bo ty to wiadomo, przecież i tak nie chciałabyś iść na bankiet, nie?
- Po prostu nie lubisz mnie wystarczająco... - odparł jakimś cudem zachowując pełną powagę, nim dramatycznie, w przerystowany wręcz sposób, odwrócił od niej głowę.
Zaraz jednak wrócił do realnie poważniejszego tematu kręcąc głową.
- Wbrew pozorom, Miles jeszcze nie jest taki zły. Właściwie, przy reszcie rodziny wydaje się nawet normalny... A to tylko dużo mówi o reszcie, nie?
Być może narzekał na Milesa bardziej niż powinien, ale tylko dlatego, że był jego bratem. Tak to działało w rodzeństwie. Był zobowiązany do narzekania!
Przy luźniejszym temacie ich małej rywalizacji, wytknął ją palcem oskarżycielsko.
- Widzisz, niby się śmiejesz i udajesz, że nie możemy wam dorównać, albo że dacie sobie radę choćby pojedynczo, ale prawda jest taka, że obracasz wszystko tak, żeby uciec od tematu! Prawda jest taka, że boisz się, że sobie nie poradzisz, tak?
Brzmiało to prawie na marną próbę manipulacji, ale w rzeczywistości ze strony Ethana było tylko ciągnięcie rozmowy przy winie, które zdążyło dać o sobie trochę znać. To był idealny pomysł na odbycie szlabanu!
- Zaraz, nie, czekaj. Serio? Czyli przeleciałaś Biancę i nic mi nie mówiłaś? To jeszcze gorzej! - ze względu na ich dalsze wygłupy brzmiał na oburzonego... Choć w rzeczywistości faktycznie chciałby wiedzieć. Z pewnością był większą plotkarą, niż sie wydawał. Po prostu lubił wiedzieć podobne rzeczy. Zresztą, czy ktoś nie lubił? - Już nawet nie mówię o braku zaproszenia, ale że o mnie wtedy nie pomyślałaś? Bo ty to wiadomo, przecież i tak nie chciałabyś iść na bankiet, nie?