11-06-2023, 12:49 AM
Co było gorsze, niż fakt, iż naprawdę mocno oberwał? Z pewnością dało się znaleźć parę rzeczy.
Po pierwsze, sposób, w jaki do tego doszło. W gruncie rzeczy sam się o to prosił. Oczywiście, wykonywał tylko swoją powinność, ale było mnóstwo sposobów na rozwiązanie tej sytuacji, bez potrzeby oglądania krwi na swoich dłoniach kolejnego ranka. Już kiedy podchodził do Alexa, wiedział, co powinien zrobić - rzucić jedno, czy dwa zdania i odejść w swoją stronę. Dać komuś innemu się tym zająć. Najlepiej nauczycielowi, który w razie czego, jeśli już mialby skończyć podobnie jak on - w co, rzecz jasna, wątpił - zakończenie całej tej sytuacji z pewnością okazałoby się szczęśliwsze. I to dla wszystkich dotychczasowych ofiar Dickmana...
Po drugie, Philip całe swoje życie odpalał w swoim głowie maszynę losującą, kiedy tylko znajdował się w sytuacji, gdy działa mu się jakakolwiek krzywda. Nieważne jak duża i jak poważna, reakcja Ślizgona zawsze zdawała się być losowa. Wszystko rozgrywało się pomiędzy dwoma opcjami. Mógł zrobić z siebie jeszcze większą ofiarę i zmanipulować otoczenie tak, by wyciągnąć z sytuacji jak najwięcej oraz aby ta druga strona skończyła jeszcze gorzej. Mógł też wstać, otrzepać się i udawać, że nic się nie stało. Druga opcja była o tyle niebezpieczna, że Philip z uporem przekonywał sam siebie, że nic mu nie było. Niestety, w środku nocy to brzmiało bardziej kusząco. Właściwie po chwili nie marzył o niczym więcej, niż ciepłe łóżeczko.
Kolejny problem pojawił się dopiero rano. Naprawdę wierzył, że będzie lepiej, kiedy tylko się wyśpi. Właśnie dlatego po cichym powrocie do dormitorium poprzedniej nocy, jedynie rzucił się na łóżko, nakrył kołdrą i skupił się na zaśnięciu.
Faktycznie, udało mu się zaznać paru godzin spokoju, kiedy faktycznie spał, ale miejsca, w które oberwał zdawały się boleć dużo bardziej, niż ostatniej nocy. Co akurat okazało się ciekawe, bo sądził, że to niemożliwe. Właściwie ogólnie rzecz biorąc nie sądził, aby mógł czuć się gorzej... Nie zakłóciło to jednak jego toksycznej (dla niego samego) wiary w to, że jeśli tylko opuści śniadanie, poczuje się lepiej i będzie mógł pognać na eliksiry. Przy odrobinie szczęścia nic nie miałoby mu nawet wybuchnąć dziś w twarz.
Cóż, miał wystarczająco dużo szczęścia, by ryzyko wybuchającego eliksiru go nie dotyczyło. Niestety tylko dlatego, że nie był jednak w stanie dotrzeć na zajęcia. Dopiero wtedy pogodził się z tym, że być może wypadałoby wybrać się do Skrzydła Szpitalnego - w końcu chyba między innymi po to istniało.
Wciąż czując się nieco otępiały, ruszył przed siebie. Nie przemyślał nawet tego, że wyglądał tragicznie. Sama zmiana bluzy na inną - taką na którą nie skapnęło tyle krwi - sprawiłaby, że zapewne nie wzbudzałby wokół takiej sensacji. Kolejną z gorszych rzeczy, były więc plotki, jakie z pewnością bardzo szybko rozniosły się po... Z pewnością nie całej szkole, ale zostały powtarzane przez część uczniów.
Wreszcie ostatnia rzecz - kwestia przyznawania się, co do tego, co właściwie miało miejsce. Nie był jeszcze pewien, czy to aby najrozsądniejszy krok. Musiał to przemyśleć. Dlatego, gdy tylko pielęgniarz starał się wyciągnąć od niego cokolwiek, Philip bez zawahania rzucił pierwsze, co przyszło mu na myśl - że nie pamięta, co tak naprawdę się stało, ale wnioskując po tym, że ocknął się z twarzą na posadzce u dołu schodów, można było wysnuć teorię, iż spadł ze schodów. Nie wierzył, by ten mu uwierzył, ale być może nie chciał chwilowo kopiąc leżącego.
W pierwszej kolejności, należało nastawić mu nos, co nie okazało się problemem, poza faktem, iż było to bardzo nieprzyjemne. Potem, wbrew swojej woli, miał zostać na jednym z łóżek, pić ohydne eliksiry i komunikować, jeśli tylko byłoby mu niedobrze, albo kręciłoby mu się w głowie, lub przypomniałby sobie, co faktycznie się wydarzyło...
Świetnie.
Oczywiście nie chciał robić sobie większych problemów i szczerze mówiąc wizja podróży z powrotem do dormitorium również nie należała do przyjemniejszy... Faktycznie położył się na jednym z łóżek, westchnął i zakrył oczy ręką. Z jakiegoś powodu promienie słońca wpadające przez okna szczególnie go męczyły.