07-06-2023, 12:33 AM
Może to po prosu los chce im coś powiedzieć? No bo Teddy sam zauważył, że ostatnio bardzo często znajduje się w odpowiednim miejscu i w odpowiedniej chwili, żeby Livkę uratować z sytuacji jakkolwiek zagrażającej jej zdrowiu - czy to właśnie latające tłuczki, krzesła, upadki, pomoc na zajęciach praktycznych. Jakimś trafem zawsze był na tyle blisko, żeby jej pomóc. I robił to bardzo chętnie, wręcz automatycznie. Czyżby to tenże los pchał ich do siebie, skupiając się właśnie na takich dziwnych sytuacjach?
Przewrócił teatralnie oczami, nie kryjąc rozbawienia, które objawiało się szerokim uśmiechem.
- Chwalić się aż tak nie lubię, ale wolę jak moi przyjaciele dowiadują się rzeczy ode mnie, a nie przez szkolny system ploteczek - No bo jeśli nagle w szkolnej gazetce pojawi się nagłówek, że GRYFOŃSKI DIABEŁ TASMAŃSKI LECI NA JEDYNEGO PUSZKA W GRUSZKACH, to niektórzy mogliby się zbulwersować, że sam Gilmore nic nie pisnął. Taki Alan pewnie wkurzyłby się kilkakrotnie bardziej, niż jakby Teddy przedstawił mu to w odpowiedni sposób. - Zresztą nawet ten o - machnął ręką w stronę, gdzie przed chwilą zniknął mijający ich Ślizgon - może już rozpuszczać ploty. - No bo skąd mieli pewność, że to już nie jest w toku? Obydwoje grali w quidditcha, więc generalnie znano ich w szkole. Poza tym Reagan miała swoją reputację, to też mogło zachęcić do gadania.
- W takim razie któregoś razu to ja ciebie też na kawę zaproszę, bo znam się trochę bardziej. - Oczywiście to już po tym, jak się spotkają na tej kawie w ramach rekompensaty. Każda wymówka dobra, żeby spotkać się więcej razy. A kawa? Tadziowy konik.
Przez sekundę nie wiedział za bardzo jak zareagować na słowa Livki, więc podrapał się po skroni, uśmiechając niesymetrycznie, tylko jedną stroną ust. Um, czy chciał popatrzeć na jej tyłek? Oczywiście, że tak! Znaczy się może nie jak się obracała, ale tak ogólnie to z chęcią zawiesił wzrok na jej pośladkach, w końcu był zdrowym nastolatkiem, którego wyobraźnia działa bardzo sprawnie. I nie tylko wyobraźnia, halo.
- Takie rzeczy, to raczej w miejscach mniej publicznych - Wypalił z tym nieco szybciej, niż zastanowił się nad słowami. I nie dał jej zbyt wiele czasu na jakiekolwiek odniesienie się do swojej wypowiedzi, bo kontynuował dla zatuszowania lekkiego zawstydzenia. No nakryła go odrobinkę! - Ci w mugolskich książkach mają bajeranckie zbroje, przesadnie ostre miecze i zwykle białego albo czarnego rumaka. No wiesz, taki stereotyp. Ja co najwyżej mogę spróbować dosiąść hipogryfa, wdziać szatę i uzbroić się w różdżkę, jeśli ci to zaimponuje. - Kolejny nieco głupawy uśmiech, bo nie spodziewał się, że użyje słowa "zaimponować". Ot, samo wyszło i teraz brzęczało w powietrzu. Ale nie można było się z tego wycofać! Dlatego usiadł obok niej, jak tylko zaprosiła do zajęcia miejsca obok siebie. Szturchnął ją lekko ramieniem i kilkakrotnie poruszył brwiami, nadając swojej wypowiedzi dużo więcej komiczności. A tak serio? Jeśli faktycznie zrobiłoby to na niej wrażenie, to dosiadłby tegoż hipogryfa. A nawet testrala, bo tak się składało, że je widział. Zbroję też by jakąś znalazł - może któraś z tych skrzypiących na korytarzu? Miecz zawsze można zdobyć dzięki transmutacji. I proszę, rycerzyk gotowy! A jakby Livka ofiarowała mu swoją wstążkę, jak to damy w mugolskich książkach robiły w przypadku wybranego czempiona, to chyba by wszystkie turnieje świata wygrał samym swoim blaskiem.
Przewrócił teatralnie oczami, nie kryjąc rozbawienia, które objawiało się szerokim uśmiechem.
- Chwalić się aż tak nie lubię, ale wolę jak moi przyjaciele dowiadują się rzeczy ode mnie, a nie przez szkolny system ploteczek - No bo jeśli nagle w szkolnej gazetce pojawi się nagłówek, że GRYFOŃSKI DIABEŁ TASMAŃSKI LECI NA JEDYNEGO PUSZKA W GRUSZKACH, to niektórzy mogliby się zbulwersować, że sam Gilmore nic nie pisnął. Taki Alan pewnie wkurzyłby się kilkakrotnie bardziej, niż jakby Teddy przedstawił mu to w odpowiedni sposób. - Zresztą nawet ten o - machnął ręką w stronę, gdzie przed chwilą zniknął mijający ich Ślizgon - może już rozpuszczać ploty. - No bo skąd mieli pewność, że to już nie jest w toku? Obydwoje grali w quidditcha, więc generalnie znano ich w szkole. Poza tym Reagan miała swoją reputację, to też mogło zachęcić do gadania.
- W takim razie któregoś razu to ja ciebie też na kawę zaproszę, bo znam się trochę bardziej. - Oczywiście to już po tym, jak się spotkają na tej kawie w ramach rekompensaty. Każda wymówka dobra, żeby spotkać się więcej razy. A kawa? Tadziowy konik.
Przez sekundę nie wiedział za bardzo jak zareagować na słowa Livki, więc podrapał się po skroni, uśmiechając niesymetrycznie, tylko jedną stroną ust. Um, czy chciał popatrzeć na jej tyłek? Oczywiście, że tak! Znaczy się może nie jak się obracała, ale tak ogólnie to z chęcią zawiesił wzrok na jej pośladkach, w końcu był zdrowym nastolatkiem, którego wyobraźnia działa bardzo sprawnie. I nie tylko wyobraźnia, halo.
- Takie rzeczy, to raczej w miejscach mniej publicznych - Wypalił z tym nieco szybciej, niż zastanowił się nad słowami. I nie dał jej zbyt wiele czasu na jakiekolwiek odniesienie się do swojej wypowiedzi, bo kontynuował dla zatuszowania lekkiego zawstydzenia. No nakryła go odrobinkę! - Ci w mugolskich książkach mają bajeranckie zbroje, przesadnie ostre miecze i zwykle białego albo czarnego rumaka. No wiesz, taki stereotyp. Ja co najwyżej mogę spróbować dosiąść hipogryfa, wdziać szatę i uzbroić się w różdżkę, jeśli ci to zaimponuje. - Kolejny nieco głupawy uśmiech, bo nie spodziewał się, że użyje słowa "zaimponować". Ot, samo wyszło i teraz brzęczało w powietrzu. Ale nie można było się z tego wycofać! Dlatego usiadł obok niej, jak tylko zaprosiła do zajęcia miejsca obok siebie. Szturchnął ją lekko ramieniem i kilkakrotnie poruszył brwiami, nadając swojej wypowiedzi dużo więcej komiczności. A tak serio? Jeśli faktycznie zrobiłoby to na niej wrażenie, to dosiadłby tegoż hipogryfa. A nawet testrala, bo tak się składało, że je widział. Zbroję też by jakąś znalazł - może któraś z tych skrzypiących na korytarzu? Miecz zawsze można zdobyć dzięki transmutacji. I proszę, rycerzyk gotowy! A jakby Livka ofiarowała mu swoją wstążkę, jak to damy w mugolskich książkach robiły w przypadku wybranego czempiona, to chyba by wszystkie turnieje świata wygrał samym swoim blaskiem.