21-05-2023, 01:41 AM
Być może znowu się nie zrozumieli. Być może Noah patrzył na ogół społecznego rozwoju i przypadkowo tłumaczył niewolnictwo jako część tej nierównomiernośc. Może Oriane, jeśli szło o pewne moralne kwestie, pochylała się zdecydowanie zbyt silnie ku moralnemu absolutyzmowi. Cokolwiek się tam stało Ori spodobała się jego odpowiedź. Użyłaby podobnych słów gdyby chciała powiedzieć, że argumenty przeciwnika jej nie przekonały ale jest też zmuszona przyznać jego wygraną w danej potyczce bez jednoczesnego uznania własnej pozycji jako przegranej.
Dyplomatycznie się wywinął, ot co.
Jeśli w jakimś punkcie wieczora stracił w jej oczach - wraz z tą dyplomacją wrócił na dawny poziom jeśli chodziło o szacunek. Może nie dokładnie na to samo miejsce ale darowanemu koniowi lepiej w zęby nie zaglądać.
- Très bon - zgodziła się ze skinieniem głowy i spojrzeniem, co zabłysło przekorną czernią. Pochyliła się nieco ku chłopakowi z tym znanym mu już dobrze uwodzicielskim a zawadiackim uśmieszkiem. Pod stołem delikatnie dotknęła jego nogi czubeczkiem buta, buńczuczna zołza. - Będę pamiętać, że obiecałeś w jak najbliższej przyszłości aportować lepsze argumenty, szczeniaczku - dokończyła półgłosem, jakby starała się, by tylko jego uszy miały dostęp do słów.
Nie czekając na odpowiedź ani reakcję wyprostowała się przybierając tak pozycję jak minę perfekcyjnej małej uczennicy i, choć kątem oka podglądała jaki miała na niego wpływ, podjęła pracę z najbardziej widoczną sumiennością.
Zupełnie jakby mały flirt i zaczepne przezwisko nigdy się nie wydarzyło; jakby wcale nie powiedziała prawie wprost, że oczekuje zaproszenia na kolejne spotkanie.
Oczywiście zaraz też sumienność stała się najbardziej realna. W końcu Noah miał rację i zastane warunki zobowiązywały do pracy. Popijała kawę spisując co po kolei zamierzała zawrzeć w swojej pracy. Tworzyła wręcz plan wydarzeń zanim przeszła do aktualnego pisania referatu.
Łatwiej w końcu działać kiedy się ma plan.
Niemal całe aktualne życie podporządkowywała tej zasadzie i wciąż egzystowała ze sprawnością a efektywnością, co z zewnątrz mogły być wręcz godne zazdrości.
Dyplomatycznie się wywinął, ot co.
Jeśli w jakimś punkcie wieczora stracił w jej oczach - wraz z tą dyplomacją wrócił na dawny poziom jeśli chodziło o szacunek. Może nie dokładnie na to samo miejsce ale darowanemu koniowi lepiej w zęby nie zaglądać.
- Très bon - zgodziła się ze skinieniem głowy i spojrzeniem, co zabłysło przekorną czernią. Pochyliła się nieco ku chłopakowi z tym znanym mu już dobrze uwodzicielskim a zawadiackim uśmieszkiem. Pod stołem delikatnie dotknęła jego nogi czubeczkiem buta, buńczuczna zołza. - Będę pamiętać, że obiecałeś w jak najbliższej przyszłości aportować lepsze argumenty, szczeniaczku - dokończyła półgłosem, jakby starała się, by tylko jego uszy miały dostęp do słów.
Nie czekając na odpowiedź ani reakcję wyprostowała się przybierając tak pozycję jak minę perfekcyjnej małej uczennicy i, choć kątem oka podglądała jaki miała na niego wpływ, podjęła pracę z najbardziej widoczną sumiennością.
Zupełnie jakby mały flirt i zaczepne przezwisko nigdy się nie wydarzyło; jakby wcale nie powiedziała prawie wprost, że oczekuje zaproszenia na kolejne spotkanie.
Oczywiście zaraz też sumienność stała się najbardziej realna. W końcu Noah miał rację i zastane warunki zobowiązywały do pracy. Popijała kawę spisując co po kolei zamierzała zawrzeć w swojej pracy. Tworzyła wręcz plan wydarzeń zanim przeszła do aktualnego pisania referatu.
Łatwiej w końcu działać kiedy się ma plan.
Niemal całe aktualne życie podporządkowywała tej zasadzie i wciąż egzystowała ze sprawnością a efektywnością, co z zewnątrz mogły być wręcz godne zazdrości.
“Je peux résister à tout, sauf à la tentation”.