25-05-2023, 12:38 AM
Nudziła się, a w przypadku Reagan to nigdy nie wróżyło dobrze. Zawsze, kiedy dopadała ją nuda, zwłaszcza ta skrajna, pakowała się w znacznie poważniejsze kłopoty, niż normalnie. Teraz nie miała za bardzo czasu, aby pokombinować bardziej, jeśli nie chciała przy tym opuścić zajęć, niemniej istniało prawdopodobieństwo, że to właśnie podczas lekcji zrobić coś, za co dostanie kolejny szlaban. Albo straci punkty, chociaż do tego koledzy z domu już dawno powinni przywyknąć. Nie było tygodnia, w którym Lycoris nie pozbawiłaby Gryffindoru kilku z nich. Ale hej, czy nie prawdą było, że Wielka Trójca za czasów szkolnych również je traciła? Co prawda później jakimś cudem udawało im się to odrobić, ale podobno niesmak pozostał. Ona przynajmniej nie narażała innych uczniów, jak tamci.
Wyszła na dziedziniec, spacerując po nim chwilę. Ale i tu nie znalazła niczego, czym mogłaby się zająć, dlatego ostatecznie wskoczyła na murek otaczający jeden z korytarzy.
Musiała coś wymyślić, jeśli nie chciała zwariować. Może powinna podłożyć komuś łajnobombę? Dawno tego nie robiła. Mogła też rzucić na przypadkową ofiarę (na przykład imieniem Philip) zaklęcie, które poprawiłoby jej humor. Istniał też plan, w którym to po raz kolejny włamuje się do gabinetu woźnego, ale o tej porze zapewne urzędował gdzieś blisko. Tak, na to zdecydowanie potrzebowała znacznie więcej czasu, niż niecałą godzina. Bo to zawsze wiązało się z połączeniem dwóch planów. Jeden odciągający mężczyznę jak najdalej, a drugi na wejściu do jego komnaty. Odłoży to na później, bo była ciekawa, czy w jej teczce przybyło kilka kolejnych wpisów. Pewnie nie, ostatnio jakoś zrobiła się spokojniejsza. Musiała to zmienić, jeśli nie chciała całkiem wyjść z wprawy.
Zaczęła przeskakiwać pomiędzy kolumnami, okręcając się wokół nich. Nie myślała o tym, że mogłaby spać. Jakoś nigdy nie zaprzątała sobie rudej głowy podobnymi problemami. Zupełnie, jakby jej nie dotyczyły.
Z tym, że była tylko człowiekiem, a każdy człowiek ulegał wypadkom. Czemu los miałby ją pod tym względem oszczędzić? Za młodu raczej nie wykupiła specjalnego pakietu, ani paktu z diabłem nie zawarła, dlatego w chwili, w której ponownie chciała przeskoczyć na dalszą część murku, jej noga stanęła na nim nie tak, jak powinna. Stopa się ześlizgnęła, a ona, chociaż bardzo próbowała złapać się gładkiej kolumny, poleciała do tyłu.
-Kurwa - wyrzuciła z siebie jedynie, oczekując twardego lądowania.
Z tym, że takie nie nadeszło, co w pierwszej chwili wprawiło ją w zaskoczenie. Co jest? Przecież nie potrafiła lewitować. Uniosła głowę, orientując się, że znalazła się w czyichś ramionach.
Szybko okazało się, że należały do pewnego Puchona, który ostatnimi czasy ratował ją dosłownie przed wszystkim.
-Oooo, siema Gilmore - rzuciła.